Rozdział 11 - Cień

6 1 0
                                    

Godziny mijały, a ja nieustannie wirowałam na parkiecie, tańcząc z coraz to innymi partnerami. W przerwie od proszących mnie na parkiet panów, zatańczyłam nawet z Kinną, Erną oraz Lotusem, świetnie się przy tym bawiąc.

Taniec zawsze sprawiał mi ogromną przyjemność – to, jak potrafiłam się skupić tylko na jednej rzeczy i wyciszyć milion myśli w głowie, było cudownym uczuciem. Moje ciało na nowo się rozluźniło i tańczyłam tak, jak muzyka zagrała.

Po zobaczeniu flirtującej Naviny z Glennem, postanowiłam się tym nie przejmować. Bo to przecież ja miałam znaleźć swojego wybranka, i to nie ja powinnam się dzisiejszego wieczoru starać. Jeśli Glennowi wpadła w oko Navina – cóż, mogłam to zrozumieć, bo była ładna. Jednak w jej szczerość nie wierzyłam. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby specjalnie podeszła do księcia tylko po to, żeby pokazać mi, jak łatwo może mi go odebrać. Byłaby do tego zdolna.

Z lekkim uśmiechem machnęłam na to ręką i zgodziłam się zatańczyć z lordem Charlesem. Choć nie prowadził w tańcu tak pewnie i czarująco jak książę Glenn, to jednak chwila w jego towarzystwie była całkiem przyjemna. Muzyka płynęła lekko, dźwięki skrzypiec otulały nas niczym morskie fale, a my wirowaliśmy po parkiecie raz za razem, zatopieni w rytmie, który porywał wszystkich do tańca. A gdy melodia zwolniła na tyle, by można było porozmawiać, Charles przysunął mnie do siebie bliżej.

– Zauważyłem, że twój brat Lotus wygląda na bardzo szczęśliwego w towarzystwie księżniczki Erny. Czy zawsze mieliście ze sobą tak dobrą relację?

– Tak, Lotus jest dla mnie bardzo ważny. Zawsze mogliśmy na siebie liczyć, niezależnie od sytuacji. Mam wrażenie, że rozumiemy się bez słów. Może dlatego tak cieszę się, widząc go szczęśliwego. Od dziecka byliśmy nierozłączni, choć czasem bywał uparty. Ale to już jego urok. A ty, Panie, masz rodzeństwo?

Poczułam, jak lord momentalnie się spiął.

– Mam... – westchnął. – Trzech młodszych braci, jednak niezbyt dobrze się z nimi dogaduję. Szczerze mówiąc, nie przeszkadza mi to.

Zaskoczona jego stanowczą odpowiedzią, nieco się zdystansowałam. Nie wyobrażałam sobie mieć złych relacji z rodzeństwem. Co by się nie działo, wiedziałam, że jeśli kiedykolwiek potrzebowałabym pomocy, Lotus by mi ją okazał.

– A twoi bracia nie łakną kontaktu z tobą? Też tak uważają jak ty, lordzie?

– Każdy z nas różni się pod każdym względem. Trudno nam znaleźć wspólny język, ale to mi nie przeszkadza. Nigdy nie byliśmy ze sobą blisko.

– Rozumiem, jednak życzę ci, abyście kiedyś odnaleźli wspólną nić porozumienia. – Uśmiechnęłam się. – Wiesz, ja też czasem kłócę się z Lotusem, ale na koniec dnia zawsze się wspieramy. Rodzice zawsze mówili, że rodzeństwo to najcenniejszy dar.

Charles spojrzał na mnie intensywnie, uniósł dłoń i delikatnie dotknął mojego policzka. Pogładził go z niepokojącą czułością, jego palce przesunęły się miękko po mojej skórze, a w jego oczach pojawił się cień czegoś, czego nie potrafiłam rozpoznać.

– Masz takie dobre serce, księżniczko – szepnął, a jego głos zadrżał ciepłem, ale krył też coś innego, coś mroczniejszego. – Oby twój przyszły małżonek zamknął je przed światem... Aby nikt nie mógł go zranić.

Zamrugałam, nie do końca rozumiejąc znaczenie jego słów. Uśmiechnęłam się, nie wiedząc, czy Charles mówi o trosce, czy może... o czymś więcej. Jego spojrzenie jednak pozostało niewzruszone, pełne intensywnej determinacji. Melodia się skończyła, goście ruszyli do stołów, a ja nie wiedząc co odpowiedzieć, podziękowałam za taniec i udałam się w poszukiwaniu Kinny. Miałam wrażenie jakby lord po moim odejściu jeszcze długo się we mnie wpatrywał. Pogrążona w myślach, nie zauważyłam zbliżającej się od lewej strony sylwetki, przez co na nią wpadłam. Mocno się odbiłam od twardej klatki piersiowej, z sykiem wypuściłam powietrze i spojrzałam w karmelowe oczy Glenna.

Dwie KoronyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz