Prolog

75 11 0
                                    

Przypadek.
Jeden drobny przypadek.
Wtedy jeszcze nie miałem pojęcia, że ten blond włosy przypadek zmieni moje życie. Że staniemy się dla siebie bratnimi duszami, a nasze dwa różne światy złączą się razem w niezrozumiały dla nas sposób. Ten cudowny błysk w jej niebieskich oczach, który krył za sobą więcej niż można było by się spodziewać. Jej niewinność, i zamiłowanie do tego co jest dla niej naprawdę ważne, wzbudzało we mnie jeszcze silniejsze uczucie w jej stronę. Po prostu ona, ona była moim cudownym przypadkiem.
Tylko czy ja, będę dla niej tym samym?
Czy zdołam być dla niej tym, czego pragnie?

 Tylko czy ja, będę dla niej tym samym? Czy zdołam być dla niej tym, czego pragnie?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

                                      🖤

-Mamusiu gdzie jedziemy?
Spytałam niesamowicie zaciekawiona.
-Zaraz zobaczysz Clarie, będzie ci się podobało.
Odpowiedziała moja mama z nutką ekscytacji. Po czym na chwilę nastała cisza, ale nie trwała ona długo, ponieważ przerwał ją mój ojciec.
-O zobaczcie, konie!
Nagle rzucił mój tata wyglądając przez okno samochodu. Moja mama spojrzała na niego z nutką złości w oczach, pewnie dlatego, że sama miałam się domyśleć gdzie jedziemy. Po jego uwadze w mgnieniu oka siedziałam z nosem w szybie oglądając jak na ogromnej zielonej łące pasą się piękne zwierzęta. Prędzej czy później sama bym je zauważyła.
-Jesteśmy na miejscu, Clarie.
Ponownie mój tata zwrócił na siebie moją uwagę którą w zupełności poświęciłam zielonym hektarom które odcięły mnie od rzeczywistości. Odpięłam pasy i wysiadłam z auta, które zdążyła opuścić już moja mama. Byliśmy w stajni, obiekt był ogromny, ale zaniedbany. Całą rodziną pokierowaliśmy się w stronę dużych drewnianych drzwi do budynku w którym znajdowały się boksy dla koni. W progu stała średniego wzrostu kobieta o rudawych włosach i szczerym uśmiechu.
-Dzień dobry! Jestem Alice, a to jest ta nasza mała amazonka? - Pani w rudych warkoczach z ogromnym entuzjazmem pokierowała te słowa w moją stronę - Chodź ze mną, ktoś na ciebie czeka!
Spojrzałam na rodziców którzy nie kryli radości patrząc na mój szeroki uśmiech.
Podbiegłam do Alice która kierowała się w stronę jednego z stanowisk.
-Oto Heban, kucyk na którym będziesz dzisiaj jeździć.
Odpowiedziałam szerokim uśmiechem.      
    Ubrałam kask który przygotowała dla mnie ta sympatyczna kobieta, a chwilę po tym siedziałam już na siwym kucyku którego prowadziła rudowłosa kobieta ubrana w koszulkę z nadrukiem ,,instruktor". Alice oprowadziła mnie na koniu przez lasek który znajdował się niedaleko stajni. Przy wjeździe do lasu stał mój tata, obejmujący ramieniem moją mamę, która chwilę później zrobiła mi zdjęcie starszym aparatem który trzymała w rękach.
-Mamusiu, kocham to!
Powiedziałam trochę głośniej przejeżdżając obok nich z jeszcze większym uśmiechem niż wcześniej. I od tamtej pory wiedziałam, że najchętniej nigdy nie zsiadła bym z konia.

 I od tamtej pory wiedziałam, że najchętniej nigdy nie zsiadła bym z konia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Think of me, you're always in the dark,
so let me be your light...

Try Me if you canOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz