Rozdział 3

51 5 29
                                    

reZi
13.01.2013r
Godzina: 10:00

Nadeszła sobota. Czekałem na pociąg, który miał przyjechać na 10:05. Dosyć stresowałem się tym spotkaniem. Kompletnie nie wiedziałem dlaczego. Nawet gdy kiedyś miałem spotkać się z jakąś koleżanką to nie miałem aż takiego stresa jak teraz. Tłumaczyłem sobie, że to przez to, bo też ma kanał na YouTubie jak ja.

Siedziałem na ławce na peronie. Walnąłem się w czoło.

"O czym ja do diabła myślę? Przecież to napewno nie ma żadnego związku z kanałem."

Wziąłem wdech i wydech aby trochę złagodzić stres. Pociąg przyjechał. Na plecach miałem swój czarny plecak z marki Nike. Wbiłem do środka pociągu i usiadłem na wybranym przez bilet miejscu. Na szczęście nikt koło mnie nie siedział. Nie przepadałem siedzieć koło obcych. Dojechałem na miejsce w niecałą godzinę. Wysiadłem i zacząłem się rozglądać. Nie znałem za bardzo tej miejscowości. Zerknąłem na godzinę w moim zegarku, którego nosiłem na lewej ręce.

"11:06... no cóż o 11:30 mieliśmy się spotkać więc jeszcze trochę poczekam."

Usiadłem na ławce nadal będąc na peronie. Wyjąłem telefon z kieszeni i odpaliłem sobie gierkę dla zabicia czasu.

Multi
Ten sam dzień
Godzina: 11:25

Zostało mi pięć minut, a ja nadal nie wyszedłem z domu. Latałem jak poparzony ogarniając się i robiąc inne rzeczy. Wstałem o 11:16. Zaspało mi się, ale cóż śpiochy już tak mają. Mama pytała mnie gdzie tak się śpieszę w weekend. Mówiłem, że idę na spotkanie z kolegą, ale że z internetu to już nie, bo by mnie zabiła. Nie przepada za netem. Już mój tata prędzej by normalnie zareagował, bo jest luzacki.

Szybko ubrałem kurtkę i buty, wziąłem jeszcze moje klucze do domu i włożyłem je do kieszeni kurtki. Wybiegłem z domu jakby coś się paliło. Zostały mi 2 minuty, aby tam dotrzeć.

"Dlaczego ja zawsze muszę mieć takie problemy? To się nazywa pech."

Niestety, ale dobiegłem tam w 6 minut. Rozglądałem się za nim na peronie. W końcu zauważyłem chłopaka, który siedział na jednej z ławek. Widziałem go od strony pleców. Zacząłem iść w jego stronę po cichu. Miałem trochę cykora. Ciężko było mi w ogóle do niego podejść. Miałem stresa. Z tego wszystkiego aż brzuch mi bulgotał. Klepnąłem go.

"Ogarnij się walony brzuchu to tylko kolega."

Nie wiem czy przypadkiem w tamtym momencie nie wyglądało to jakbym chciał go okraść.

"A kij z tym. Michał ogarnij dupe to tylko kolega do ciula!"

Często tak do siebie gadałem w myślach. Teraz to było częste, bo miałem stres i przede mną siedziała obca osoba, którą ledwo co poznałem przez neta. Co najgorsze miałem czasami w głowie też straszne scenariusze, bo dziwny był dla mnie fakt, że odrazu chciał się spotkać.

W końcu odważyłem się podejść bliżej. Stanąłem obok niego. Robił coś w telefonie. Zagapiłem się na jego twarz i włosy.

"Matko... nawet u mnie w szkole nie ma takich przystoj- ZARAZ CO?! O CZYM JA MYŚLĘ DO CHOLERY?! WHAT THE FUCK MICHAŁ OGARNIJ DUPE!!!"

Podniósł głowę i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się.
- O cześć, to ty jesteś Multi z YouTuba?
Wstał i podał mi rękę. Również się uśmiechnąłem, ale nadal miałem ogromnego stresa.
- C-Cześć, tak to ja. Dziękuję, że przyjechałeś.
Podałem mu rękę. Przywitaliśmy się.
- Ja jestem reZi, Remigiusz.
Po tym odezwał się jeszcze.
- To...
Zaniemówił chwilowo, bo jakby zapatrzył się na mnie.

Dlaczego właśnie ty? || reZi x MultiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz