Czerwona roza.

100 6 28
                                    

Zamknąłem pamiętnik, a ostatnie słowa brzmiały jakby echem w mojej głowie.

Ryczałem jak dziecko dusząc się własnymi łzami.

Patryk chciał oddać za mnie swoje życie.

Chciał.

Znalazłem ten pamiętnik przypadkiem, gdy zbierałem z jego mieszkania rzeczy do szpitala.

Znalazłem go ledwo żywego w kałuży krwi, gdy wraz z całym Genzie chcieliśmy zrobić mu imprezę niespodziankę.

Pamiętam to jakby wydarzyło się przed chwilą, gdy podniosłem go z ziemi i kładąc na własnych nogach krzyczałem do niego, że go kocham, żeby nie odchodził i walczył do końca. Nie odezwał się ani słowem i tylko uśmiechnął się do mnie.

Zemdlał.

Pytałem lekarzy czy da się zrobić operację bez jego zgody, ale powiedzieli, że nie trzeba. Po zbadaniu go okazało się, że choroba zniknęła.

Byłem w szoku o co chodziło, ale specjaliści wytłumaczyli mi, że ktoś kto go kochał musiał odwzajemnić jego uczucia.

To byłem ja.

Okazało się wtedy, że to mnie kochał!

Kochał mnie przez ten cały czas.

Teraz nawet nie pozwolili mi z nim rozmawiać przez jego tragiczny stan i transfuzję krwi.

Lekarz mówił mi, że trudno było szyć tak porozcinaną rękę. Zrobił sobie straszną krzywdę.

Chociaż już wszystko wiedziałem przez ten pamiętnik.

Teraz nie liczyło się nic, tylko on.

Byłem zły na siebie, że zaczął mi się podobać dopiero wtedy, gdy dowiedziałem się, że może umrzeć.

Myślałem o nim bez przerwy. Dopiero w takiej chwili doceniłem to jak ważny dla mnie jest.

Cały czas myślałam, że zakochał się w jakiejś lasce, byłem taki głupi!

Teraz nie liczyło się nic oprócz Patryka.

Nie kochałem go tam mocno jak on mnie, ale byłem pewien, że nikt nigdy nie kochał nikogo na świecie bardziej niż on mnie.

Zebrałem do torby parę jego rzeczy, bo wiadomym było, że nie wypuszczą go odrazu po transfuzji krwi i do tego w tak okropnym stanie.

Pamiętnik zabrałem ze sobą, a po drodze do szpitala kupiłem mu kwiaty.

Przeczytałem, że na przeprosiny powinno kupić się 15 róż, więc kupiłem białe, bo te czerwone mogą mu się niezbyt miło kojarzyć.

Wreszcie pozwolili mi go zobaczyć.

Patrzył w bok nie zwracając uwagi, że ktoś tu wszedł.

- Patryk. - Powiedziałem jego imię zwracając jego uwagę, nie odpowiedział nic, tylko słabo uśmiechał się w moją stronę. - Przyniosłem ci kwiaty. - Położyłem na szafce obok łóżka.

- Dzięki. - Rzucił krótko.

- Patryk słońce, ja wiem wszystko, tak mi głupio. - Usiadłem na tym typowym szpitalnym krześle które stało obok łóżka.

- Wszystko? - Zapytał.

- Przyniosłem ci rzeczy i przy okazji znalazłem coś w twoim pokoju. - Wyjąłem czarny notes. - W sensie przepraszam, ale trudno było nie zauważyć otwartego pamiętnika. - Mówiłem, a on nic nie odpowiadał będąc ewidentnie zamyślony.. - Kocham cię Patryk. - Powiedziałem i zobaczyłem jego uśmiech.

- Ja ciebie też, tak strasznie cię kocham. - Mówił i wyciągnął niepewnie zabandażowaną rękę w moją stronę, więc nie wiele myśląc nachyliłem się nad nim i pocałowałem jego usta.

Nie mógł się zbytnio ruszać, przez ból jednej ręki po przetaczaniu krwi, a drugiej przez liczne szwy. Postanowiłem przejąć inicjatywę kładąc rękę na jego policzku i pogłębiając pocałunek.

Pomyślałem wtedy, że chce spędzić resztę życia z nim.

On kocha mnie, ją kocham jego.

_____________________

Kto się spodziewał, że każdy poprzedni rozdział to nie były kartki z pamiętnika, a słowa czytane na głos przez Bartka?

Od początku taki był zamysł, ale nie mogłam tego spojlerowac żebyście czytali to tak jakby czytał to Bartek a nie pisał Patryk.

Więc tak! Koniec książki!

Odrazu mówię, że na pewno pojawi się kolejna bo skończyłam tą w 3 dni!

Oczekujcie kolejnej (jak mnie zaobserwujecie dostaniecie powiadomienie także zachęcam)

Dzięki za komentarze i gwiazdki!

Tu dużego odzewu podczas pisania nie było ale i tak szczególnie podziękowania dla uwumareczek _stalkerka_patryka_ crqzyhotgirl czyli osoby komentujące czy gwiazdkujace!

Jednak tak samo wdzięczna jestem każdemu z was!!!!

Pamiętnik Hanahaki | Partek | Bartek Kubicki x Mortalcio Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz