Pov: Pablo Gavi
Stałem z kwiatami przed domem Pedri'ego opierając się o ścianę budynku. Kurwa minęła godzina od mojego połączenia do niego a nadal go nie ma. Usiadłem sobie na wycieraczce bo znudziło mi się stanie.
- Długo tu siedzisz? - Pedri.
- Miałeś być za 45 minut... - Gavi.
- No tak... Ale nie chciałem by ten taksówkarz podjeżdżał mi pod sam dom bo wiesz... Nie chcę mieć tu potem stada napalonych fanek. Nie będę mógł sobie spokojnie żyć więc przeszedłem kawałek na pieszo. - Pedri.
(To nie ma sensu)
- Chyba się przesłyszałem... Co zrobiłeś? - Gavi.
- Przeszedłem kawałek od tego monopolowego na pieszo. - Pedri.
- Czy ty ochujałeś? A jakbyś sobie coś zrobił i bardziej nadwyrężył nogę? Albo się wyjebał? - Gavi.
- Spokojnie, aż tak źle nie jest... Chodzić mogę. - Pedri.
- Ale nie rób tak więcej! - Gavi.
- Dobrze, doktorze. Zapraszam do środka. - Pedri.
Powiedział po czym kluczem otworzył drzwi. Weszliśmy do mieszkania. Pedri usiadł na kanapie a ja obok niego.
- Mam dla ciebie kwiatuszki. - Gavi.
- Ale ładne. - Pedri.
- Sam wybierałem, bo ta baba z kwiaciarni się kompletnie na tym nie znała. Nie wiem kto ją tam zatrudnił. - Gavi.
- No właśnie widać, że sam wybierałeś... - Pedri.
- Powiedziałeś, że ładne. - Gavi.
- Bo są od ciebie. - Pedri.
- Gdzie masz wazon? - Gavi.
- Nie mam. - Pedri.
- Jak to nie masz? - Gavi.
- No normalnie. - Pedri.
- No i w co ja mam je wsadzić? Dobra mam pomysł. - Gavi.
- Mam się bać? - Pedri.
Wziąłem pustą butelkę po piwie z parapetu i nalałem tam trochę wody i wsadziłem kwiaty.
- Nie no... Pięknie wyglądają w tym wazonie... - Pedri.
- Nie znasz się. - Gavi.
CZYTASZ
Gavi x Pedri (Gadri) ~ Kontuzja
Romance☆Z pomysłu na mojej tablicy. Napisane po meczu Niemcy - Hiszpania. Pomysł wziął się z kontuzji Pedri'ego (biedny...) ☆06.07.24 - ?