13.

7 1 0
                                    

Pov. Camilla

Po paru minutach Huncwoci wyszli, a chwilę później Pani Pomfrey powiedziała, że mogę już iść. Wyszłam ze skrzydła szpitalnego i skierowałam się do gabinetu dyrektora. Cały czas się zastanawiałam, o czym chce ze mną porozmawiać. Nie zrobiłam przecież ostatnio nic złego, więc co to mogło być.

Zatrzymałam się przed pomnikiem i powiedziałam hasło, które wcześniej wysłał mi Dumbledore, czyli ,,musy-świntusy". Czy naprawdę Drops nie ma nic lepszego do roboty niż myślenie o słodyczach? Zapukałam do drzwi, a gdy usłyszałam ,,Proszę!", weszłam do środka.

- Dzień dobry panie dyrektorze - powiedziałam.

- Ach, panna Marrey! Proszę usiąść, chcę z panią porozmawiać. Dropsa? - spytał uprzejmie.

- Nie, dziękuję. - odparłam - Dlaczego mnie pan tu wezwał?

- Od razu do sedna? No dobrze. Jak pani pewnie wie, znam pani alter ego aka Ducha. Wiem, że pomaga pani wielu osobom w wieku młodszym jak i starszym, oraz, że strzeże pani sekretów, jak smok swojego jajka. Wiem również, że wie pani o chorobie pana Remusa Lupina.

Ach, więc tu tkwił haczyk! Chodziło o Remusa i o jego likantropię. Chyba już wiem o co chodzi.

- Niech no zgadnę, chce pan, abym się nim opiekowała podczas pełni jako Duch?

- Zgadła pani. Lecz nie zamierzam tego zrobić tak, aby pani patrole były rozproszone. Będziesz przychodzić tuż przed przemianą, by upewnić się czy wszystko w porządku, a w razie potrzeby interweniować i udzielić panu Lupinowi pierwszej pomocy. Przygotowałem dla panny zaklęcie, dzięki któremu stanie się pani niczym prawdziwy duch, widoczna, lecz nie do tknięcia przez inne osoby, jeśli nie będzie pani tego chciała. Będzie pani wychodzić z Wrzeszczącej Chaty o świcie, a w pani dormitorium będzie czekał eliksir spokojnego snu. Podczas pełni patrole przejmie Krwawy Baron.

- Rozumiem panie dyrektorze. Coś jeszcze? - spytałam.

- Tak Camillo, ale pamiętaj, że za trzy dni jest pełnia.

- Pamiętam - powiedziałam idąc w stronę drzwi wyjściowych. Gdy miałam rękę na klamce powiedziałam cicho - Ja zawsze pamiętam.

Wyszłam z gabinetu dyrektora i poszłam w stronę dormitorium, ponieważ lekcje się jeszcze nie skończyły, bowiem zostały jeszcze dwie lekcje. Czytałam książkę na łóżku, kiedy usłyszałam pukanie w okno. Myślałam, że Remus napisze do mnie po lekcjach, a tu niespodzianka. Dałam naszej sowie, którą nazwaliśmy z Remusem Natalia, w skrócie Nat, lub Nati krakersa, po czym otworzyłam list.

Tak, jak się spodziewałam, opowiedział mi o całej dzisiejszej sytuacji. Biedak, czuł się winny za to, że dostałam, uważał, że nie zasługuję na takiego przyjaciela jak on. Chwila, przyjaciela? Nie sądziłam, że uważał mnie za przyjaciółkę. On też chyba nie wie kim dla mnie jest, ale ok. Niemniej dobrze wiedzieć.

Skończyłam czytać i odłożyłam list do mojej skrytki, gdzie leżała moja sterta listów. Przecież nie  pisałam tylko z Remusem. Koresponduję łącznie z około 50 osobami, ale na szczęście już prawie żadna nie ma problemów. Za to przychodzą do mnie listy na Boże Narodzenie i inne okazje od ludzi, którzy już skończyli Hogwart. Niektórzy piszą do mnie, żeby sprawdzić jak się mam, niektórzy, bo mają na przykład problemy sercowe (skąd ja mam cokolwiek o tym wiedzieć?), albo potrzebują kogoś do pogadania. Odpisuję na wszystkie. Mam też parę próśb od Andromedy Black, żebym jej mówiła, jak miewa się jej rodzina. (btw Tutaj Andromeda już uciekła i martwi się o swoich ,,bliskich", zwłaszcza o Syriusza. S.)

Ona nie miała problemów. Spotkałyśmy się na jednym z moich obchodów, kiedy ta wymknęła się z dormitorium, by spotkać się z chłopakiem. Usłyszała moją fujarkę i była przerażona, bo myślała, że to ktoś ze Slitherinu. Wyjaśniłam jej po krótce kim jestem i spotkałyśmy się następnego dnia, wtedy opowiedziałam jej całą historię, oczywiście pomijając fakty z mojego drugiego życia. Była pierwszą osobą, która powiedziała mi wprost, że mnie podziwia.

Uśmiechnęłam się na te wspomnienia. Ach, jak było cudownie... Chwila! Trzeba iść na patrol! Dobra ruchy ruchy!

Szybko się ogarnęłam i wzięłam swoją mapę. Rzuciłam na siebie potrzebne zaklęcia i wyszłam po cichutku z wierzy Ravenclaw. Spojrzałam na pergamin. Ktoś był na Wierzy Astronomicznej. Nie byle jaki ktoś. Gdy spojrzałam na imię zamarłam.

Tam był Syriusz. 

Siemka!

Tak jak obiecałam, oto kolejny rozdział. Podobał się? Mam nadzieję. 

Baj baj!

S.

Duch w Hogwarcie [Suicidal Maurauders}Where stories live. Discover now