Walka

71 5 4
                                    

Widziałam że Lloyd sam sobie nie poradzi z tym wszystkim, ale nie wiedziałam jak mu pomóc, co powiedzieć.
-Lloyd, wiem że ci ciężko, nie wiedziałam tego o tobie, nie wiem jak ci pomóc, cofnąć czasu bym nie mogła, zrobiłabym to ale nie mam jak.
Lloyd cały czas siedział skulony, nigdy go takiego nie widziałam. Co miałam zrobić?
-Harumi, nie powinienem ci o tym wszystkim mówić, sama ledwo radzisz sobie ze swoją przeszłością, a ja ci opowiadam jeszcze o swojej, czego ja oczekuje? Gadając nic nie zdziałam, jestem zerem, nie bohaterem, bohater nigdy by nie powiedział że nie chce ratować ludzi, jestem taki głupi, idiota ze mnie, jestem śmieciem, nie nadaje się na nin...
Nie potrafiłam tego słuchać, zrobiłam to co on gdy ja samą siebie tak wyzywałam, pocałowałam go, potem przytuliłam mocno. Lloyd przestał się trząść. Czułam każdą emocje jednocześnie, radość, bo byłam przy Lloydzie, złość, bo byłam bezsilna, strach, nie wiem przed czym, i smutek, nie mogłam patrzeć na Lloyda w tym stanie. Czułam ciepło od Lloyda, ja sama miałam łzy w oczach, bo zrozumiałam, że z Lloydem mamy podobne historie, ale inne problemy, a raczej nie problemy a wspomnienia.
-Lloyd, mamy podobne sytuacje życiowe, ja sobie poradziłam, i ty na pewno też sobie poradzisz.
Wstałam z łóżka, spojrzałam na Lloyda który się wmiare uspokoił.
-Chodź Lloyd, nie będe ci mówić że wszystko będzie dobrze, bo skłamie, ale będzie lepiej niż jest.
Złapałam go za ręke i ściągnęłam z łóżka. Lloyd się uśmiechnął do mnie i wziął wdech.
-Dziękuje Harumi, bez ciebie nie wiem jakbym sobie poradził.
Uśmiechnełam się do niego
-No chodź już, nie chcesz chyba cały dzień siedzieć na łóżku.
Wyszliśmy z pokoju, ninja już nie była na korytarzu. Poszliśmy na dziedziniec.
-Harumi
-Tak?
Spojrzałam na niego.
-Dziękuje ci, że jesteś z nami w klasztorze.
Uśmiechnełam się
-Przecież ty mnie namówiłeś abym została.
Lekko zachichotałam. Nie wiedziałam że dla Lloyda to takie ważne. Siedzieliśmy chwile w ciszy, gdy nagle usłyszeliśmy huk za murem. Lloyd od razu wstał na równe nogi i pobiegł w strone dźwięku.
-Harumi, zostań gdzie jesteś!
Lloyd krzyknął do mnie, a ja stałam przerażona, ziemia pod stopami zaczeła się trząść, bałam się cokolwiek zrobić. Lloyd chwile nie wracał, więc postanowiłam zobaczyć co się dzieje, ledwo co stałam, bo ziemia się trzęsła i jeszcze moje przerażenie nie pomagało, ale udało mi się wyjść za mury. Widziałam ninja i Lloyda jak walczą, ale nie potrafiłam zidentyfikować z kim. Postacie miały czarny kaptur, czerwone oczy i fioletowe znaki na ciele. Stałam przerażona, gdy nagle zobaczyłam że jeden z nich atakuje Lloyda od tyłu. Długo nie myślałam i rzuciłam się w jego strone. Oczywiście troche oberwałam, ale udało się uratować Lloyda.
-Co ty tu do cholery robisz?! Uciekaj Harumi!
-Nie ma mowy, zostaje!
Krzyknełam bo jeden z nich prawie mnie walnął. Lloyd był zbyt zmęczony by mi odpowiedzieć więc rzucił mi spojrzenie jakby błagalne. Zignorowałam to i cały czas walczyłam. Gdy się odwróciłam, mistrz Wu też walczył, nagle zobaczyłam że dwóch typów powaliło na ziemie Kaia, szybko pobiegłam w tamtą stronę, z Kaiem wogóle nie rozmawiałam, ale nie pozwole by coś mu się stało. Udało mi się odciągnąć ich i pomogłam Kaiowi wstać.
-Dzięki
Uśmiechnęłam się do niego. Nie wiem ile ta walka trwała, ale wystarczająco by prawie wszyscy opadli z sił. Nagle zobaczyłam że wszyscy złoczyńcy się zatrzymali w miejscu, dosłownie, zastygli. Ninja też byli zdziwieni, nagle ta armia zaczeła dostawać jakąś moc, byłam przestraszona bo zaczeli strzelać w nas fioletową energią, taką jaką miał kiedyś...LLOYD! Nie mogłam uwierzyć, spojrzałam na Lloyda i widziałam po nim również przerażenie. Ninja obrywali dosyć mocno, ja obrywałam mniej bo byłam mniejszej postury i ciężej było mnie trafić, ale jeden z nich chyba się wkurzył i z całej siły walnął mnie tą energią. Odleciałam troche daleko, podniosłam się, ale bolała mnie noga. Podbiegł do mnie Lloyd.
-Nic ci nie jest?
-Nie, nie, dam rade, ałł
Próbowałam wstać ale było bardzo ciężko. Lloyd mi pomógł, i miał mnie zanieść do klasztoru, gdy nagle spojrzałam z góry, i zobaczyłam straszny widok, ninja opadali z sił i było dużo krwi. Wtedy coś we mnie pękło, wyrwałam się Lloydowi i rzuciłam się na ratunek ninja, miałam gdzieś ból nogi, byłam nieopanowana, zaczełam atakować każdego wroga, kopałam i biłam pięściami każdego kto chciał mnie walnąć. Miałam też sztylet z którego na początku nie chciałam korzystać, bo nie chciałam nikogo zabić, ale teraz o tym nie myślałam. Raniłam wrogów, i pomagałam ninja. Nie mogłam patrzeć na nich w takim stanie, co miałam zrobić?
Nagle spojrzałam się za siebie, widziałam Lloyda, który radził sobie, ale widać że opadał z sił. Każdy ninja był zmęczony. Ja gdy opanowałam się w jakimś stopniu, znowu poczulam ból w nodze. Upadłam na ziemie, i nie miałam jak się bronić. Nagle podbiegł do mnie ktoś, myślałam że to wróg, ale to był któryś ninja, na początku nie widziałam który, bo miałam zamazany obraz i szumiało mi w głowie, ale zobaczyłam że to Cole.
-Harumi, co się dzieje?
Nie odpowiedziałam, czułam się bardzo słabo.
-Lloyd! Musimy iść do klasztoru!
Usłyszałam czyiś krzyk, byłam cały czas świadoma wszystkiego, ale byłam bardzo słaba, obraz rozmazany, dźwięk zniekształcony, szum w głowie i jeszcze ta noga. Wkońcu ktoś mi pomógł wstać i pobiegliśmy do klasztoru, a raczej ja kuśtykałam, ale dałam rade. Gdy dotarliśmy do klasztoru, ktoś położył mnie na łóżko i każdy wyszedł chyba walczyć a ja cały czas czułam się źle. Próbowałam zasnąć ale stres i szum w głowie nie pomagał mi w tym, wkońcu tylko leżałam. Nie wiem ile mineło ale czułam się lepiej. Miałam już wyraźny obraz i przestało mi szumieć w głowie, jedynie noga mnie bolała. Wstać nie mogłam, ale rozejrzałam się wokoło, to był pokój Lloyda, ale rzeczy z półek powypadały na ziemie chyba przez tę trzęsienie ziemi. Nagle poczułam znowu trzęsienie ziemi. Spadłam z łóżka, i gdy próbowałam się podnieść, prawie położyłam ręke za odłamku szkła. Gdy jakąś wczołgałam się na łóżko, trzęsienie ziemi znikło, a wszystko ucichło, wszystkie dźwięki walki. Nagle usłyszałam jakąś rozmowe ninja. Chyba wszystko w porządku. Ulżyło mi bo bałam się że coś się z nimi stało poważnego. Siedziałam ja krawędzi łóżka próbując powstrzymać płacz, tak mnie noga bolała, i jeszcze ta rana na brzuchu co nawet się zagoić nie zdążyła zaczeła przypominać o sobie. Nagle do pokoju wszedł Lloyd i Zane.
-Lloyd!
Ucieszyłam się i od razu go przytuliłam jak się zbliżył, czułam się z nim bezpieczniej.
-Harumi, nic ci nie jest?
Zapytał Zane który wydawał się serio zmartwiony
-Już jest lepiej, ale noga mnie boli bardzo.
Odsunełam się od Lloyda i znowu poczułam ból w ranie na brzuchu.
-Nie powinnaś Harumi była walczyć. To było zbyt niebezpieczne.
Powiedział Lloyd, ale nie był zły, tylko zmartwiony.
-Wiem, ale nie mogłam was tak zostawić, co by było jakbym nie pomogła tobie, albo Kaiowi?
Lloyd spuścił wzrok, i chyba o czymś myślał.
-Tak wogóle Harumi, najprawdopodobniej masz złamaną noge, a podczas walki się źle czułaś z powodu przemęczenia i wyczerpania.
Spojrzałam na niego troche zdziwiona.
-Jak ja walczyłam ze złamaną nogą?
Wtedy Lloyd na mnie spojrzał i jakby o czymś myślał.
-Zane, mógłbyś na chwile wyjść, musze o czymś porozmawiać z Harumi.
Popatrzyłam na Lloyda ze zdziwieniem, a Zane kiwnął głową i wyszedł. Miałam już się zapytać o co chodzi, ale on mnie wyprzedził.
-Gdy stało ci się coś w noge jak upadłaś, pobiegłem do ciebie i mieliśmy iść do klasztoru, wskoczyłem na murek z tobą, gdy nagle ty stanełam do mnie plecami i znieruchomiałaś. Nie wiedziałem o co chodzi, ale poczułem jakiś można powiedzieć chłód. Nagla czuje że wyrywasz się mi i skaczesz z murka, nie wiedziałem o co chodzi. Nagle zaczełaś pokonywać przeciwników. Czułem wtedy nie wiem jak to opisać, można powiedzieć, zaniepokojenie. O czym myślałaś wtedy?
Spojrzałam na niego jak na wariata, gdy nagle uświadomiłam sobie, że wtedy miałam inne odczucia.
-Czekaj, mało pamiętam, ale chyba przypomniało mi się, jak dostałam tą mocą, poczułam jak coś rozprzestrzenia się w moim ciele, a po chwili poczułam taki gniew, niedoopisania. Czy myślisz że to moc zniszczenia? Taką jaką miał Garmadon i...ty?
Powiedziałam niepewnie, a Lloyd popatrzył się na ziemie.
-Narazie nie wiem, spróbuje się z resztą dowiedzieć czegoś więcej.

Perspektywa Kaia

-Co to do cholery było?!
Krzyknąłem próbując się uspokoić.
-Nie mam pojęcia, ale najprawdopodobniej ta armia panowała nad mocą zniszczenia, taką jaką ma Garmadon.
Powiedział Zane. Nya leżała na kanapie, Jay o czymś się kłócił z Colem, Zane próbował znaleść w bazie danych cokolwiek o tych istotach. Może to byli Oni? Nie, to niemożliwe, to nie mogli być Oni.
-Ej, tak wogóle gdzie jest Lloyd?
-Chciał porozmawiać z Harumi.
Spojrzałem na niego.
-Tak wogóle co z nią?
-Jest lepiej, ale  jest poobijana dosyć mocno i ma dużo ran ciętych.
Zamilkliśmy, ja byłem jej wdzięczny bo uratowała mi tyłek podczas walki.

Perspektywa Lloyda

Wyszedłem z pokoju i udałem się do salonu. Gdy ninja mnie zobaczyli, od razu do mnie podbiegli.
-Wszystko dobrze?
Spojrzałem się na Cole'a, miałem już powiedzieć że tak, ale już nie chciałem kłamać.
-Nie, nie jest dobrze. Nie jestem na 100% pewny, ale wydaje mi się że te istoty to Oni, lub coś z nimi związanego.
Wszyscy popatrzyli się na mnie.
-Czekaj czekaj
Dołączył się Jay.
-to niemożliwe że Oni powrócili, przecież ich pokonaliśmy pamiętacie?
-Ale to nie muszą być oni, to mogą być  inni jacyś złoczyńcy
-Ale mieli moc zniszczenia!
Ninja zaczeli panikować, a ja postanowiłem odpocząć i pójść do swojego pokoju. Gdy przechodziłem przez korytarz, poczułem dreszcz. Poczułem obecność czyjąś, kogoś znajomego. Wszedłem do pokoju, a Harumi leżała i czytała jakąś książke.




Lloyd i...harumi?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz