Phone call

36 4 0
                                    

Cały dzień przeglądaliśmy nagrania z kamer. Zmniejszyliśmy ilość materiału do przejrzenia wybierajac interesujące nas godziny z każdego dnia, ale to ciągle był ogrom czasu

Późną nocą skończyliśmy, ale popłaciło się, bo wreszcie coś mieliśmy. Fotograf był wysokim mężczyzną, który zawsze przychodził na miejsce zdarzenia od strony bloków mieszkalnych

Nie mogliśmy uchwycić jego samochodu, bo żaden w tym czasie nie przejeżdżał, a jeśli już jechały w przeciwnym kierunku. Mogliśmy więc podejrzewać że mieszkał w pobliżu

Były to jednak tylko podejrzenia bo mógł też jezdzic autobusem, iść do oddalonego samochodu albo zdjęcia robić w czasie przerwy w pracy

Nie mieliśmy więc właściwie nic. Nie mogliśmy niczego sie złapać co pokierowałoby nas dalej. Zaczynało mnie to denerwować i był to chyba pierwszy taki przypadek

-Zaraz mnie pojebie nie ma go na żadnej kamerze- Mruknąłem przeglądając dosłownie wszystkie nagrania na których mogloby byc widac gdzie mężczyzna kieruje sie po zrobieniu zdjęcia

-Wróćmy do domu. Nic juz nie znajdziemy- Odparł wyłączając komputer i przecierając oczy- Ktoś do ciebie dzwoni

Wyłączyłem komputer i podszedłem do wyciszonego telefonu na którym widoczne było imię Tae

-Cześć czemu tak późno?

-Przyjedz do kliniki. Ktoś otruł Bama- Odpowiedział rozchwianym włosem a ja nie dowierzałem

-Co?

-Przyjedź no

Podał mi adres, a ja nie przebierając się pobiegłem do samochodu. To byla ostatnia rzecz której bym sie spodziewał. Dlaczego ktoś miałby otruć mojego psa? Jak mieliby w ogóle dostać się do mojego domu?

Ruszyłem z piskiem opon niespecjalnie przejmujac sie faktem, że przekraczam prędkość na drodze pod komendą. Yoongi chyba mi to wybaczy

Nie dowierzałem w to co się stało. Czułem jakby był to dziwny sen z którego zaraz się obudzę, ale czułem że nie. Wiedziałem, że ten koszmar który trwa od kilku dni to koszmar realnego życia, a to co dzieje się teraz nie jest wiele gorsze od poprzednich dni

Pędziłem przez miasto mając nadzieję, że zdążę. Choć nie chciałem tak myśleć. Nie chciałem zdążyć się pożegnać, kurwa nie chciałem się żegnać. Nie zauważyłem kiedy ten pies stał się dla mnie tak ważny

Zaparkowałem szybko zamykając samochód i biegnąc do kliniki, w której jeszcze nie byłem. Odrazu zobaczyłem Taehyunga stojącego przed wejściem. Przytulił się do mnie bez słowa a ja poczułem ulge mając go w swoich ramionach

-Gdzie jest Bam?

-Dostał kroplówkę i coś mu podali. Będzie żyć przepraszam ze cię wystraszyłem

-Nie przepraszaj. To było już dla ciebie za dużo

-Kurwa żebyś wiedział- Mruknął wtulając twarz w moja szyje- Chciałem się z nim przejść bo długo był sam i... Jak przyszedłem on już leżał na ziemi nieprzytomny...

-Nie wiem jak moglo im się udać go otruć. Myślałem że choć w domu będzie bezpieczny

-Oni są popieprzeni. Znów do mnie pisali- Powiedział patrzac mi w oczy a ja miałem nadzieję że żartuje

Ale z tego nie dało się żartować. Zginela kobieta, wrabiaja mi chlopaka w morderstwo a teraz prawie zabili mi psa. Wiedziałem że poważnie nasze życie także staje sie zagrożone

-Karzą mi odsunąć się od ciebie. Bam to było ostrzeżenie- Powiedział a po jego policzku spłynęła łza- Boje się że naprawde coś ci się stanie

-Nie stanie się- Odpowiedziałem odrazu przecierając jego policzek dłonią i całując go w czoło- Wróć ze mną do domu. Będziesz bezpieczniejszy

-A co z toba? To już nie żarty, może coś ci się stać

-Wiem, ale nie zostawie cie już samego. Nigdy więcej cie nie zostawię- Obiecałem patrząc w jego oczy, które w momencie kompletnie się zaszkliły

Przytulił się do mnie mocząc łzami mój mundur, ale miałem to gdzieś. Nie mogłem stracić go ani Bama. Ciągle nie wiedziałem jak mogłem ich uchronić, bo narazie nie najlepiej mi to wychodziło

Innocent 2 // TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz