- Całkiem niezła ta laska- rozległ się głos.- Jedno trzeba jej przyznać. Nieźle skopała wam dupy.- Ktoś się zaśmiał.
- Taa- inna osoba przytaknęła niechętnie.- Kurwa, nie spodziewałem się, że taka drobna laska może aż tak mocno zajebać.
- Tobie przynajmniej nie przywaliła w kutasa.
Znowu śmiech.
Niepewnie rozchyliłam powiekę. Potem drugą. Rozejrzałam się po miejscu, w którym siedziałam. Byłam w... samochodzie. Zwykłe auto, w którym było pięć miejsc. Siedziałam z tyłu, ku mojemu zaskoczeniu, przypięta pasami. Oderwałam głowę od szyby, na której się opierałam. Przyciemniane okna, sprytnie. Wnętrze pojazdu było ciemne i wyglądało na bardzo drogie.
Po drugiej stronie tylnej kanapy siedział jakiś chłopak. Wychyliłam się delikatnie, żeby dostrzec, że oba przednie siedzenia są zajęte przez facetów.
Zajebiście. Czyli jednak przegrałam.
Ta myśl nie napawała mnie optymizmem.
- Proszę, proszę- rozległ się głos, z przedniej części samochodu. Spięłam się.- Wreszcie się obudziłaś- stwierdził cichym, zachrypniętym głosem. Jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby chłopak mówił tak zmysłowo. Jego głos był delikatny, ale zarazem bardzo męski. Ogarnij się! Zostałaś porwana! To nie najlepszy moment na szukanie chłopaka!- Ty jesteś...- potem nastąpił dźwięk przerzucanych kartek-... Luna Fairchild- bardziej stwierdził, niż zapytał, ale i tak pokiwałam głową, czego nie mógł dostrzec.- A więc Luno.- Odwrócił się i zmierzył mnie obojętnym spojrzeniem.- Zacznijmy od tego, że muszę cię zapewnić, że jesteś z nami bezpieczna, jakkolwiek to pojebanie brzmi- rzucił sarkastycznie, a jego oczy błysnęły niebezpiecznie. Skuliłam się bardziej na siedzeniu.
- Nie strasz jej- warknął kierowca, na chwilę obrzucając nas spojrzeniem. Jego twarz wyglądała o wiele przyjaźniej. Wolałabym rozmawiać właśnie z nim.
- Zluzuj dupę- mruknął.- Zajmę się wszystkim. Mam dla ciebie kilka zasad- zwrócił się do mnie, a ja skinęłam głową.- Po pierwsze, nie piszcz. Musisz nam uwierzyć, że nic nie grozi, ale jeśli zaczniesz wydawać z siebie jakieś wkurwiające dźwięki, to przysięgam, że ci wyjebię- oznajmił, pod koniec wypowiedzi zniżając głos, żeby zabrzmiało to groźniej. I zabrzmiało. Miałam ochotę wtopić się w ten fotel.
- Miałeś...- zaczął kierowca, ale nie dokończył.
- Przecież wiem- prychnął chłopak.- Nie panikuj, Noah, dobrze wiem, co mam zrobić. Po drugie, masz się nas słuchać. Cokolwiek nie będziemy kazali ci zrobić, masz nie pyskować i grzecznie wykonać polecenie.- Nie podobało mi się to, jak błyszczały jego oczy. Czaił się w nich niebezpieczny błysk, który wzbudzał we mnie jakiś dziwny niepokój. Mimo że było prawie ciemno, to mogłam stwierdzić, że jego oczy nie mają normalnego odcienia- takiego, jaki się spotyka zazwyczaj u ludzi na ulicach: brązowy, niebieski albo zielony. Jego oczy były opalizujące i miałam wrażenie, że błyszczą w ciemności.- Po trzecie, masz nie zadawać głupich pytań. Jeśli będziemy chcieli albo uznamy, że powinnaś coś wiedzieć, to sami ci powiemy. Nie dopytujesz, nie interesujesz się przesadnie i nie wsadzasz nosa w nieswoje sprawy. Powimy ci rzeczy, które powinnaś wiedzieć, a reszta nie powinna cię obchodzić. Rozumiesz te zasady?- zapytał, mierząc mnie ostrym wzrokiem.
Pokiwałam głową.
Mlasnął z niezadowoleniem i pokręcił głową.
- Nie, mała. Muszę wiedzieć, że się zrozumieliśmy. Użyj słów.
- Zrozumiałam- potwierdziłam cichutko, uciekając wzrokiem.
Chłopak tylko skinął głową i odwrócił się, nie zwracając na mnie niepotrzebnej uwagi.
CZYTASZ
Hellish Fire
RomanceOd zawsze lubiłam balansować na krawędzi. Ryzykować. Łamać zasady i regulaminy. Wtedy czułam, że naprawdę żyję, że jestem kimś więcej niż kolejnym egzystującym człowiekiem. Wtedy byłam kimś więcej, przynajmniej w moich oczach. Gdy moje serce zaczyna...