Thomas

61 5 44
                                    

Godziny za godzinami mijały a ja właśnie skończyłam lekcje. Jak się domyślacie Jeremiah cały dzień do mnie podchodził i próbował się jakoś wytłumaczyć ale ja go unikałam. Ubrałam bluzę i założyłam kaptur na głowę, stanęłam pod daszkiem przed szkołą. Popatrzyłam przed siebie i zobaczyłam, że zaczęła się burza.

A ja kurwa na nogach przyszłam.

Wyciągnęłam telefon z tylniej kieszeni spodni i wybrałam numer do przyjaciółki. Po kilku sygnałach odebrała.

-Halo?

-Hejka Nancy jak już skończyłaś swoje bara bara z Bradley'em to chcesz po mnie przyjechać?- zapytałam z lekkim uśmiechem

-Jestem właśnie w sklepie... Poczekaj zadzwonię do Jeremiah'a żeby cię odwiózł do nas - byłam pewna, że mówi to tylko żeby nas do siebie zbliżyć

Nie wiedziała, że jest źle między nami

-Wiesz co, nie ważne wrócę na nogach - westchnęłam i rozłączyłam się nie czekając na jej odpowiedź

Schowałam telefon do kieszeni i ruszyłam w stronę domu ale zatrzymało mnie lekkie szarpnięcie za ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą Thomasa. Inaczej przyjaciela Jeremiah'a, który przyznał, że chłopak nie miał kota.

-Coś się stało?- zapytałam poprawiając kaptur na głowie

-Mogę cię odwiedź jak chcesz i tak będę jechał tamtędy.

Popatrzyłam się na niego a później skierowałam wzrok na osobę za nim. Jeremiah. Patrzył się na nas w chuj zazdrosny i widziałam to ale postanowiłam tak samo jak on, zagrać w grę.

-Jakbyś mógł to z chęcią- uśmiechnęłam się

Chłopak podszedł do swojego auta i otworzył mi drzwi a ja natychmiast wsiadałam do środka. Gdy wchodził do auta porządnie mu się przyjrzałam. Jakoś wcześniej nie miałam czasu albo tradycyjnie mi się nie chciało. Był to dość wysoki chłopak ale na pewno nie wyższy od Jeremiah'a, miał rozwalone brązowe włosy, które wyglądały dość ładnie. Miał też niebieskie oczy i wysportowaną sylwetkę. Sam w sobie jest w chuj przystojny ale to jakoś chyba nie mój typ.

Odpalił auto i ruszył w stronę mojego domu.

-Teraz patrz - uśmiechnął się a ja spojrzałam na niego natomiast on wjechał na rondo i zaczął się kręcić na nich nim nie zjeżdżając nigdzie- ziummmmmmmm

Uśmiechnęłam się szeroko a chłopak wreszcie zjechał z ronda i stanął na stacji.

-Czekaj małe tancereczki robią piruety w mojej głowie...- po polskiemu po prostu zakręciło mu się w głowie

Zaśmiałam się i skierowałam wzrok na zewnątrz. Burza była trochę większa niż wcześniej.

-Nie lepiej będzie jak zabiorę cię do siebie?-

-Jak chcesz- wzruszyłam ramionami- tylko jak mnie zgwałcisz to nie wyjdziesz z tego żywy

-Luz mała- podniósł ręce w geście obronnym

Ruszył w stronę swojego domu. Ledwo co było widać obraz przez wielki deszcz. Wycieraczki działały najszybciej jak potrafiły. Nic nie było widać. Zobaczyliśmy nie więcej niż metr przed sobą światła chłopak  szybko zahamował. Złapałam się mocniej pasa.

-Spokojnie zaraz będziemy - oznajmił spokojnym głosem

Ruszył powoli. Po chwili byliśmy już w garażu. Odpięłam pas i wyszłam z auta po czym spojrzałam na bruneta. On natomiast podszedł do drzwi i mi je otworzył. Po cichu weszłam do środka i zdjęłam buty. Ściągnęłam też bluzę, która była cała mokra.

Zaufaj miOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz