Isabella
Chodziliśmy bez celu po galerii od dobrych dwóch godzin. Co jakiś czas zatrzymywaliśmy się przy witrynach sklepowych, aby czemuś się przyjrzeć, ale ani razu nie weszliśmy do interesującego nas sklepu. Wreszcie usiedliśmy w Starbucksie. Każdy oprócz Oliviera coś zamówił. W moim przypadku była to zwykła czarna kawa.
Chociaż wcale go nie znałam to martwiłam się. Wyglądał jakby ciągle był czymś przybity i zamyślony. Nie chciałam poruszać tego tematu, bo byłoby to trochę dziwne. Uznałam, że ewentualnie porozmawiam z nim o tym jak będziemy sami.
– Is – z zamyślenie wyrwał mnie głos przyjaciółki, spojrzał na nią z pytaniami w oczach. –Pani cię woła – dalej nie rozumiałam. – Po twoją kawę.
Bez słowa odeszłam od stolika i odebrałam od uśmiechniętej kobiety kubek z kawą. Wróciłam na swoje miejsce i zaczęłam rozkoszować się gorzkim smakiem ciepłego płynu. Przy stoliku panowała dziwna atmosfera, żadne z nas się nie odzywało co doprowadzało mnie do spięcia i stresu. Po kilku minutach już każde z nas z nas miało swój napój. No może nie każdy, bo Olivier go nie miał. Proponowałam mu zapłacenia, ale ten się nie zgodził, a teraz siedział w kącie. Wzroku nie miał zawieszonego na niczym konkretnym, wodził nim pomiędzy mną a resztą osób, na twarzy nie malowały mu się żadne konkretne emocje. Stawał się dla coraz większą zagadką, którą tak bardzo chciałam rozwiązać.
Dopiłam swoją kawę w momencie, gdy Nat wstała i zarządziła, że idziemy na automaty. Bez większej przyjemności przystałam na jej pomysł. Nie przepadałam za grami, możliwe, że to dlatego, że nigdy nie byłam w nie dobra. Wlokłam się za przyjaciółką, kontrolując czas. Najpóźniej za dwie godziny powinnam pojawić się w domu. Przeszliśmy przez całą galerię, aby dotrzeć do salonu gier. Nat i David od razu podeszli do kasy, żeby kupić żetony. Byłam w nich wpatrzona, gdy usłyszałam:
– Nie chcesz się może stąd wyrwać? – głos należał do stojącego niebezpiecznie blisko mnie Oliviera. Stał centralnie za mną. – Pójść gdziekolwiek, błagam – czułam jak jego oddech drażnił skórę na mojej szyi.
– Chętnie.
Nim się obejrzałam, Olivier ciągnął mnie za nadgarstek do najbliższego wyjścia. Kilka razy prawie się wywróciłam a to przez to, że nie nadarzałam za chłopakiem.
– Wolniej, proszę.
– A, sorry – rzucił od niechcenia.
Wyszliśmy przez ogromny budynek i skierowaliśmy się w stronę motoru chłopaka. Idąc, kręciłam głową. Zastanawiałam się czemu się na to zgodziłam. Przecież nie lubiłam motorów. Poprawka ja ich wręcz nienawidziłam! Olivier wyciągnął z kieszeni kluczyki i odpalił maszynę. Podał mi kask, który drżącą ręką przyjęłam i założyłam.
– Ty jedziesz bez kasku? – zapytałam zdziwiona.
– Nie mam dwóch, zazwyczaj jeżdzę w pojedynkę – wytłumaczył, widząc strach w moich oczach, dodał: – Będę jechał wolno, obiecuję – wyciągnął w moim kierunku dłoń z wystawionym małym palcem. – Obiecuję na mały palec – przybliżył go do mnie. Wreszcie się przemogłam i zahaczyłam swój palec o jego.
– Obiecujesz?
– Tak.
Olivier wsiadł na motor a ja poszłam w jego ślady.
– Obejmij mnie w pasie i mocno się trzymaj. Pod żadnym pozorem się nie puszczaj, jasne?
– Jasne – mówiąc to, kodowałam to co przed chwilą powiedział.
– Gotowa?
– Na to nie da się być gotowym – odpowiedziałam z nerwowym śmiechem.
Nie zareagował na moje słowa tylko ruszył. Jechał powoli tak jak obiecał. Nawet jak wyjechaliśmy z parkingu na drogę zachowywał optymalną prędkość. Rozglądałam się na boki, chcąc wiedzieć gdzie jedziemy, ale nie znałam tej okolicy, więc nic mi to nie dało. Oparłam policzek na jego plecach i przymknęłam powieki. Moje ciało delikatnie się trzęsło przez ciągły strach.
CZYTASZ
This Devil Came Here
Teen FictionSiedemnastoletnia Isabella Turner jest zwykłą nastolatką, mieszkająca z mamą. Wolny czas spędza na nauce lub ze swoją przyjaciółką. Dziewczyna nigdy by się nie spodziewała, że pozna świat, który był dla niej obcy. Świat mafii. Isabella przez przypad...