Rozdział 1 - Podwodne Królestwo

36 7 5
                                    

Podwodne Królestwo Atlantydy było miejscem ukrytym głęboko pod powierzchnią oceanu, otoczone wielobarwnymi rafami koralowymi. To świat pełen harmonii między syrenami, trytonami a pięknymi morskimi stworzeniami.

Mimo, że królestwo położone było głęboko na dnie, docierały tutaj delikatne promienie słońca, które odbijały się od tutejszych szklanych domków, które były arcydziełem architektury. Każdy dom miał okna, rozciągające się w nieskończoność, pozwalające promieniom słonecznym na przenikanie do wnętrza.

Rodzice opowiadali mi, że powstały one po przedwiecznej wojnie z ludźmi, kiedy to rzucono na nas klątwę, a my musieliśmy mieć bezpośredni kontakt z powietrzem.

Wewnątrz każdego domu znajdowało się kluczowe dla nas pomieszczenie ze śluzą. W momencie, gdy byliśmy w środku, drzwi się zamykały, woda się zasysała, a powietrze z powierzchni poprzez rury wypełniało przestrzeń. Kolejnym etapem była transformacja, znikał ogon i skrzela, a pojawiały się nogi, natomiast ostre szpony ustępowały delikatnym ludzkim dłoniom a ostre zęby - ludzkiemu uzębieniu.

Wchodząc do środka kolejnego pomieszczenia witał nas przytulny wystrój, a wszystko urządzone w jasnych, ciepłych odcieniach beżu, bieli i niebieskiego. Ściany ozdobione delikatnymi muszlami i koralowymi dekoracjami, przypominały dno oceanu. W każdym wnętrzu czuć było przyjemny zapach wody morskiej, kwiatów wodnych i wodorostów, do tego pełno poduszek, miękkie dywany i sofy oraz meble wykonane z naturalnych materiałów, tworzyło wyjątkową atmosferę.

Centralnym miejscem każdego domu była strefa wypoczynkowa, gdzie syreny lubiły przesiadywać. Oprócz głównych pomieszczeń każdy dom posiadał również strefę relaksu, wypełnioną podwodnymi roślinami, które miały za zadanie koić zmysły.

To tutaj najbardziej lubiłam przesiadywać, między codziennymi zajęciami.

Leżąc na wygodnej sofie wyciągnęłam moje długie nogi i wpatrywałam się w świat przede mną. Płaszczki chcąc się bawić podpływały do okien i zachęcały do wspólnych zabaw. Zachichotałam.

Odwróciłam głowę w chwili, kiedy do pomieszczenia wszedł mój młodszy brat Lotus. Z jego długich włosów nadal kapała jeszcze woda.

- Nie mogłeś osuszyć włosów? Moczysz mi dywany.

- Mogłem, ale tego nie zrobiłem. - wyszczerzył się do mnie, pokazując swoje dwa dołeczki, sięgając ręką po oczywiście moją szczotkę do włosów. - A ty zajęć dziś już nie masz? - zapytał, rozczesując włosy.

- Mam, ale w przerwie przyszłam poleżeć i spojrzeć na nasze miasto z innej perspektywy. Wiesz, jak bardzo mnie to relaksuje. - odpowiedziałam, znów odwracając głowę w stronę płaszczki, która nadal czekała aż zgodzę się z nią pobawić. Wtuliłam policzek mocniej w poduszkę, po czym westchnęłam i wstałam.

- Już idę, zostały mi dzisiaj zajęcia z historii przedwiecznej wojny, a potem w szklanej sali mam trening z profesorem Angusem. - powiedziałam ziewając.

- Też bym chciał mieć już te zajęcia i w końcu dowiedzieć się czegoś więcej o naszej historii i o ludziach. Nikt mi tego nie wytłumaczy, tylko lubicie mi ciągle wszystko zakazywać. "Lotus, nie wolno Ci podpływać do brzegu." - mój brat próbował udawać rodziców, trzymając palec w górze. - "Lotus, gdy podpłyniesz do powierzchni, musisz bardzo uważać. Bla, bla, bla." - zarechotał.

- No nie bla, bla, bla. To są poważne rzeczy, za rok zaczniesz naukę to się wszystkiego dowiesz. Wszystko w swoim czasie Lo. - powiedziałam z zatroskaniem. - To wszystko dla twojego dobra. Uwierz. - wyminęłam go i ruszyłam do drzwi, mówiąc - Idę, uważaj na siebie i nie pakuj się w kłopoty. - powiedziałam, a po chwili zamknęły się za mną drzwi do śluzy.

Dwie KoronyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz