— Nie gadaj— powiedziała zaskoczona Mia, gdy zamknęłam się z nią w pokoju i opowiadałam o wszystkim co wydarzyło się na balu, gdy ona wyszła z moim bratem— Pocałowaliście się a potem jak gdyby nigdy nic sobie tańczyliście?— wiedziałam, że było to bez sensu, jednak tego wieczoru nie zwracałam na to uwagi. Bardzo się bałam, że teraz coś się zmieni i nie będzie już tak jak kiedyś. Luke wcześnie rano wstał wraz z chłopakami i pojechał na trening przed ważnym meczem. A po tym wszystkim jak wróciliśmy nawet nie mieliśmy chwili, by o tym porozmawiać.
— Dokładnie tak było— odpowiedziałam nie wiedząc co mam myśleć. Czy to znaczy że podobam mu się, czy dalej się przyjaźnimy czy będziemy razem. Nic nie wiedziałam. Przed pocałunkiem nie dopuszczałam do siebie myśli, że Luke mógłby mi i się podobać, jednak teraz uważałam, że to wszystko miało sens. To on zawsze był przy mnie i zawsze mi pomagał. Ten prawie pocałunek na początku wakacji nie były spowodowany alkoholem, tylko realną, podświadomą chęcią zrobienia tego. Te wypracowanie o miłości też było o nim. To zawsze był on. Nie dopuszczałam do siebie jeszcze tego, że mogłabym być dla niego kimś więcej niż przyjaciółką. Nie chciałam tego wszystkiego komplikować i niszczyć.
— Nie myśl tak o tym tylko z nim pogadaj. Bo się zamęczysz— doradziła mi przyjaciółka i wzięła telefon do ręki odpisując na wiadomość— To Alex, pyta czy pójdziemy do kina dziś wieczorem— powiedziała z uśmiechem— Chodź z nami— powiedziała widząc moją minę. Jeszcze mi brakuje widoku jak mój rodzony brat obściskuje się z moją przyjaciółką. Wolałam zostać tego wieczoru sama.
— Nie będę wam wchodzić z butami na randkę. Bawcie się dobrze— uśmiechnęłam się do niej. Po balu Mia i Alex poszli na kawę i spacer. Z tego co słyszałam od obojga bawili się idealnie i planowali cały czas kolejne wyjścia. Cieszyłam się ich szczęściem i z tego, że obydwoje znaleźli kogoś kto na nich zasługuje.
— Ale jeśli chcesz to chodź z nami— zachęcała, jednak wiedziałam, że wolałaby być sama z Alexem, a ja to rozumiałam.
Mia chwilę później musiała wracać do domu a ja znowu tego dnia zostałam sama, czego nie chciałam. Niby to był tylko pocałunek ale wprawiał mnie w naprawdę duży dyskomfort.
~Luke ~
Niedługo po balu mieliśmy mieć bardzo ważny mecz zależący od tego czy przejdziemy do dalszego turnieju.
— Adams skup się— usłyszałem krzyk trenera, gdy po raz kolejny Alex zabrał mi piłkę i trafił do kosza. Grałem tego dnia do tego stopnia beznadziejnie, że trener zaczął mi grozić, że nie dopuścić mnie do głównego składu
— Staram się trenerze— odkrzyknąłem przykładając się tym razem dużo bardziej do gry. Musiałem zagrać w przyszłym meczu i nic mnie nie mogło powstrzymać od tego. Tego dnia dużo bardziej bym wolał zostać w domu i spędzić ten czas z Léą. Bardzo chciałem z nią porozmawiać o tym co wydarzyło się na balu, ale nie miałem kiedy, po balu prawie od razu poszliśmy spać a z samego rana miałem trening. Nie żałowałem tego co zrobiłem na balu, jednak bałem się tego. Bałem się, że to wszystko zepsuje i zniszczy to co jest między nami. Do końca treningu starałem dać z siebie jak najwięcej, żeby trener dopuścił mnie do meczu.
— Co się z tobą dzieje stary? — zapytał Max, gdy zostaliśmy już sami w szatni. Na szczęście nie było już w niej Alexa, który chyba rozszarpałby mnie, gdyby się dowiedział.
— Co mam zrobić, jeśli pocałowałem dziewczynę i nie wiem, czy coś do niej czuję, czy to był tylko impuls— wypaliłem próbując wyrzucić z siebie wszystko co miałem w głowie. Nie wiedziałem co czuję do Léi i to było najgorsze. Jednocześnie uważałem, że Léa jest najlepszą przyjaciółką, ale i kobietą przy której czułem się inaczej niż przy każdym innym. Przy niej byłem beztroski i szczęśliwy jakby żadne problemy nigdy nie istniały.
— Olej ją, jeśli będziesz czuł pustkę to wróć do niej. Laski już takie są. Nie ważne że je zostawiłeś bo wróciłeś— wzruszył ramionami. Nie mogłem tak zrobić. To była Léa, moja malutka księżniczka.
— Pojebało cię stary. Nie mogę jej tego zrobić. Poza tym z domu by mnie wyjebali— zaśmiałem się krótko. Léa była księżniczką wszystkich.
— Nie gadaj że przelizałeś się z Léą. O stary. Wiedziałam, że coś was ciągnie ale myślałem że nie zrobisz tego Alexowi. On cię zabije jak się dowie— mówił jak najęty z wielkim uśmiechem.
— Nie ciągnie nas do siebie. To moja przyjaciółka— powiedziałem niepewnym głosem. Już sam nie wiedziałem kim dla siebie jesteśmy.
— To dobrze bo chciałem ją zaprosić do kina i na jakiś spacer. Myślisz że się zgodzi? — nie było mi do śmiechu słysząc to feralne zdanie. Nie było nawet takiej opcji, że Léa umówiłaby się z Maxem.
— Ty się prosisz o złamaną rękę koleś— powiedziałam wkurzony. On nie zasługiwał na Lée, poza tym Mąż był typem babiarza, który chce każdą tylko na chwilę.
— Wiedziałem— powiedział ze zwycięskim uśmiechem. Nie rozumiałem o co mi chodzi, więc wzięłam swoje rzeczy i wyszedłem bez słowa. Rozmowa z przyjacielem mi za wiele nie dała, więc musiałem postawić na spontaniczność. Na parkingu już czekali na mnie chłopaki i pojechaliśmy do domu.
Mama krzątała się po salonie najpewniej szukając czegoś a Jean siedziała w swoim pokoju najpewniej projektując coś na kolejny pokaz. Luis i Alex od razu zaczęli się przepychać, kto pierwszy skorzysta z łazienki prawie się przez to wywracając. Poszedłem na górę wcześniej witając się z mamą i poszedłem do swojego pokoju. Przebrałem się w luźne dresy i koszulkę i opadłem zmęczony na łóżko. Bałem się rozmowy z Léą ale wiedziałem, że musimy to zrobić.
Do: Léa
Masz czas?
Na odpowiedź nie musiałem długo czekać, ponieważ Léa odpowiedziała praktycznie od razu, jakby czekała na wiadomość.
~Léa~
Od: Luke
Masz czas?
Odkąd Luke wrócił do domu praktycznie siedziałam jak na szpilkach, wiedząc, że będzie chciał porozmawiać o tym co się wydarzyło.
Do: Luke
Mam.
Wpadaj.
Wysłałam wiadomość, a dosłownie pięć sekund później usłyszałam otwieranie się drzwi. Gdy tylko go zobaczyłam miałam przed oczami wczorajszy wieczór i pocałunek. W sumie cały czas miałam to w głowie. Nie mogłam się pozbyć z głowy smaku jego ust i tego momentu, gdy nasze usta się złączyły. Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w niekomfortowej ciszy, która nie zdarzyła się odkąd się znamy. Z Lukiem nie dało się czuć się niezręcznie lub niekomfortowo, zawsze robił wszystko bym czuła się dobrze zawsze i wszędzie.
— Wiem, że dziwnie jest tu tak siedzieć i nie wiedzieć co powiedzieć—zaczął Luke, a ja modliłam się, by nie zabolały mnie jego słowa. To był Luke. On nigdy nie chciałaby mnie zranić— I wiem też, że to co się wydarzyło nie było tym czego chcemy. Wiem, że nie czujemy do siebie tego na co mogłoby to wskazywać, ale jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. I wiem, że ty czujesz to samo prawda?— zapytał na co kiwnęła głową. Nie byłam zła czy smutna przez jego słowa. Ulżyło mi trochę. Poczułam coś dziwnego ale nie było to jakieś straszne.
— Masz rację Luke. Zapomnijmy o tym co się wydarzyło. Znamy się ponad szesnaście lat i nie ma opcji, że zepsuje to jeden pocałunek prawda? — częściowo sama siebie próbowałam przekonać do tego co mówiłam. Byłam rozdarta. Jednoczenie czułam, że to jest to a z drugiej czułam, że Luke to mój przyjaciel i powinniśmy o tym zapomnieć, ale ja już wiedziałam, że nie będę w stanie o tym zapomnieć.
— Oczywiście, że tak— w jego głosie dało się usłyszeć cień zwątpienia, albo próbowałam to usłyszeć— To co, ja lecę się umyć a potem jakiś serial? Zamów jakąś pizzę albo coś innego i widzimy się za chwilę.
***
Dni stawały się coraz krótsze, a ja coraz częściej zostawałam w domu, sama. Mama praktycznie co wieczór spotykała się z Vincentem, o którym dalej Alex nie wiedział. Było mi przykro ukrywać to przez bratem ale nie chciałam, by dowiedział się o tym ode mnie a nie od mamy. Maya miała w tym tygodniu wieczorne dyżury, a chłopaki, jak to oni wychodzili do kolegów pograć na konsoli lub robić nie wiadomo co. Liam nie odzywał się do mnie od balu, nie dziwiłam mu się dlatego nawet nie liczyłam, że mogłabym z nim spędzać te wieczory.
— Léa chodź z nami, Mia będzie— próbował przekonać mnie Luke. Po balu Alex i Mia są naprawdę bardzo blisko i spotykają się cały czas, nawet jeśli to ma oznaczać siedzenie z chłopakami. Można powiedzieć, że byli w nieoficjalnym związku, do którego żadne nie chciało się przyznać.
— Dobrze pójdę ale pod warunkiem, że ja poprowadzę twoje auto— ucieszyłam się od razu z tego pomysłu. Marzyłam o tym już od dawna, i mimo, że sama bałam się iść na prawko, to bardzo chciałam umieć dobrze jeździć samochodem. Alex mnie uczył, gdy sam zdał prawo jazdy, jednak od tamtej pory kierowałam może ze dwa razy.
— Tylko nie Zoe— udawał rozpacz— Nie Le, nie dam ci jej— spojrzałam na niego oczami kota ze Shreka— Ahh, no dobrze— zgodził się, a ja podskoczyłam ze szczęścia. Marzyłam o tym odkąd Luke odebrał to auto— Ale jak coś jej się stanie to naśle na ciebie włoską mafię— powiedział śmiertelnie poważnie, Luke zawsze był mało obliczalną osobą, był zdolny do wszystkiego.
— Wyluzuj, poza twoim ego to nic nie ucierpi na tym, że ja będę prowadzić— powiedziałam uśmiechnięta. Wbiegłam szybko po schodach i zaczęłam się szykować do wyjścia, a chwilę potem zbiegłem z powrotem do chłopców, którzy już na mnie czekali. Scott mieszkał po drugim końcu miasta, więc droga do niego była stosunkowo krótka, jednak dla mnie bardzo stresująca. Po drodze prawie uderzyłam w jakieś bardzo drogie auto i ledwo wykręciłam, żeby nie uderzyć w balustrady. Kierowcą nie byłam dobrym ale nie można było mnie winić za to jakiego miałam nauczyciela. Na miejscu wszyscy już na nas czekali, wiedziałam, że nie poszło mi najlepiej, co mogłam sądzić po tym, że gdy już zaparkowałam to Luke wybiegł z auta dziękując Bogu, że to już koniec. To była wina Alexa, jak zawsze.

CZYTASZ
Broken Promise |ZAKOŃCZONE|
פרוזה16 letnia Léa przeprowadza się wraz z mamą i bratem do przyjaciółki swojej mamy, która ma trzech zupełnie różniących się od siebie synów co z tego wyniknie? Co się stanie jeśli będzie mieszkać z kimś kogo kochała całe swoje życie? Tego się dowiesz c...