6 || Grupa marzeń

84 28 103
                                    

Po treningu, razem z chłopakami ruszyliśmy w stronę szatni, zmęczeni, ale zadowoleni z dzisiejszej gry.

Rozmowy dotyczyły głównie naszych wyczynów na boisku, choć w powietrzu unosił się temat zakładu, który wisiał nade mną jak burzowa chmura.

– Carlos, stary, nie zapomnij, że dzisiaj masz szansę zrobić pierwszy krok – zaczął Simon, uderzając mnie w ramię z uśmiechem, który mówił wszystko.
Wiedział dokładnie, o czym mówił.

– Tak, wiem – odpowiedziałem, nie chcąc wciągać się w te dyskusje. – Najpierw muszę przeżyć lekcję hiszpańskiego, a potem zobaczymy.

Chłopaki zaśmiali się, wymieniając porozumiewawcze spojrzenia.

Dla nich zakład był po prostu dobrą zabawą, ale dla mnie sprawy miały się zupełnie inaczej.

Chociaż lubiłem wyzwania, to jednak w przypadku Chanel, coś sprawiało, że czułem się... niepewnie.

Była inna niż dziewczyny, które spotykałem wcześniej, a jej chłodny dystans i sarkastyczne komentarze stawiały mnie w całkowicie nowym świetle.

W szatni rozmowy szybko ucichły, gdy każdy z nas zajął się swoimi sprawami.

***

Gdy lekcja hiszpańskiego się rozpoczęła, starałem się skupić na notatkach, ale myśli o zakładzie nie dawały mi spokoju.

A kiedy pan Martínez ogłosił, że będziemy pracować w grupach, moja uwaga skupiła się wyłącznie na jednym: na liście nazwisk, którą zaczął odczytywać.

Wtedy zobaczyłem to, czego się obawiałem – Chanel i Rachel razem w mojej grupie. Serce zamarło, gdy zrozumiałem, że nadchodzi moment próby.

Allison, Chanel i... Rachel. Trzy osoby, które zdecydowanie nie tworzyły idealnej grupy.

Allison była dla mnie niemal całkowicie nieznana, Chanel starałem się jakoś do siebie przekonać, a Rachel – no cóż, to moja wkurzająca ex.

Normalnie grupa „marzeń”.

Gdy pan Martínez kontynuował ogłaszanie przydziałów, odwróciłem się do Chanel, która siedziała za mną.

– Wygląda na to, że los chce, abyśmy spędzali więcej czasu razem – powiedziałem, próbując wymusić uśmiech.

Chanel przewróciła oczami z wyraźnym rozdrażnieniem, ale było w jej spojrzeniu coś więcej niż tylko znudzenie.

Może to było zainteresowanie?

– Los najwyraźniej chce, żeby twoja była zepchnęła mnie z klifu i wydrapała tobie oczy – odpowiedziała sarkastycznie, spoglądając gdzieś nad moje ramię.

Cofam to. To nie było zainteresowanie, a raczej sarkazm w czystej formie.

Rachel siedziała kilka ławek dalej, obecnie wbijając w Chanel nienawistne spojrzenie.

Nim zdążyłem zareagować, Allison podeszła do naszego stolika, trzymając w ręku swoje notatki.

Jej postawa była pełna determinacji, a głos zdradzał lekkie zaniepokojenie.

– Słuchajcie, może spotkamy się podczas długiej przerwy w kawiarni, żeby omówić szczegóły projektu? – zapytała, patrząc na nas z niepewnością.

Chanel wzruszyła ramionami, lecz później przniesoła spojrzenie swoich zielonych tęczówek na dziewczynę.

– Możemy – odparła obojętnie, pakując zeszyt do plecaka.

ᴢᴀᴋłᴀᴅ ᴏ ᴍɪłᴏśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz