Siema siema!
Bardzo przepraszam że znowu długo nie publikowałam, mam zamiar to naprawić.
Anyways, miłego czytania!
S.
Pov. Camilla
Przez kolejne parę dni Remus stosował się do mojej rady i spotykaliśmy się w łazience raz na tydzień. Podczas tych spotkań mówił mi o mnie i o tym jak mu ciężko z całą sytuacją, ale rozmowa schodziła na lżejsze tematy np. kolejne pomysły na kawały i książki. Wymyśliliśmy nawet, że możemy się kontaktować sowią pocztą z czego korzystaliśmy głównie żeby umawiać nasze 'schadzki' o ile można je tak nazwać. W listach sprawiałam, że moje pismo się zmieniało w razie gdyby chciał mnie wytropić.
Dzisiaj nie spotkałam się z Remusem, ponieważ chłopak radził sobie coraz lepiej i nasze rozmowy pocztą mu wystarczały. Przechadzałam się korytarzami Hogwartu szukając imion znajdujących się poza dormitoriami, kiedy zauważyłam pewne nazwisko tuż za mną. Odwróciłam się i... nikogo tam nie było.
- No tak, przecież znam właściciela nazwiska.- pomyślałam i zauważyłam że podpisana kropka, która znajdowała się za mną, zmierza w przeciwną stronę. Kropka była podpisana James Potter, więc to oczywiste, że jest pod swoją peleryną-niewidką. Czyżby kolejny nocny kawał? To trochę dziwne, skoro nie ma z nim żadnego z Huncwotów, nawet Syriusza Blacka.
Podążyłam za nim. Na pewno miał ze sobą mapę, na której mnie nie było widać, więc nie mógł podejrzewać, że jestem za nim.
Wreszcie dotarliśmy na cel jego podróży: łazienkę Jęczącej Marty. Zdziwiłam się. Co on tu robił? Schowałam się za jedną z kabin, żeby zobaczyć, co pocznie.
Usiadł na podłodze. Chwila, czy on płacze? Nie sądziłam, że kiedykolwiek zobaczę go płaczącego. A jednak, parę metrów przede mną, na podłodze, siedzi James Potter, kapitan drużyny quidditcha, adorator Lily Evans i jeden z największych żartownisiów Hogwartu, płacząc tak żałośnie, że aż mnie za serce ścisnęło.
Wtem wyjął coś, co mogłam zawsze rozpoznać, nawet z takiej odległości, ponieważ widziałam to stanowczo zbyt często. Była to mała żyletka. Czy on zamierzał to, co sądzę że zamierza?
Zanim zdążyłam przemyśleć swój ruch, chłopak przeciągnął narzędziem po skórze nadgarstka tworząc cienką linię, z której powoli zaczęła sączyć się krew. Musiałam w końcu zareagować
Wyszłam ze swojej kryjówki grając na fujarce. Usłyszawszy dźwięk instrumentu, podniósł głowę przestraszony. Zaczęłam iść w jego kierunku. Nie odezwał się ani słowem. W końcu zbliżyłam się na tyle, żeby móc opatrzeć mu ranę.
- Daj mi ramię, zabandażuję Ci je i nie będzie po tym śladu - powiedziałam
- Kim jesteś? - spytał oszołomiony, cofając rękę jeszcze bardziej.
- Jestem Duchem.
- Jak to? - jezu czy on kiedykolwiek słucha Dumbledora?
- Dumbledore mówił o mnie na pierwszej uczcie. Pomagam takim jak ty. - powiedziałam nad wyraz spokojnie jak na taką sytuację.
- To jest więcej osób, które...?
- Pocięły się? Owszem, jest ich wręcz zbyt dużo.
- Aż tak źle?
- Owszem, teraz daj mi tą rękę.
Podał. Widziałam, że z lekkim wahaniem, więc wyjęłam z kieszeni parę mugolskich cukierków i mu podałam mówiąc:
- Nie musisz się mnie bać. Masz, zjedz, są dosyć dobre, a ja cię opatrzę.
Wziął jednego i tak się później nim zachwycał, że zapomniał o bandażu, którym owinęłam jego rękę, odpowiadając na wiele pytań które zadawał. Wszystkie na szczęście były na temat mugoli I ich słodyczy. Niestety musiał w końcu paść ten drażliwy temat:
- Dlaczego w ogóle pomagasz ludziom w ten sposób? Mam na myśli, to dobra rzecz, ale dlaczego? - spytał nagle.
Momentalnie się spięłam. Owszem, bardzo dużo ludzi zadawało mi to pytanie, ale zawsze trudno było mi na nie odpowiedzieć. Po pewnym czasie powiedziałam:
- Wiesz, wiele osób w tym zamku i na całym świecie potrzebuje tego typu pomocy. Jest dużo osób, które gdyby nie ja, leżałyby martwe pod Wierzą Astronomiczną albo tutaj, albo gdziekolwiek indziej. Zawsze się znajdzie ktoś, kim trzeba się zająć, lub chociaż odprowadzić do dormitorium.
- Nie przeszkadza ci to czasem? No wiesz, że właśnie zawsze ktoś jest. Masz jakikolwiek czas dla siebie?
- Mam dosyć dużo czasu dla siebie i nie, nie przeszkadza mi to, ponieważ na codzień nie wyróżniam się z tłumu, a w nocy robię coś, co jest przydatne.
- Opowiesz mi o sobie? Ile masz lat? Jak masz na imię?
- James, to jest zdecydowanie za dużo informacji o mnie, nie mogę ci tego zdradzić.
- A chociaż w jakim domu jesteś?
- Nie James
- Och no weź
- Nie
- To w takim razie...Dzięki za opatrzenie, idę do dormitorium
- Odprowadzić cię?
- Nie, dam sobie radę
Poszedł. A ja zaczęłam się zastanawiać. Czy wrzystcy Huncwoci mają problemy ze sobą?
YOU ARE READING
Duch w Hogwarcie [Suicidal Maurauders}
FanfictionPo Hogwarcie krąży wiele duchów, ale co jeśli pojawi się jeszcze jeden? Czy Dumbledore zna jego lub jej tożsamość? Czy nauczyciele o nim wiedzą? Huncwoci - Najwięksi żartownisie Hogwartu. Każdy z nich ma swoje problemy, ale co się stanie, gdy stać i...