Rozdział 10 - Tańce

10 3 0
                                    

Minęły dopiero cztery utwory, a ja już zaczynałam odczuwać delikatny głód i pragnienie, dlatego postanowiłam wstać i udać się do stołów z przygotowanymi przystawkami.

Uniosłam suknię, aby nie zahaczyć o schodki i ruszyłam przez salę, mijając wirujące na parkiecie pary. Gdy dotarłam do stołu z różnorodnymi pysznościami, wzięłam od kelnera wysoki, smukły kieliszek, wypełniony musującym napojem, który migotał delikatnie w świetle świec, jakby sam płyn miał w sobie drobinki światła. Przez moment obserwowałam, jak bąbelki unoszą się ku górze, odbijając blask otaczających mnie lampek i świec. Napój zdawał się żyć własnym życiem, a ja uniosłam kieliszek do ust, delektując się jego orzeźwiającym smakiem.

- Na zdrowie, moja Pani. - zaskoczona, obróciłam się w bok i ujrzałam księcia Glenna, który z gracją wzniósł swój kieliszek ku górze, po czym się z niego napił, nie odrywając ode mnie swoich karmelowych oczu.

Podziękowałam, czując jak delikatny rumieniec pojawia się na mojej twarzy. - Jak Ci się podoba bal, książę?

- Z chwilą, gdy Cię ujrzałem, księżniczko, bardzo. - jego oczy momentalnie  pociemniały. - Wyglądasz olśniewająco. - Dopił do końca napój i oddał go kelnerowi. - Co sądzisz o muzyce tego wieczoru? Ja śmiem twierdzić, że ten rytm ma w sobie coś niezwykle hipnotyzującego, jak puls oceanu. Jest jednocześnie spokojny, a jednak porywa. Nie pozwala usiedzieć w miejscu, sprawia, że ciało samo chce tańczyć, poruszać się w takt każdej nuty.

- Masz rację. To zdecydowanie muzyka, która łączy serca gości, nie tylko w tańcu, ale i w nastroju. Każda nuta wydaje się wzmacniać tę więź. - Uśmiechnęłam się, czując, jak sama chciałabym dać się porwać tej harmonii.

W oczy rzuciła mi się Kinna w swojej czerwono-krwistej sukni do ziemi bez ramiączek, która podkreślała jej smukłą sylwetkę. Jej diadem, lśniący niczym rubiny, doskonale komponował się z suknią, dodając jej jeszcze więcej królewskiego blasku. Moja przyjaciółka tańczyła z lordem Dallasem. Obserwując ich, nie mogłam nie zauważyć, jak pięknie razem wyglądali. Poruszali się i wirowali, jakby parkiet należał tylko do nich.

- Nawet twój brat, książę Lotus, widać, że dobrze się bawi. Podczas prezentacji gości wyglądał, jakby trawiło go zmęczenie - dodał Glenn z rozbawieniem, spoglądając w drugą stronę parkietu.

Spojrzałam tam, gdzie książę i moim oczom ukazał się tańczący Lotus z Erną. ERNĄ! Na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Młodsza siostra Kinny w swojej ciemnoniebieskiej sukni wyglądała zabójczo. Lotus nie mógł od niej wręcz oderwać wzorku. Zachichotałam. Oboje tworzyli przepiękną parę.

- Lotus i Erna znają się co prawda od bardzo dawna, ale długo się nie widzieli. Cieszę się, że zrobił pierwszy krok i poprosił ją do tańca. - wyjawiłam księciu.

- Rozumiem. - odchrząknął, jakby trudno mu było zadać następujące pytanie - Z uwagi na powód dzisiejszego przyjęcia... Czy wpadł Ci już w oko którykolwiek z kandydatów?

Książe prawdopodobnie próbował mnie wybadać, dlatego nie chcąc iść mu na rękę, pewna siebie odpowiedziałam.

- Jest kilku, godnych rozważenia. - spojrzałam na księcia. - Natomiast takie bale, pokazują kogo przytłacza ciężar korony, kogo peszy zabieganie o moje względy, oraz kogo stresuje poproszenie mnie do tańca jako pierwszy. Dlatego na razie czekam i cierpliwie obserwuję.

W momencie, kiedy wybrzmiały pierwsze nuty kolejnego utworu, książę zrobił krok w moją stronę i wyciągnął dłoń.

- Zatem zechciałabyś ze mną zatańczyć, księżniczko? - zapytał cicho, lecz pewnie.

Dwie KoronyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz