Rozdział 10

101 4 6
                                    

Retrospekcja.

-Dobrze mamo, my będziemy się już zbierać, ale zanim to...

Michael wstał od stołu i uklenal na jedno kolano, a na mojej twarzy z pewnością malował się szok. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek on mi się odswiadczy.

- Moja droga Van, mój promyczku kochany i moje jedyne szczęście. Jestem tak niezmiernie szczęśliwy, że spodziewamy się dziecka wiec odważyłem się na ten krok. Skoro mamy tworzyć rodzinę to taką z krwi i kości. Kocham cie, wyjdziesz za mnie?

Zajebiste oświadczy.

Zajebiste wyznanie miłości...

- Boże... Michael ja nie wiem co powiedzieć.

Mam ochotę parsknąć śmiechem, lepszego tesktu wymyślić nie mogłam głupia Babo, tak albo nie.

- Spokojnie kotku nie stresuj się pamiętaj, że jesteś w ciąży i nie możesz się denerwować. Jeżeli to za szybko to zrozumiem, sam nie wiem co mi wpadło do głowy. Chyba powinniśmy przedyskutować to razem, ale ja chciałem Ci zrobić niespodziankę...

Japierdole, ale wpadł w słowotok.

- Tak. Tak! TAK! - odpowiedziałam lekko krzycząc, bo miałam dość jego paplaniny.

Rzuciłam mu się na żyje i dla ulepszenia przedstawienia - mocno go pocałowałam.

Oderwaliśmy się od siebie gdy brakło nam tchu. A on mi zalozyl skromny pierścionek na serdecznego palca

A ja miałam ochotę zwymiotować, będę musiała ryj chyba wyparzyć z tych bakteri chociaż nie wiem czy i to pomoże.

Nie chcąc już dalej myśleć o tym co się tu zdarzyło chwile temu, przeniosłam wzrok na rodziców Michael'a - Rodric'a i Beath.

Boże choć nie wierzę w ciebie to mnie trzymaj, bo daje słowo, że parskne śmiechem.

Oboje mieli wymalony szok na twarzach, chyba dzisiejszego wieczoru było zbyt dużo informacji jak na nich. Ciąża, oświadczyny. To zdecydowanie za dużo.

Byli bladzi jak ściana. I stwierdziłam, że nie będę brała udziału w tym teatrzyku i grzecznie przeprosiłam, oznajmiłam, że idę do toalety i pokierowałam się do wspomnianego pomieszczenia.

Goddess [18+] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz