Rozdział 12

119 7 8
                                    

Jak churagan wtargnęłam do domu. Do wanny nalałam wody oraz dodałam esensje o zapachu fiołków, przygotowałam sobie wszystkie odżywki, szampony i płyn do kąpieli również o takim samym zapachu, a w między czasie poszłam do sypialni wybrać sobie bieliznę. Zastanawiam się nad kolorem. Bo mam niestety  dylemat.

Czerwonego chyba nie chce. Na dzisiejszy wieczor jest zbyt wyzywającym kolorem.

Biały natomiast. Cóż tu dużo mówić. Mimo, że kocham ten kolor do aniołka dużo mi brakuje.

Czarny wydaje się odpowiedni. Będzie idealnie komponował się na moim chudym i ładnie opalonym ciele. I postanowiłam, że wybiorę najbardziej skąpą bieliznę jaką posiadam. Michael dostanie szału gdy ją zobaczy gdzieś porozrzucaną w jego domie podczas jego nieobecności.

Po wybraniu bielizny biegiem rzuciłam się w kierunku łazienki, żeby woda nie przelała się z wanny.

Szybko zakręciłam korek i weszłam do ciepłej wody.

Myłam sie szybko, ale nadal dokładnie. Włosy standardowo dwa razy szamponem, potem odżywka żeby lepiej się te włosy rozczesywalo. Golić się nie musiałam, bo jestem gładziutka jak pupcia niemowlęcia, dzięki regularnymi zabiegom depilacji.

Włosy zawinęłam w turban, a następnie ciało osuszyłam ręcznikiem i nabalsamowalam je kremem o zapachu wanili. To mój drugi ulubiony zapach, a ten duet robi niesamowite wrażenie. Trochę się nameczylam z ubraniem bielizny poprzez wszystkie sznureczki, i koronkę, gdy się z tym uporałam, zdjęłam turban z głowy i zaczęłam suszyć wlosy.

Po wyszuszeniu skóry głowy. Podłączyłam prostownice w między czasie gdy ona się nagrzewala do dwustu stopni ja swoje włosy zabezpieczyłam termoochroną i dla efektu połysku nałożyłam olejek o zapachu również wanili.

Lekko pofalone wlosy zaczesalam ładnie do tyłu i pozostawiłam je opadające na plecy w moim przypadku aż do lędźwi.

Makijaż oka zrobiłam lekko przydymiony, przykleiłam sztuczne rzęsy, a usta obrysowałem czerwono krwistą kontorowką, a środek wypełniłam matową pomadką o również takim samym kolorze.

Wreszcie mogę pomalować usta na czerwono, jak ja za tym tęskniłam.

Gdy włosy i makijaż zostaly wykonane, ubrałam czarną opinającą moje ciało sukienkę, która wokół piersi miała srebrne diamenciki. Z biżuterii założyłam  dosyć długie srebrne kolczyki oraz srebrną brazoletke na noge. Buty standardowo Louboutin.

W taksówce zamówiłam dzisiejszą kolację i właśnie kurier przyszedł mi to dostarczyć. Odebrałam od niego potrawy i zapłaciłam. Jedzenie wyłożyłam na talerze, a pudełka wyrzuciłam do kosza. Do kieliszków nalałam półsłodkiego wina.

Była godzina siedemnastej dziesięć, a ktoś dzwonił do mieszkania chłopaka. Poszłam otworzyć i jakie było moje zdziwienie, gdy w drzwiach zobaczyłam faceta z kawiarni.

Jak mu było?

Vitale?

Victor?

Vincent?

Kurwa, pierdolić. Nie wiem.

- Gdybym wiedziała, że pracujesz jako sex facet zadzwoniłam bym po ciebie odrazu.

Jego ciemne oczy pociemniały jeszcze bardziej o ile to było wogole możliwe i rzucił się na mnie.

Szybko zamknął drzwi, złapał mnie delikatnie jedną ręką w talii, a drugą wplotł w moje włosy i lekko za nie ciągnąć co jakiś czas. Całował mnie zachłannie i łapczywie, jakby to co teraz miał nie wystarczyło mu. Jego ręka, która była na tali, zjechała na mój pośladek i ściskał go parę razy. I z każdym ściśnięciem coraz mocniej. A ja jęczałam mu prosto w usta jak rasowa prostytka.

Goddess [18+] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz