Six

13 4 10
                                    

Regulusa obudził głośny huk oraz kilka przekleństw, które jednak Regulus niezbyt usłyszał,  pochodzących z męskich ust.

-Jeszcze chwila tato- wymamrotał nieprzytomny nastolatek przewracając się na bok by być tyłem do miejsca, z którego pochodził słyszany przez niego wcześniej huk.

-Wiesz, tak z biologicznego punktu widzenia nie jestem twoim ojcem, ale mogę być twoim tatusiem skoro chcesz...- usłyszał w odpowiedzi Regulus, a te słowa wystarczyły by skutecznie wybudzić go z błogiego snu dającego mu ukojenie.

-Co jest?!- wykrzyknął Regulus zrywając się na równe nogi, ale od razu to pożałował po ekekty ostatniej nocy dawały mu o sobie znać w postaci przeraźliwego bólu głowy oraz ochoty zwymiotowania na środek salonu, w którym się znajdował.

-Spokojnie mały, nie drzyj się tak- skarcił go latynos zbierając z sofy koc i składając go w równą kostkę..

-Jak ja się tutaj dostałem?!

-Tak w sumie to po prostu chyba przypadkiem na tobie zasnąłem- zachichotał James wzruszając ramionami.

-Jak to zasnąłeś?!

-Ty na serio nic neu pamiętasz, co nie dzieciaku?- westchnął James nalewając do czystej szklanki chłodnej wody z kranu, a następnie podał swojemu gościowi.

-Dzięki. Nic, a nic- potwierdził Regulus łapczywie wypijając wodę do ostatniej kropli.

-Słaba głowa- zaśmiał się James. -Ale nic się nie martw, z czasem odporność się zwiększa.

-Nie wiem czy chcę to powtarzać- westchnął Regulus rozglądając się dookoła. -Gdzie są moje ciuchy?!- zapytał orientując się, że ma na sobie ciuchy należące najpewniej do swego gospodarza.

-Uno, na imprezie miałeś na sobie moje ciuchy, które Syriusz dał ci bez mojej zgody. Dos, przypadkowo obrzygałem ci ciuchy, kiedy wyszliśmy z domu twojego kolegi. Tres, gdy doszliśmy do mnie było już dość późno, więc dałem ci coś na przebranie i pozwoliłem spać u mnie w domu byś nie musiał samemu wracać o takiej godzinie do domu, zważając na to, że zaczęło padać chwilę po tym jak weszliśmy do mnie.

-Un, Syriusz dał mi te ciuchy, a ty o nie się nie upominałeś, więc twoja strata. Deux, nie prosiłem cię o ciuchy na zmianę, ale doceniam gest. Trois, teraz pamiętam, że twoja ,,dobroduszność" polegała na przygwożdżeniu mnie do kanapy i zaśnięciu na mnie, więc nie mailem wyboru czy chcę zostać czy nie bo nie byłem w stanie wyjść- oznajmił Regulus robiąc pytającą minę spostrzegając jak intensywnie wpatrują się w niego orzechowe tęczówki latynosa. -Co?

-Nic... Po prostu zdziwiłeś mnie tym, że nie oskarżasz mnie o gwałt czy coś i nie robisz problemów o to, że spaliśmy na jednej kanapie oraz nie robisz afery z samego rana tylko normalnie ze mną rozmawiasz- stwierdził okularnik wyliczając na palcach.

-Nigdy się tak nie zachowywałem- wywrócił oczami Regulus, ale widząc powątpiewające spojrzenie Jamesa dodał. -No dobra, ale tak przez moją rodzinkę. Dobrze wiesz, że gadają różne farmazony. Poza tym dorosłem i naprawdę jestem ci wdzięczny za gościnę.

-Super, w takim razie mam nadzieję, że z niej jeszcze skorzystasz i dotrzymasz mi towarzystwa podczas śniadania- stwierdził James kierując się do kuchni, a Regulus udał się za nim.

-Pomóc ci?- zapytał młodszy przyglądając się swojemu towarzyszowi, który wyciągał z szafek mąkę, cukier, olej oraz mikser, a z lodówki mleko oraz jajka.

-Na razie nie... Chociaż w sumie możesz nakryć do stołu- stwierdził po chwili zamyślenia James, a Regulus bez słowa sprzeciwu zaczął przeszukiwać szuflady w celu znalezienia sztućców. -Druga od lewej- przerwał mu poszukiwania okularnik wskazując podbródkiem ową szufladę. Sam natomiast był już w trakcie miksowania ciasta i nagrzewania gofrownicy.

Daylight |Jegulus|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz