3. Champion'ka

70 16 0
                                    

Po imprezowej nocy z trudem wygrzebałam się z łóżka. Nie wiem po co mi to było. Skierowałam się w stronę kuchni i wypiłam prawie całą butelkę wody.

Następnie weszłam do łazienki i odkręciłam ciepłą wodę pod prysznicem, aby zaraz pod nią wskoczyć. Dzięki kroplom przyjemnie parzącymi moje ciało, zrobiło mi się dużo lepiej.

  Po odświeżającej kąpieli zadbałam o twarz, a następnie wysuszyłam włosy i je ułożyłam. Lekko pomalowałam twarz, głownie podkreśliłam oczy i nałożyłam trochę podkładu. Upięłam moje blond włosy w niski kucyk i udałam się w stronę moich walizek, a z nich wyciągnęłam potrzebne mi na dziś ciuchy. Ubrałam na siebie luźną szarą koszulkę, i krótkie materiałowe spodnie. Do torby którą ze sobą zabrałam wrzuciłam beżowe bryczesy, i białą koszulę konkursową z długim rękawem. Wyszłam z pokoju kierując się w stronę jadłodajni hotelowej. Umówiłam się tam z Sophią.

  Gdy weszłam przez duże drzwi prowadzące do pomieszczenia z stołami pełnymi jedzenia, niemal odrazu zobaczyłam znajome mi zielone oczy. Skierowałam się w ich stronę z szerokim uśmiechem na twarzy.

-Cześć! Widzę, że już zrobiłaś nam śniadanie.
  Zaśmiałam się widząc drożdżówki z stołówki na naszym stoliku. Przyniosła także dwie szklanki mleka.

-Może nie koniecznie zrobiłam ale przyniosłam. -wyjaśniła brunetka- Wybierz którą chcesz, mi obojętnie.
  Usiadłam na krześle obok niej i przysunęłam do siebie jeden talerz i szklankę.

  Zjadłyśmy śniadanie dyskutując na temat różnych spraw, tych ważniejszych i nawet tych nie poważnych. Przewinął się także temat Michaela Burna, a mi przypomniał się chłopak który wczoraj ze mną rozmawiał.

  Po zjedzeniu, wyszłyśmy razem z hotelu kierując się w stronę stajni. Nakarmiłyśmy nasze konie i usiadłyśmy na leżaczkach obok boksów, ponownie rozmawiając na różne tematy.

                                      🖤

  Dzisiaj startowałam w konkursie 140 cm na 777 Money Makerze, oraz 135 cm na Le Somalie. Pierwsze starty miałam na skarogniadej klaczy.

  Najpierw się przebrałam z luźnych ciuchów w odzież konkursową. Osiodłałam ją w jej czarne siodło i ogłowie, biały czaprak i w komplet ochraniaczy.

Standardowo udałyśmy się na rozprężalnie. Przeszłyśmy przez trzy etapy rozgrzewki; stęp, kłus, galop, aby następnie zacząć skakać. Jak zawsze, od niższych skoków, a potem przystąpiłyśmy do naszej docelowej wysokości.

  Po kilku oddanych skokach zauważyłam, że wyjeżdżają już osoby które startują przede mną, więc zwolniłam do stępa i pilnowałam swojej kolejki. Podeszła do mnie Sophia, bo nie miała jeszcze swojego konkursu i chwilę porozmawiałyśmy.

-Clarie, uważaj na tej piątce, bo ten zakręt to sobie zajebisty wymyślili.
Poinformowała mnie moja przyjaciółka.

-Dobra Sophia, fam radę.
Uśmiechnęłam się do niej, i puściłam jej oczko. Nim się obejrzałam, po raz pierwszy w tym dniu usłyszałam swoje imię dobiegające z głośników.

-Zapraszamy Clarie Lemire oraz Le Somalie do startu.
  Po usłyszeniu tych słów już kłusowałam na arenie.

Ukłoniłam się, po czym skierowałam się żywym galopem w stronę stacjonaty oznaczonej numerem 1. Somalie przepięknie podkreśliła swój skok ogonem, jak miała to w zwyczaju. Następną przeszkodą również była stacjonata, tym razem trochę bardziej kolorowa.

Nie wiem jak ja to robiłam, ale ledwo godzinę temu poznałam parkur przez który właśnie skaczę, i jechałam go totalnie z pamięci. I to do takiego stopnia, że nie skupiałam się praktycznie na drodze. Ale lubię to w sobie, bo nigdy nie pomylę parkuru, i mam więcej do myślenia jeśli chodzi o konia.   

Try Me if you canOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz