-Kogóż to moje oczy widzą?- zaśmiał się Lestrange, gdy w sobotni wieczór zobaczył przed swoimi drzwiami dobrze mu znaną sylwetkę swojego introwertycznego przyjaciela.
-Hej Rabsstan. Też się cieszę, że cię widzę- zironizował Regulus uśmiechając się kwaśno do przyjaciela.
-Co ci się stało stary? Nie było cię w szkole w czwartek i piątek. Nie odbierakes telefonów, nie odpisywałeś. Martwiliśmy się, a ty tak nagle ni z gruchy ni z pietruchy pojawiasz się na moim ganku. Przecież wiesz, że dzisiaj impreza u mnie. Cieszę się, że cię widzę, ale jeśli wreszcie poszedłeś po rozum do głowy i zamierzasz z nami pogadać o swoich problemach to wybrałeś zły moment- stwierdził Rabsstan na jednym wydechu.
-Przyszedłem zapomnieć i się wyluzować, a nie zwiedzać się wam z moich ,,problemów" jak to ująłeś- odparł Regulus obrzucając przyjaciela niezbyt sympatycznym spojrzeniem.
-Czekaj! Niech ktoś mnie trzyma... Ty, Regulus Arcturus Black, dziedzic fortuny Blacków masz zamiar z własnej, dobrowolnej woli poświęcić dzisiejszą noc na imprezowanie do białego rana zamiast siedzieć po nocach i brzdąkać coś na tym swoim pianinie?! Zaczekaj, zawołam resztę. Trzeba to opić!- stwierdził Rabsstan pół żartem pół serio. Mina Regulusa nie wskazywała jednak na to by w jakimkolwiek, nawet najmniejszym stopniu śmieszyły go ,,śmieszne" żarty pod jego adresem jego kolegi.
-Ta, najlepiej zapiszcie dzisiejszą datę w kalendarzu. W końcu to wydarzenie godne ogłoszenia go na całym świecie- odparł ironicznie brunet, a następnie nie czekając na reakcję przyjaciela przepchnął się przez drzwi wchodząc do budynku.
W Regulusa od razu uderzył zaduch panujący w całym domu. Zapach perfum i dezodorantów mieszał się z odorem potu, alkoholu i papierosów. W całym domu panował istny bałagan. Gdzie nie spojrzeć tam znajdował się jakiś nastolatek. Każde pomieszczenie na parterze wypełnione było po brzegi młodymi ludźmi pragnącymi się zabawić w weekend.
Regulus niedowierzał, że jakimś cudem udało mu się przepchnąć do kuchni po coś do picia. W końcu jakby sam fakt, że przepychanie się przez tłumy spoconych i nietrzeźwych nastolatków był trudny to na dodatek co chwila ktoś zagadywał nastolatka chcąc wiedzieć co skłoniło go do wyjścia ze swojej nory i wyjścia na imprezę do ludzi. W końcu cała szkoła wiedziała o tym, że Regulus jest najbardziej aspołecznym odludkiem jeśli chodzi o takie wydarzenia. Nawet szkolne emosy przychodziły by się nachlać, a on nic.
-Reggie!- zapiszczała Pandora pojawiając się u boku przyjaciela.
-Hej Pando- przywitał się z przyjaciółką chłopak rozglądając się po kuchni w celu znalezienia jakiś wolnych kubeczków.
-Aż więc Rab mówił prawdę. Myślałam, że tylko sobie żartuje, a tu się okazuje, że to naprawdę ty- szczebiotała blondynka. -Chcesz?- zapytała domyślając się czego szuka jej przyjaciel i wyciągnęła w jego stronę down kubeczek, już opróżniony.
-Dzięki- Regulus wyciągnął dłoń w celu odebrania jej przedmiotu, ale ta tylko pokręciłeś przecząco głową i uśmiechnęła się cwanie.
-Zamknij oczy- poleciła odwracając się do chłopaka plecami zaczynając coś majstrować przy stanowisku z alkoholami.
-Ale...- wyraził swoją niepewność Regulus, ale posłusznie zamknął oczy ku uciesze dziewczyny.
Pandora nie zastanawiając się ani sekundy zmieszała ze sobą kilka trunków, dodała do tego kostkę lodu, słomkę i parasolkę (nikt nie wie skąd ona ją wytrzasnęła), a następnie podłożyła pod usta przyjaciela.
-Pij- nakazała, a widząc jego opr dodała- nie pożałujesz, słowo harcerza- obiecała z całkiem poważną miną.
Regulus mruknął coś niezrozumiałego w odpowiedzi, ale posłusznie napił się zawartości kubeczka.
CZYTASZ
Daylight |Jegulus|
FanfictionPrzebacz mi Boże, bo zgrzeszyłem przeciwko Tobie... Historia pewnego bardzo utalentowanego pianisty oraz jego mrocznego sekretu sprzed lat... Regulus Black to młody, utalentowany pianista. Co się jednak stanie, gdy na jego stronie stanie syn marnotr...