Gdy tylko Justin zajechał pod mój dom swoim kabrioletem, od razu dostrzegłem jego szeroki uśmiech, jakby miał na myśli jakiś wyjątkowo sprytny plan.
W promieniach słońca lakier na jego czerwonym kabriolecie mienił się, ukazując delikatne, brokatowe drobinki, które sprawiały, że samochód wyglądał jakby był stworzony na słoneczne dni.
Muzyka rozbrzmiewająca z głośników wypełniała powietrze lekkim, letnim rytmem, wprowadzając nas w doskonały nastrój i tworząc klimat pełen beztroski.
Słońce jeszcze świeciło, ale zbliżające się ciemne chmury sugerowały, że pogoda nie zamierza nam tego dnia sprzyjać.
- Siema, Carlos! - zawołał, wysiadając (a raczej wyskakując) z samochodu. - Mam nadzieję, że jesteś gotowy na trochę zabawy.
- Oczywiście, zawsze - odpowiedziałem, wsiadając do auta. - Choć muszę przyznać, że nie wygląda to zbyt obiecująco - dodałem, wskazując na niebo.
Justin machnął ręką, jakby deszcz w ogóle nie był problemem.
Nigdy nie przejmował się takimi błahostkami - zawsze powtarzał, że „pogoda jest tylko tłem, to my tworzymy własne słońce".
- Pogoda to tylko detal. Najważniejsze, że spędzimy czas we trójkę, prawda?
Kiedy usiadłem na fotelu pasażera, nie mogłem się powstrzymać, by nie zapytać:
- Właściwie... Justin, co o niej sądzisz?
Justin spojrzał na mnie z tym charakterystycznym, przenikliwym spojrzeniem, które mówiło więcej, niż można by się spodziewać.
- Chanel? - zaczął, unosząc lekko brwi. - Jest naprawdę wyjątkowa, Carlos. I widzę, że ty też tak uważasz - dodał z cwanym uśmiechem.
Nigdy bym tego nie przyznał, ale zarumieniłem się lekko.
- Jest... inna niż wszyscy, których znam - przyznałem, a Justin uśmiechnął się znacząco. Spiorunowałem go wzrokiem. - Ale to nic nie znaczy - odparłem, choć sam nie byłem przekonany do tych słów.
- A ja sądzę, że znaczy - powiedział, wyciągając ze schowka w samochodzie ciemne okulary. - Powiedziałbym nawet, że się w niej zadurzyłeś - zażartował, lecz w jego głosie była nuta powagi, którą podkreślił zakładając okulary przeciwsłoneczne.
- A spierdalaj - powiedziałem, odwracając głowę tyłem do niego.
Samochód ruszył, a ja przez chwilę milczałem, rozważając jego słowa. Droga przed nami była prosta, ale myśli w mojej głowie krążyły jak burzowe chmury na horyzoncie.
Nie zakochałem się w Chanel - stwierdziłem. - Nie ma opcji, abym zakochał się w tej wrednej, sarkastycznej i irytującej dziewczynie.
Z drugiej strony, zdałem sobie sprawę, że Justin po części mógł mieć rację.
Chanel była kimś, kto pojawił się w moim życiu nagle, ale od razu wszystko zmienił.
Na lepsze.
Kiedy dotarliśmy pod dom Chanel, zza chmur wyszło kilka promieni słońca.
Rozmawiałem z Justinem, czekając na Chanel, gdy nagle zauważyłem, jak drzwi od jej domu się otwierają, a brunetka wychodzi na zewnątrz.
Zatrzymałem oddech.
Wyglądała... oszałamiająco - jej wygląd był bardziej wakacyjny niż kiedykolwiek, promieniujący naturalnym blaskiem.
Miała na sobie zwiewną sukienkę w kwiaty, która idealnie podkreślała jej smukłą talię i delikatne krągłości.
Sukienka była w subtelnym, kremowym odcieniu, ozdobiona drobnymi, czerwonymi kwiatami, które wyglądały, jakby zostały tam rozrzucone przez letni wiatr.
CZYTASZ
ᴢᴀᴋłᴀᴅ ᴏ ᴍɪłᴏść
KurzgeschichtenCzy można zakochać się w 10 dni? Carlos i Chanel właśnie się o tym przekonają. Zakład, który miał być tylko niewinną grą, staje się początkiem czegoś znacznie głębszego. Nieufność powoli przeradza się w uczucie... Jednak na horyzoncie pojawia się...