☆7☆

149 19 3
                                    

Pov: Pedro Gonzalez

Stałem i uważnie patrzyłem na to co robi Gavira. Wyciągnął opiekacz do tostów z szafki kuchennej przy okazji wyrzucając z niej garnek w taki sposób że odpadło od niego ucho. Następnie postawił opiekacz na blacie i podłączył do prądu. Wziął kromkę chleba nałożył na nią szynkę a potem ser i zakrył kolejną kromką. Całą czynność powtórzył kilka razy. Towarzyszyło mu przy tym wielkie skupienie. Włożył pierwsze dwa tosty do opiekacza po czym go zacisnął i spojrzał na mnie zadowolony.

- Widzisz? Będziemy mieć zaraz pyszny obiad. I nie musiałeś nic robić. - Gavi.

- Super ale Pablo... Tostów nie je się na obiad... - Pedri.

- Jak to nie? A kto tak powiedział? Od kiedy nauczyłem się je gotować jem je codziennie. Nie ważne czy to śniadanie obiad czy kolacja. - Gavi.

- A kiedy się je nauczyłeś robić? - Pedri.

- Sporo cię ominęło podczas tego Euro... No bo mi się nudziło i pojechałem do Hanoweru bo tam była reprezentacja Polski. Tęskniłem w cholerę za moim starym Robertem. Z początku nie chcieli mnie wpuścić do hotelu ale Lewy z nimi pogadał i wpuścili. To właśnie on pokazał mi tą jakże trudną sztukę robienia tostów. - Gavi.

- Serio? - Pedri.

- Tak możesz zapytać się Roberta. - Gavi.

- Przydało by się jeszcze wziąć lekcje gotowania innych rzeczy. - Pedri.

- No właśnie jestem umówiony na za tydzień na smażenie jakiś schabowych. Ciekawe co to jest bo brzmi interesująco. - Gavi.

Matko boska... Jak jak współczuję Lewemu... Nauczenie go obsługiwania patelni może się źle skończyć...

Gavi x Pedri (Gadri) ~ KontuzjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz