Rozdział 10

39 4 0
                                    

Olivier

– Muszę się napić – oznajmiłem po chwili ciszy między nami. – Mam nadzieję, że jest tu jakiś alkohol.

– Nie powinieneś pić.

– Nie mów mi, co powinienem, a czego nie powinnienem robić. Nie jesteś moją matką – rzuciłem chłodno i dopiero po chwili dotarł do mnie sens wypowiedzianych przeze mnie słów.

Nie, to nie tak.

– Faktycznie nie jestem twoją matką i nie powinno mnie obchodzić, co robisz, ale z jakiegoś dziwnego powodu mnie to interesuje i się martwię. Przepraszam, muszę do toalety.

Wyminęła mnie i zniknęła w tłumie ludzi. A ja stałem, jak skończony idiota w miejscu i nie potrafiłem się ruszyć. Mogłem pójść za nią, bo doskonale wiedziałam, gdzie były toalety, ale chyba tego nie chciałem.

Ona pewnie tego nie chciała.

Zraniłem ją i czułem się z tym chujowo.

Wiedziałem, że tak to się skończy. Wiedziałem, że ją zranię, ale nie miałam pojęcia, że stanie się to tak szybko.

Wszystko popsułem.

Stałem w miejscu przez dobre pięć minut, a po tym zrezygnowany skierowałem się do naszego stolika.

– Olivier Moore. – Usłyszałem za sobą znajomy głos.

– Simon King. – Odwróciłem się do przyjaciela a raczej do przyjaciela mojego brata. – Dawno się nie widzieliśmy – ironizowałem.

– Od śmierci twojego brata. – Był zbyt bezpośredni. Simon znał inną wersję o śmierci George, przynajmniej tak powiedział mi tata.

– Dokładnie. Od śmierci George'a. Co u ciebie?

– Nic ciekawego. Mam nadzieję, że u was wszystko w porządku.

– Aha, ujdzie.

– Jak ci idzie przystosowywanie się do przyjęcia obowiązków ojca?

– Nie idzie – zaśmiałem się nerwowo. – To nie dla mnie.

– Ale...

– Wiem, że nie mam innego wyjścia. Każdy mi to powtarza.

– Rozumiem, że jest ci trudno, ale tak wyglada życie w mafijnym świecie. Ta twoja dziewczyna wie o tym?

– Nie wie i nie zamierzam jej mówić. Nie chcę jej w to wciągać, bo jakby dowiedziałaby się prawdy musiałaby zostać przy mnie już na zawsze, a nie chcę jej ograniczać.

– Jesteś dobrym chłopakiem, Olivier. Nie pozwól sobie wbić do głowy, że jest inaczej. – Simon poklepał mnie po ramieniu.

– Ta... dzięki.

– Wiesz, że jakby coś się działo, to możesz do mnie napisać? Byłem przyjacielem twojego brata...

– Wiem, ale teraz każdy z nas ma swoje życie – przerwałem mu. – Nie zrozum mnie źle, jesteś spoko, ale nie powinniśmy utrzymywać koleżeńskiego kontaktu. Tylko i wyłącznie służbowy jeżeli trzeba będzie. Tak będzie lepiej.

– Skoro tak uważasz...

I wtedy ją zobaczyłem.

Stała na drugim końcu sali i szukała kogoś wzrokiem, pewnie mnie. Kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały dostrzegłem w jej oczach przerażenie, więc automatycznie w moich także zagościł niepokój.

– Co jest? – spytał Simon, widząc moje spięcie.

– Nie, nic. Muszę kończyć, sorry. Miło było. – Już miałem odejść, ale on chwycił mnie za nadgarstek.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: a day ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

This Devil Came HereOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz