6. Umowa

48 13 2
                                    

Przed hangarem stały zaparkowane starsze, ale odnowione sportowe samochody, ale także nowe, przepiękne gabloty. Zaparkowałam obok jednego z nich, a chłopcy zrobili to samo. Wysiadłam z auta i skierowałam się w stronę czarnowłosego, blondyna, i mulata, którzy zmierzali do drzwi wejściowych hali. White pociągnął za klamkę, po czym weszliśmy do środka. Odrazu otulił mnie zapach typowy dla warsztatu samochodowego, ale oprócz tego woń tytoniu i trawki.

Garaż był bardzo duży, jego podłoga była wyłożona czarnymi dużymi i połyskowymi kafelkami, a z sufitu zwisał geometryczny żyrandol ledowy który pięknie oświetlał stojące pod nim sportowe samochody. Na tylnej ścianie hangaru znajdowała się duża antresola, a pod nią duża kanapa z równie dużym telewizorem i konsolą. Swoje miejsce znalazła tam także mała kuchnia, bardziej aneks kuchenny z lodówką. Na antresoli był jeden pokój sypialniany i łazienka, a oprócz tego przed wejściem do tych pomieszczeń, była ustawiona kanapa z widokiem na wszystkie samochody z góry. Cały hangar miał pewnie około 70 metrów długości, i z 20 metrów szerokości, także mieścił naprawdę wiele samochodów.

Miałam wrażenie jakbym była właśnie w jakimś garażu z Szybkich i Wściekłych, i dodatkowo to uczucie wzmacniała piosenka dobiegająca z głośników obok telewizora Black and Yellow autorstwa Wiz Kalifa, Jucy J, Snoop Doga oraz T-pain. Czułam się niemal jak w filmie.

Mijając te wszystkie piękne fury, przyglądałam się im i podążałam za chłopakami którzy zmierzali w stronę miejsca pod antresolą. Na jednej z kanap siedział lekko okrągły szatyn. Miałam wrażenie, że skądś go znam.

-I co, jak tam baby driver White?
Zapytał wstając z kanapy chłopak.

-No kurwa, przecież wiadomo, że rozjebałem gościa.
Podbudował się Liam i podszedł uśmiechnięty do szatyna zbijając z nim pionę.

-Ta, kilka centymetrów i byłbyś na jego miejscu.
Wtrącił się Matt, rownież witając się z kumplem. Asher tylko wymienił jedno słowo przywitania z szatynem, i również przybił z nim pionę. A ja za ten czas, kiedy oni się sprzeczali, miałam czas aby przyjrzeć się szatynowi.

-Alex? - Spojrzałam na chłopaka. - Ile lat ja cię nie widziałam!
Wtrąciłam się wesoło w rozmowę chłopaków. Słowa skierowałam do mojego starego znajomego rozkładając ręce do uścisku.

-Clar! Cześć dziewczyno! - Alexander przytulił mnie mocno. - Asher wspominał o jakiejś Clarie ale nie spodziewałem się, że to ta konkretna Clarie. Co tam u ciebie dziewczyno?
Zapytał mnie Alex puszczając mnie z objęcia. Uśmiechnęłam się szeroko, po czym odpowiedziałam na jego pytanie:

-Jakoś leci. Wszystko okej.
Chciałam wtrącić kolejne zdanie, ale szatyn mi przeszkodził.

-Dalej jeździsz na tych koniach?
Spytał z zaciekawieniem Alex.

-Tak tak, dalej się tym zajmuje. - lekko się zaśmiałam. - A ty co? Dalej jeździsz gruzami?
Zapytałam równie zaciekawiona.

-Czasem mi się zdarzy, ale teraz głównie zajmuje się autami tego pokroju. - Lekko uniósł dłoń i wskazał palcem na samochody stojące za mną. - Ale chciałbym wkręcić w gruzowanie chłopaków, ale coś mi nie idzie.
Zerknął na każdego kumpla i zatrzymał wzrok na tym z najciemniejszymi włosami.

-Nie chce być nie miły, ale pogadacie sobie później. Interesy czekają.
Przerwał nam czarnowłosy siadając na kanapie odpalając papierosa. Spojrzeliśmy w jego stronę. Dodałam jeszcze cicho w kierunku Alexa:

-Nie martw się, jak nie oni to ja z wielką chęcią poupalam z tobą gruzy.
Uśmiechnęłam się pogodnie i poklepałam go po ramieniu. Zauważyłam zapalające się iskierki w jego oczach, które podkreślił szeroki uśmiech.

Try Me if you canOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz