Rozdział 14 Nie wiem...

3 1 1
                                    

Sky

Do Cambridge wróciłam trzy tygodnie temu. Elliot także, choć tym razem w samolocie nie siedzieliśmy obok siebie - i dobrze. Jestem w jedenastym tygodniu ciąży i za dwa tygodnie dowiem się czy to będzie chłopiec, tak jak u Summer, czy dziewczynka. Mój brzuch jest już mocno widoczny, ale przynajmniej nie muszę go tak bardzo maskować, skoro Elliot już wie. Mamy styczeń, normalnie teraz w całej szkole byłby szykowany Bal Zimowy, ale odbył się przed świętami.

- Dzień dobry - przywitał nas wesołym głosem nasz wychowawca. - Na dzisiejszej lekcji dobiorę was w pary i w ten sposób każda para zrobi prezentację o jednym ze stanów w Ameryce Północnej. - Mówił dalej nauczyciel - Albo inaczej, poczekajcie, mam tu listę par, z którymi jechaliście wtedy na tą wycieczkę do Nowego Yorku.
Nie kurwa, nie. Dlaczego akurat ja? - Pomyślałam.
- Dobrze, pierwsza para to Elliot i Sky. Następnie Lili i Clara... - nie słuchałam dalszej wypowiedzi pana Richarda, bo skupiłam się na tym, że musze pracować z ,,nim''. Spojrzałam w jego kierunku i tym sposobem nasze spojrzenia się skrzyżowały. Jej - pomyślałam sarkastycznie.
- Dobrze, wszyscy znają już swoje pary to wybierzcie sobie Stany. - Kontynuował pan Richard - Jaki stan życzą sobie pani Black i pan James? - Zapytał pan Richard.
- Ja bym chciała stan Arizony, ale nie wiem czy Elliotowi pasuje...
- Tak, pasuje - odpowiedział Elliot.
- Świetnie, w takim razie Elliot i Sky mają Arizonę. A Clara i Lili, jaki stan sobie życzą?
- My poprosimy stan Texasu - odpowiedziały równo dziewczyny.
- Dobrze. I kolejna para. - Kontynuował nauczyciel. Do końca lekcji ustalaliśmy rzeczy związane z projektem.

Po lekcjach, gdy wychodziłam ze szkoły zaczepił mnie Elliot.
- Hej, Sky. Możemy pogadać? - Zapytał.
- No - rzuciłam od niechcenia.
- Kiedy i gdzie ci pasuje, aby się spotkać? Może przyjdziesz do mnie dziś? I poźniej jeszcze z trzy razy, bo na projekt mamy trzy tygodnie, i fajnie byłoby go skończyć.
- No, trochę nie mam wyboru, więc okej. - Powiedziałam po czym odeszłam w stronę kampusu już się nieodracając.
Weszłam do pokoju, w którym Emma leżała na swoim łóżku i przeglądała coś w telefonie.
- Cześć - przywitałam się siadając na własnym łóżku.
- Hej, - odpowiedziała - jak coś to koło osiemnastej przyjdzie do mnie London zacząć robić projekt, mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza...
- Nie, nie przeszkadza, mnie tu wsumie i tak nie będzie, bo idę do Elliota z tego samego powodu co London tutaj.
- A to spoko. Mówiłaś już mu, że to on jest ojcem?
- Nie, i na razie nie planuję, bo on jest na mnie zły, bo myśli, że to John jest ojcem, a ja jestem zła na niego o zdradę. I przez to nawet jak bym mu o tym powiedziała, to nie chciałabym za sześć miesięcy musieć z nim wychowywać to dziecko. - Powiedziałam.
- Trochę to pokręcone, ale cię rozumiem.

***
Dochodzi osiemnasta, a ja zbieram się do wyjścia. W sumie idę tylko na drugi koniec kampusu, ale i tak nie chcę niczego zapomnieć. Wyszłam z pokoju i udałam się w stronę sześci chłopaków. Zapukałam do drzwi, a po chwili Elliot mi je otworzył.
- Hej, wejdź - przywitał się.
- Cześć - odpowiedziałam, wchodząc do środka. - Przyniosłam parę rzeczy, na przykład informacje o ludności i jakieś tam rzeczy o kulturze. Resztę musimy znaleźć zaraz. - Zaczełam.
- To usiądź - wskazał krzesło od biurka, najprawdopodobniej swojego, a sam usiadł na drugie. - Zanim zaczniemy, chciałbym cię o coś zapytać - kontynuował, składając ręce. Poczułam, że będzie to trudne pytanie i wcale się nie myliłam.
- Dlaczego, ze mną zerwałaś?
- Dlaczego?! Hmm, pomyślmy, może dlatego, że mnie zdradziłeś? A nie, przepraszam, to moja wina, bo nie było mnie w pobliżu! - wkurzyłam się.
- Wiem, że źle zrobiłem, ale chciałbym spróbować jeszcze raz - próbował mnie uspokoić, ale raczej kiepsko mu to wychodziło.
- Nie spróbujemy ponownie, bo ja w tej chwili mam chłopaka i dziecko w drodze. Wbij sobie to do głowy, NIE BĘDZIEMY PARĄ, ZAPOMNIJ - powiedziałam, nadal trochę wkurzona. On chyba zrozumiał, że to nic nie da, bo powiedział ostatnie zdanie i zajęliśmy się projektem.
- Ale nadal nie mogę uwierzyć, że robiłaś to z nim i jeszcze dziecko ci zrobił.
- To ani trochę nie jest twoja sprawa. Zajmijmy się w końcu projektem. - Powiedziałam nadal zirytowana.
- Dobrze - obpowiedział bez żadnych emocji.
Wybiła dwudziesta druga, kiedy byliśmy już dosyć zmęczeni. London napisał Elliotowi, że wróci koło dwudziestej trzeciej, bo razem z Emmą chcą skończyć jakąś część własnego projektu. Ja sama nie chciałam wracać do pokoju, bo oni tam pewnie dużo rozmawiali, a ja chciałam ciszy, dlatego trochę nie miałam wyboru - mogłam albo zostać tu w ciszy, albo pójść do pokoju gdzie był pewnie mały hałas. Zdecydowałam, że zostanę. Josh natomiast miał zostać do rana u Johna , bo oni podczas pracy pili i teraz Josh śpi tam, więc zostanie do jutra. Zostałam sama z Elliotem. Położyłam się na łóżku Londona, a Elliot usiadł w dole łóżka.
- Mogę cię przytulić? - Zapytał jakby smutnym głosem.
- Dlaczego?
- Nie wiem, po prostu chcę cię przytulić...
- No... Nie... To znaczy nie wiem.
- Proszę - nalegał, a ja nie wiedziałam czemu się zgodziłam, coś chyba we mnie pękło.
- No... Dobrze... - zgodziłam się, a on od razu się przysunął i mnie objął. Tkwiliśmy tak przez chwilę, gdy znowu zapytał.
- Chłopiec czy dziewczynka - wskazał na mój brzuch.
- Jeszcze nie wiem, pojutrze się dowiem. Pokiwał głową, po czym znowu jak gdyby nigdy nic zmienił temat.
- Mogę cię pocałować?
- Pamiętasz co mówiłam w święta i co mi obiecałeś?
- Pamiętam, ale ja nadal cię pragnę.
- Nie zdradzę Johna, bo ty tego chcesz.
- Nie będę próbował jak wtedy, bo chcę żebyś go odwzajemniła. Jeden pocałunek proszę.
- Ale ty wiesz, że to cię tylko podsyci i będziesz chciał jeszcze? - Zapytałam, choć wiedziałam, że on nie odpuści.
- Wiem, ale myśl, że nie mogę cię mieć doprowadza mnie do szału. Proszę, zrobię wszystko co chcesz - błagał.
- Ale jeśli ktoś się o tym dowie to... - nie dał mi skińczyć, bo zaczął mnie gorączkowo całować.

It was youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz