Stałem w salonie, czekając na Chanel, która miała wkrótce przyjść, abyśmy mogli wspólnie zająć się tym projektem.
„Wspólnie zająć” to może zbyt wiele powiedziane – raczej mieliśmy przetrwać to zadanie, nie dążąc do wzajemnego uduszenia się.
Gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, rzuciłem okiem na stół, na którym ułożyłem nasze książki, laptopa i kilka przekąsek.
Wiedziałem, że nie zrobi to na niej wielkiego wrażenia, ale warto było się postarać.
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Chanel w pełnej krasie – długie włosy falujące na wietrze, okulary przeciwsłoneczne mimo późnego popołudnia, i ten wyraz twarzy, jakby miała zaraz rzucić kąśliwe uwagi.
– Cześć, księżniczko – powiedziałem, uśmiechając się szelmowsko i opierając o framugę drzwi.
Chanel spojrzała na mnie znad okularów przeciwsłonecznych, które miała na nosie, mimo że słońce chyliło się już ku zachodowi.
Jej długie włosy falowały na wietrze, a twarz malował jej charakterystyczny, pewny siebie wyraz.
– Księżniczko, serio, Lusen? – uniosła brew, spoglądając na mnie znudzona. – Jestem tutaj tylko dlatego, że nie chcę dostać trójki za ten projekt... a po tobie spodziewałabym się właśnie takiej oceny – rzuciła, przekraczając próg drzwi.
– Za nisko mnie cenisz – odpowiedziałem, prowadząc ją korytarzem.
– Za nisko, mówisz? – zapytała, przewracając oczami. – Mi się wydaje, że i tak za wysoko.
Westchnąłem, nie mogąc powstrzymać delikatnego uśmiechu, który sam wkradł się na moje usta.
Chanel rozglądała się dookoła z wyraźnym zainteresowaniem, chociaż starała się tego nie okazywać.
Zeszliśmy do piwnicy, gdzie od lat trzymałem swoją muzyczną świątynię.
– No dobra, oto moja magiczna piwnica – powiedziałem, otwierając drzwi. – Witamy w miejscu, gdzie muzyka ożywa.
Chanel weszła do środka, a jej oczy błysnęły zaskoczeniem.
– No proszę, Lusen, nie wiedziałam, że masz tutaj swoją osobistą grotę Aladyna – rzuciła, rozglądając się dookoła.
Ściany były pokryte plakatami koncertów, na półkach stały płyty winylowe, a w kącie leżały różne instrumenty – w tym kilka gitar, z których byłem naprawdę dumny.
Na środku znajdował się mikrofon podłączony do wzmacniacza, a obok stos kartek z moimi notatkami.
– Jestem elementem zaskoczenia – odparłem ze śmiechem, podążając za jej wzrokiem. Widziałem, jak Chanel przesuwa palcami po gryfach gitar, oceniając je wzrokiem.
– Mój Boże – nagle zatrzymała się przy jednej z gitar elektrycznych, wyciągając rękę, by ją dotknąć. – To jest Fender, prawda? Model Stratocaster?
Zaskoczenie przemknęło przez moją twarz szybciej, niż chciałbym przyznać.
Nie spodziewałem się, że Chanel zna się na instrumentach, zwłaszcza na gitarach elektrycznych.
– Tak, to Stratocaster – przyznałem, starając się brzmieć normalnie, choć w głowie huczało. – Skąd wiesz?
Chanel uniosła brew, uśmiechając się złośliwie, jakby czekała, aż zrozumiem, jak bardzo ją niedoceniłem.
– Może jestem bardziej skomplikowana, niż myślałeś, Carlos – powiedziała, nie odrywając wzroku od gitary. – Gram na gitarze od kilku lat. Mam własnego Fendera w domu, a także Gibsona Les Paula. Zaskoczony?
CZYTASZ
ᴢᴀᴋłᴀᴅ ᴏ ᴍɪłᴏść
Teen FictionCzy można zakochać się w 10 dni? Carlos i Chanel właśnie się o tym przekonają. Zakład, który miał być tylko niewinną grą, staje się początkiem czegoś znacznie głębszego. Nieufność powoli przeradza się w uczucie... Jednak na horyzoncie pojawia się...