Rozdział 5 - Rozmowa

12 4 0
                                    

Na śniadaniu ja i mój ojciec zasiedliśmy przy masywnym, ciemnym stole, wykonanym z gładkiego, matowego kamienia.

Mój młodszy brat Nolen, postanowił dzisiaj nie zaszczycić nas swoją obecnością z uwagi na trenowanie armii lądowej. Zamierzał wrócić do pałacu dopiero po zachodzie słońca.

Posiłek składał się z wykwintnych potraw, odpowiednich dla królewskiego stołu. Na półmiskach leżały plastry soczystej dziczyzny, marynowanej w aromatycznych ziołach i przyprawach. Na stołach królowały również misternie podane owoce: ciemne winogrona, figi oraz gruszki o zielonkawej skórce, słodkie i soczyste. Dla dodania energii, przygotowano chleb z orkiszu, podawany z masłem i miodem, który roztaczał ciepły, kwiatowy aromat. Do popicia serwowano delikatne, korzenne wino, którego smak miał pobudzać, a także herbatę z ziół rosnących na wzgórzach wokół Marrivan.

Król Farrell, mimo swojego podeszłego wieku, nadal prezentował się dobrze.

Jego twarz, choć poznaczona zmarszczkami, wciąż emanowała siłą. Miał gęste, siwe włosy, które dawniej musiały być ciemne, oraz krótki, przystrzyżony zarost, podkreślający rysy jego twarzy. Jego spojrzenie, intensywne i przenikliwe, pozostawało tak samo czujne i bystre jak za młodszych lat. Oczy Farrell'a były ciemne, wręcz czarne, a wokół nich zarysowywały się głębokie linie, świadczące o latach doświadczeń i wielu decyzji, które musiał podjąć jako władca.

Mimo upływu czasu, Farrell nadal trzymał się prosto, z dumą. Jego szerokie ramiona i wciąż muskularne ramiona sugerowały, że był kiedyś wybitnym wojownikiem. Na co dzień nosił ciemne szaty a jego ręce ozdabiał pierścień symbolizujący władzę Marrivan.

Ojciec, pomimo, że był Królem, nigdy nie pokazywał się ludności, praktycznie w ogóle nie wychodził ze swojej komnaty. Pokazywał się jedynie mi i mojemu młodszemu bratu, gdy czegoś chciał.

Nasza mama zmarła 10 lat temu. Z dnia na dzień poczuła się bardzo słabo, pamiętam, jak poszła się położyć odpocząć i już nie wstała. Ojciec mówił, że już od dawna trawiła ją choroba, ale nie chciała nas martwić. Po tylu latach nadal było mi ciężko, gdy o niej myślałem. Nic nam nie powiedziała ani nie dała nam nawet żadnej możliwości się z nią pożegnać. Nadal staram się z tym pogodzić. Na pewno lepiej mi idzie niż Nolenowi.

On jej nienawidzi, nie lubi o niej rozmawiać a nawet słyszeć. Gdy zmarła miał tylko 13 lat, ja 18. To trochę tłumaczy. Bardzo za nią tęsknił, aż w końcu ją znienawidził, bo nie rozumiał jak mogła go zostawić.

Ojciec nie pokazywał się nikomu oprócz nas, odkąd pamiętam. Sądził, że jest już na to za stary i że ja mam się pokazywać w zastępstwie za niego, jako przyszły następca tronu Farrell.

Nie przeszkadzało mi to, często uczestniczyłem w objazdach po sąsiednich miastach Marrivan jako osoba reprezentująca koronę. Lubiłem to, a przede wszystkim kontakt z ludźmi. Mogłem ich wysłuchać, porozmawiać, poczuć się jak normalny człowiek, inaczej.

Nie jako dziedzic i następca tronu. Było to naprawdę orzeźwiające.

Siedząc naprzeciwko ojca, jadłem i czekałem aż w końcu powie, po co to wystawne śniadanie i co znowu ode mnie chce.

- Drogi synu, jak wiesz zbliża się kolejny objazd po miasteczkach Marrivan. Chciałbym, abyś w nich uczestniczył. Nolen zostanie w królestwie i pod twoją nieobecność to on będzie sprawował zastępstwo za mnie, przy okazji trenując razem z armią lądową. - wyrzucił z siebie Król, dłubiąc sobie widelcem w zębie.

Nikt oprócz mnie go przecież nie widział. Więc zapomniałem, że jego dobre wychowanie jest grane tylko na pozór, kiedy mu się chce. Spojrzałem na ojca i spokojnie zapytałem.

Dwie KoronyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz