[12] Piosenka

12 5 2
                                    

Bojan stwierdził, że pójdzie na pobliską plażę, by dokończyć piosenkę, a przy okazji dać mi przestrzeń, której aktualnie potrzebuję. Mam wrażenie, jakby jego obecność oddziaływała na moje logiczne myślenie w sposób negatywny, więc teraz przynamniej mogę w spokoju przemyśleć, co się wydarzyło przez ostatnie dni.

Leżę na łóżku i patrzę tępo w sufit, oddychając spokojnie, wsłuchując się w ciszę, przebijaną przez głuche dźwięki z zewnątrz, gdzie toczy się życie innych podróżnych. Ciągle czuję smak jego ust, ciepłych i miękkich. Przygryzam lekko wargę na myśl o nim, o jego oczach ciemnych jak nasze kamyczki, cerze gładkiej jak jedwab. Bojan uwolnił w moim umyśle nowe endorfiny, a serce dostaje zastrzyku mocnych emocji. To dzieje się szybko, choć tak naprawdę znamy się od lat. Zastanawiam się, co by się między nami działo wcześniej, gdyby nie ta długa rozłąka. Czy faktycznie bym się w nim zakochała?

Dlaczego w ogóle teraz mi się podoba? Jest zupełnie inny niż większość facetów, których poznałam w Polsce. Jest przede wszystkim sobą i nie udaje, by mi się przypodobać, bo doskonale wie, że nie lubię fałszywości. Wie, jak mnie rozbawić, co powiedzieć i czego nie. Może przypomina mi o przeszłości w Lublanie i z tęsknotą patrzę na niego, jakbym oglądała wspomnienia związane z nim. Zakochałam się.

Boję się tego uczucia, bo jest piękne, ale jednocześnie mogę przez to naprawdę ucierpieć. Strach jest ogromny, zwłaszcza teraz, gdy nie wiem, na czym stoję. Bojan każe mi się nie martwić i zaufać. Myślę, że też ma chaos w głowie, bo Olimpia w jego opowiadaniach jest ideałem, którego pewnie szuka, ale spotkanie mnie mogło zaburzyć jego obraz ideału. Tak, twierdzę, że też się zakochał, ale w nas obu. Nie chcę jednak konkurować i walczyć o jego względy, kiedy to nie ja zaczęłam.

Jestem głupia, że tak łatwo zepsułam sobie samej wyjazd. Jestem w Grecji, do cholery! Powinnam przespacerować się po plaży, zjeść jakieś dobre lody w budce, zatańczyć zorbę z losowymi ludźmi i cieszyć się, że mam wakacje przed studiami. Wakacje, za które w ogóle nie płacę, bo Bojan mi je sponsoruje z własnej woli. Brzmi strasznie, ale tak jest.

Może powinnam wyluzować? Nie mam chyba nic już do stracenia tak szczerze.

Gdy zbliża się siedemnasta, Bojan wchodzi do kampera. Długo przebywał na plaży, ale wygląda na zadowolonego. Siedzę na krawędzi łóżka i obserwuję, jak odkłada gitarę na ławce, a zeszyt chowa w jednej z półek. Jego grzywka opada mu na twarz, kiedy nachyla się do małej lodówki pod blatem kuchennym, by wyciągnąć z niej butelkę wody. Wtedy dopiero patrzy w moją stronę. Uśmiecha się do mnie.

- Jak się czujesz, Verka? - pyta.

- Chyba lepiej - wzruszam ramionami. - A ty?

- Średnio - wyznaje. - Verka...

Podchodzi do mnie ostrożnie, a kiedy widzi, że nie reaguję, siada tuż obok mnie. Patrzymy na siebie łagodnie.

- Bywam dziecinny - mówi, a ja słucham. - I mam jakieś swoje... wyobrażenia. Chciałbym, żebyś pojawiła się na imprezie, bo mam Ci coś ważnego do przekazania. Ale nie jestem w stanie tego zrobić ot tak. Jestem wbrew pozorom... dość uczuciowym chłopakiem.

- Ty zdajesz sobie sprawę, że może coś zepsułeś? - zauważam. - Czy sprawianie mi przykrości jest częścią planu?

- Nie było - krzywi się. - Przepraszam cię już teraz za to.

- Czego oczekiwać od ciebie, gdy już tam będziemy? - dopytuję.

- Szczerości - tłumaczy. - Będę całkowicie szczery, ale muszę zrobić jedną rzecz, zanim to nastąpi.

Wzdycham zrezygnowana. Nic mi nie powie, traktuje to wszystko jak wielką sprawę. Zostaje mi czekać.

Ubieram się w tą samą sukienkę, co wczoraj, za to Bojan zostaje już w tej samej koszuli, ale spodnie wybrał długie, lniane koloru beżowego. Nie wiem, jak określić ten tył, ale dobrze go nosi. Pasuje to jego sposobu bycia.

Przysięgasz? | [Bojan Cvjeticanin] by CHARLIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz