12 || Kożuch + czoło = wściekły Justin

71 27 89
                                    

Tytuł wymyślony dzięki Siatkarekczka. Dziękuję marynato 😉🫶🏻😏
------------------------------------------------------------

- Dobra, ludzie! Lecimy na imprezę! - ogłosił Justin, wparowując do kuchni jak burza.

Podniosłem wzrok znad miski z płatkami i spojrzałem w jego stronę.

- Na imprezę? - powtórzyłem, odgarniając kożuch na bok miski, który zdążył się rozsiąść na połowie naczynia. - To tutaj w ogóle jest jakaś cywilizacja?

- Ha, ha, bardzo śmieszne - rzucił Justin, opierając się o oparcie fotela. Był w swoim żywiole, rozbawiony, jakby sam fakt, że odciągnął nas od rutyny, już mu wystarczał. - A ty, słońce? Odłóż książkę, pora się zabawić! - rzucił do Chanel, która do tej pory uparcie ignorowała naszą obecność, chowając nos w jakiejś książce.

Zerknąłem w jej stronę.

Siedziała spokojnie, a ja od razu spostrzegłem, że odleciała daleko do świata, wokół którego krążyła się akcja książki.

To było dosyć typowe dla niej - kiedy chciała, mogła zupełnie wyłączyć świat zewnętrzny.

- Nie wytrzymam - mruknąłem pod nosem, nachylając się, żeby zobaczyć, co czyta. Kolejna książka młodzieżowa. Typowa Chanel. Szkoda, że już wiem, jak się skończy. - Tak przy okazji... kończy się na tym, że główny bohater ginie, Disney Chanel - rzuciłem, niby mimochodem, ale z nutą satysfakcji.

- Co?! - W jednej chwili jej twarz zmieniła się z opanowanej w oburzoną. Oczy zapłonęły gniewem, a ja wiedziałem, że trafiłem celnie. - Zabiję cię! - wrzasnęła, podrywając się z fotela i ruszając w moją stronę jak burza.

Justin parsknął śmiechem, a nim zdążyła mnie dosięgnąć, złapał ją w pasie i przerzucił sobie przez ramię.

- Bardzo nieładnie, Carlos - stwierdził nagannym tonem, patrząc na mnie z udawaną powagą. - Popsułeś dziecku frajdę z czytania.

Chanel prychnęła, wyrywając się, choć w jej głosie wciąż było słychać cień irytacji.

- Jeszcze cię dorwę - rzuciła w moją stronę, zerkając na mnie przez ramię. - Gdzie jest ta impreza? - zapytała Justina, znudzonym głosem. - A i mogłabyś mnie postawić na ziemię? - dodała, tym razem tonem, który ociekał sarkazmem.

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, księżniczko - odparł Justin, odstwaiając ją na ziemię z teatralnym ukłonem.

Dziewczyna przewróciła oczami, jednak na jej twarzy dostrzegłem cień uśmiechu.

- Impreza jest jakieś pięć minut od domku - odpowiedział brunet, na jej pytanie, po czym klasnął w dłonie. - Chanel, wskakuj w kieckę, a ty, Carlos, ogarnij się trochę, żebyś nie wyglądał jak menel spod bloku.

- Spadaj - mruknąłem, machając łyżką.

Ku mojemu zaskoczeniu kożuch z mleka oderwał się od niej i poleciał prosto w stronę Justina, lądując mu na czole.

Szczerze, nawet się tego nie spodziewałem.

Justin wydobył z siebie przeciągły pisk obrzydzenia, zrzucając z czoła biały kłębek.

- Ale z ciebie świnia, Carlos - rzucił, kręcąc głową.

***

Kiedy w końcu wyszedłem z łazienki, czułem się gotowy na imprezę.

Ale dopiero kiedy zobaczyłem Chanel, naprawdę zapomniałem, jak się oddycha.

Stała w obcisłej, czarnej sukience, która podkreślała każdy jej ruch. Do tego zarzuciła krótką kurtkę w wyścigowym stylu, z białymi, czerwonymi i czarnymi akcentami.
Jej włosy zaś swobodnie opadały na ramiona, a oczy błyszczały w półmroku, jakby pochłaniały każde światło wokół niej.

ᴢᴀᴋłᴀᴅ ᴏ ᴍɪłᴏśćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz