2. Riders Party

92 19 3
                                    

Udany dzień zawodów, pierwszym z dwóch. Wieczorem wsiadłam na chwilę na moją piękną skarogniadą klacz Le Somalie aby rozruszać ją przed jutrzejszymi startami. Jako iż wszystkie konkursy zostały już rozegrane, można było pojeździć po arenie głównej. Więc wykonałam podstawowy trening bez skoków. Tak aby rozruszała się po długiej podróży, i przed jutrzejszym wymagającym dniem.

                                     🖤

   Po wykonaniu najważniejszych obowiązków wokół koni udałam się do mojego pokoju hotelowego. Był on w pięknym nowym budynku, ale wykonanym w klimatycznym stylu. Jasna cegła i drewniane elementy naprawdę robiły robotę.

Mój pokój był duży, miał jasne ściany i dębowe meble. Salon był połączony z aneksem kuchennym a w pokoju obok znajdowała się spora sypialnia.

Zjadłam szybką kolację, i jak to na prawdziwego jeźdźca przystało postanowiłam, że udam się na Riders Party. Ubrałam na siebie czarną sukienkę która oplatała moje szczupłe, i lekko wysportowane ciało. Satynowy materiał przylegał do mojej skóry, a wycięcie na nodze dodawało tej sukience charakteru.

Nie lubiłam się mocno malować bo nie było mi to potrzebne. Dlatego też musnęłam tylko usta błyszczykiem i nałożyłam na twarz trochę pudru, no i troszkę podkreśliłam oczy ciemnym cieniem. Rzęsy już miałam przyklejone.

Przejrzałam się w lustrze poprawiając moje długie rozpuszczone blond włosy. Popsikałam się jeszcze perfumem, po czym wyszłam z mieszkania i skierowałam się w stronę imprezy. Stukot moich czarnych obsasów zagłuszyła wibracja telefonu, więc sprawdziłam kto do mnie wypisuje.

Sophie: Czekam na ciebie przy barze.

Clarie: Zaraz będę.

Odpisałam mojej przyjaciółce i nadal kierowałam się w stronę przyjęcia. Siedząc na trybunach umówiłyśmy się, że udamy się na tą imprezę razem.

Po upływie kilku chwil które upłynęły na spacerowaniu hotelowymi korytarzami, weszłam do sali którą wypełniali jeźdźcy i ludzie związani z końmi. Tak jak poinformowała mnie Sophia, pokierowałam się odrazu w stronę baru. Zauważyłam szczupłą brunetkę siedzącą na stołku, która spojrzała w moją stronę.

-Cześć Clar!- przebiła się przez głośną muzykę Sophia- Chodź, zamówiłam ci drinka.
Uśmiechnęła się do mnie.

-Hej. - rzuciłam w jej stronę siadając na stołku obok niej - mam nadzieje ze mojito.
Rzuciłam do niej pół żartem pół serio.

-No przecież, a jak inaczej. Opowiadaj jak tam ci dzisiaj poszło.
Oparła głowę o rękę która spoczywała na blacie baru.

-No spoko, dawno nie miałam tak ładnego przejazdu. A na dodatek MMaker tak ładnie szedł, że pewnie teraz będą chcieli go ode mnie odkupić. -dodałam z nutką ironii w głosie- A tobie chyba też dobrze szło, co?
Dopytałam z ciekawości.
-A przestań, dziś to chyba musze Alter'owi więcej owsa nasypać bo nóg prawie wcale nie dźwigał. - zażartowała - Musze iść do łazienki, przypilnujesz mi drinka by nigdzie nie uciekł?
  Brunetka dotknęła mojego ramienia i udała się w stronę toalet.

-Jasne, idź.
  Dziewczyna udała się w stronę łazienki, a ja zostałam przy barze z wolnym miejscem obok mnie. Gdy straciłam Sophie z pola widzenia, zamyśliłam się nad czymś, nawet sama nie pamiętam nad czym.

Nagle moje myśli rozwiały męskie perfumy. Odwróciłam głowę w stronę miejsca skąd poczułam ten piękny zapach, i zauważyłam ciemnowłosego, wysokiego chłopaka ubranego całkowicie na czarno. Na oko w moim wieku. No i właśnie podsiadał Sophię.

-Zajęte.
  Skinęłam głową w stronę miejsca które właśnie zajął

-Miło mi, a ja Asher.
  Pokręciłam głową w stronę chłopaka nie reagując na jego suchy ,,żart" i upiłam kolejny łyk drinka.

Try Me if you canOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz