Rozdział 6 - Poszukiwanie prawdy

20 5 0
                                    

Wieczorem, tak jak zamierzałem, udałem się do biblioteki, która znajdowała się na tym samym piętrze co moja sypialnia. Było to bardzo korzystne, ponieważ mogłem tam dotrzeć niepostrzeżony, bez zbędnych pytań ze strony służby czy straży. Nikt nie wiedział, ile czasu spędzam w tym cichym miejscu, gdzie półmrok gęstniał między regałami, a jedynym dźwiękiem było ciche skrzypienie starych desek pod moimi krokami. Biblioteka stała się moją ucieczką od wszelkich obowiązków i napięć, które towarzyszyły życiu na królewskim dworze.

Dlaczego tam przesiadywałem? Szukałem odpowiedzi, które mogły zmienić wszystko. Czułem, że wokół mnie narasta jakaś tajemnica, że może jestem okłamywany. Ale z drugiej strony, po co ktoś miałby to robić? Jaki byłby cel kłamstw? Te pytania krążyły w mojej głowie jak natrętne myśli, nie dając mi spokoju. Nie miałem na to odpowiedzi, ale zamierzałem je znaleźć.

Biblioteka była miejscem pełnym wiedzy i tajemnic. Regały z mahoniowego drewna piętrzyły się pod sam sufit, a książki oprawione w ciemną skórę wydawały się ciężkie od przeszłości, jakby same skrywały historie i sekrety, które od wieków były pilnie strzeżone. Ostatnim razem, gdy tu byłem, spędziłem długie godziny, przeszukując tylko dwa regały. Nawet nie zauważyłem, jak czas minął – z wieczoru nagle zrobił się świt.

Dzisiaj miałem plan działać szybciej, bardziej metodycznie, ale mimo to czułem, że będzie to długi wieczór. Zbliżyłem się do regału, po kolei przeglądając książki. Kartkowałem każdą z nich, szukając czegoś, co mogłoby dać mi choćby cień odpowiedzi. Godziny mijały, a ja nadal niczego nie znalazłem. Zmęczenie zaczęło mnie pokonywać, powieki stawały się ciężkie, a litery w książkach rozmazywały się przed oczami. To był znak, że pora zakończyć poszukiwania na dziś. Opuściłem bibliotekę z mieszanymi uczuciami – może to wszystko było moją paranoją? Może faktycznie popadam w obłęd? Ta myśl nie dawała mi spokoju, a jednak coś w głębi mnie mówiło, żeby się nie poddawać.

Przez kolejny tydzień, codziennie zaglądałem do biblioteki, spędzając tam długie godziny, próbując odnaleźć prawdę. Krok po kroku, przeszukiwałem kolejne tomy, z nadzieją, że w końcu trafię na coś, co rozwieje moje wątpliwości. Znalazłem wiele książek o historii naszego królestwa, o dawnych sojuszach i bitwach. Czytałem również o sąsiednich miastach, a nawet o podwodnym świecie syren i trytonów. Jednak nic z tego nie było tym, czego szukałem. Czułem, że odpowiedzi są gdzieś indziej, ale nie wiedziałem, gdzie dokładnie.

*

Pewnego wieczoru, gdy jak co dzień zasiadłem na dużej, brązowej kanapie z kolejnym stosem książek, postanowiłem chwilę odpocząć. Odchyliłem głowę do tyłu, zamykając na chwilę oczy. Moje myśli krążyły wokół pytań bez odpowiedzi, kiedy nagle coś przykuło moją uwagę. Na jednym z górnych regałów zobaczyłem książkę, która wyglądała zupełnie inaczej niż pozostałe. Była zniszczona, podrapana, z poszarpanymi krawędziami – jakby przetrwała wieki, zapomniana i zaniedbana.

Poczułem dziwną ekscytację. Coś mi mówiło, że to może być to, czego szukałem. Ostrożnie podniosłem książkę i otworzyłem ją. Była w jeszcze gorszym stanie niż się spodziewałem – kilka stron zostało wyrwanych, a grzbiet był popękany. Przerzucając strony, zdałem sobie sprawę, że tekst był napisany w języku, którego nie rozumiałem. Był to prawdopodobnie starożytny język syren, a to, że taka książka znalazła się w naszej bibliotece, było dla mnie szokiem.

Brwi mimowolnie powędrowały mi do góry, gdy uświadomiłem sobie, co trzymam w rękach. Tego właśnie szukałem – dowodu na to, że coś jest nie tak. Nie rozumiałem ani jednego słowa z tekstu, ale fakt, że ta książka istniała, był wystarczający. To musiało coś oznaczać. Mimo braku rysunków czy innych wskazówek, czułem, że to nie jest przypadek.

Postanowiłem zabrać książkę do swojej komnaty i ukryć ją, zanim ktokolwiek mógłby ją znaleźć. Przecież wiedziałem, co by zrobił mój ojciec – król Farrell. Jego nienawiść do syren była dobrze znana. Gdyby odkrył, że taka książka istnieje w naszym królestwie, natychmiast by ją spalił, a mnie zapewne ukarał za takie znalezisko.

W ciągu kolejnych dni, mimo że wracałem do biblioteki, nie znalazłem nic więcej, co mogłoby mnie naprowadzić na dalsze odpowiedzi. Książka o syrenach była jedyna w swoim rodzaju – wyróżniała się nie tylko wyglądem, ale także tajemniczością, która zdawała się spowijać jej strony. Zacząłem się zastanawiać, skąd mogła się tu wziąć. Czy była ukrywana przez lata, czy ktoś celowo ją tu zostawił, wiedząc, że kiedyś ją znajdę? A może była tu przypadkiem, zapomniana przez wszystkich?

Tyle pytań, a odpowiedzi wciąż brak. Moje myśli krążyły wokół tych wątpliwości, a ja czułem, że coraz bardziej zbliżam się do granicy szaleństwa. Czy to wszystko miało sens? Czy naprawdę istniała jakaś wielka tajemnica, czy może to tylko ja zacząłem widzieć rzeczy, których nie ma?

Jedno było pewne – nie mogłem nikomu o tym powiedzieć, nawet Ronanowi, który był moim najbliższym przyjacielem. On zapewne nie zrozumiałby tego, co czuję. 

Musiałem niestety sam rozwikłać tą zagadkę, mimo że wiedziałem, że jej odkrycie może kosztować mnie więcej, niż jestem gotów zapłacić.  

Dwie KoronyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz