ROZDZIAŁ 3

46 7 2
                                    


Cierpienie jest częścią dorastania. Dzięki niemu się uczymy

Dan Brown


Abigail

– Co masz na myśli, mówiąc, że dużo zapłacą? – podniosłam głos wyżej. – Powiedz mi, proszę.

Kobieta spojrzała na mnie i chwilę się zastanawiała.

– Będziesz sprzedana.

Zachłysnęłam się powietrzem, a ona kontynuowała:

– Jeśli klient zapłaci za ciebie odpowiednie pieniądze, zabiorą cię stąd, a jeśli nie zapłaci... – urwała, zaglądając mi w oczy – nie martw się, zapłaci. – Znowu wystawiła te brzydkie kły w szerokim uśmiechu i zmierzyła mnie od stóp po głowy. – Jestem pewna, że będziesz kogoś kosztowała fortunę.

Nie wierzyłam w to, co się działo. Uruchomiłam moją obolałą głowę. Porwano mnie, chciano sprzedać... Chryste, wpadłam w wielkie gówno. Padłam ofiarą handlu ludźmi. Jak to się stało, że mnie to spotkało? Obserwowali mnie czy wyłapali mnie, ot tak, na ulicy?

Myśl Abi, myśl.

W głowie pojawiła mi się scena z rozbitym telefonem. Zaraz, zaraz... Blondynka, do której należał przedmiot, nawet nie zareagowała, kiedy mnie zwinięto z chodnika, jak niesfornego dzieciaka! Czyli coś tu było na rzeczy. Wiedzieli doskonale, kogo porywają.

– Możesz mi powiedzieć, kto ma za mnie zapłacić? Kim są ci ludzie? – Błagałam ją wzrokiem, aby mi odpowiedziała. Kobieta odetchnęła ciężko i zauważyłam jej wahanie.

– Słuchaj, dziewczyno, zapłaci handlarz.

– Jak to handlarz? A wy kim jesteście? – Byłam zdezorientowana.

– My nie jesteśmy handlarzami.

Jasne.

– My jesteśmy tylko złodziejami – dokończyła kobieta.

Jak cholera! Pieprzeni porywacze. Chciałem jej wygarnąć, ale musiałam powstrzymać swoje emocje, jeżeli chciałam cokolwiek się dowiedzieć.

– Jeśli jesteście... tylko złodziejami, to kto jest handlarzem?

– Ja – odpowiedź padła zza moich pleców.

Odwróciłam głowę w kierunku, skąd doszedł mnie głos.

Szpakowaty mężczyzna w ciemnym garniturze schodził właśnie z ostatnich kilku stopni. Podszedł do nas niczym nowojorski cwaniak, kołysząc się na boki, z dłonią schowaną w kieszeni spodni. Był wysoki i szczupły, miał lekki wąs i krzaczaste brwi, ale nie dostrzegłam koloru oczu. Wyglądał dobrze po pięćdziesiątce. Biła od niego nieprzyjemna energia, czułam w kościach, że nie był dobrym człowiekiem.

Zresztą, jakby mógł nim być?

Nie spuszczał ze mnie wzroku, taksując mnie od góry do dołu i z powrotem. Miałam już podwójną gęsią skórkę, jego spojrzenie było tak bardzo nieprzyjemne. Zauważyłam, że starzec lekko się wycofał i stanął bliżej kobiety. Widać nie tylko u mnie wzbudzał złe odczucia.

– Beatrice – zwrócił się do kobiety. – Umyj ją, śmierdzi! – Spojrzał na mnie i kącik ust z jednej strony uniósł mu się delikatnie, tworząc przy tym lekki, pogardliwy uśmiech na twarzy. Ewidentnie chciał mnie zawstydzić i poniżyć. Takie zachowanie wpływało na ofiary w sposób przemyślany. Manipulacja mająca na celu zasiania w osobie więzionej ziarna zwątpienia, wzięcia na siebie winy, za to, co ją spotkało. Niedoczekanie, fiucie. Nie byłam taką osobą, byłam prawdziwą ofiarą.

NIEZNANA tom I - nowa poprawiona wersja wydanej książki w 2022 roku.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz