7. Impreza, i interesy

42 10 2
                                    

Wraz z chłopakami i Sophią wybieraliśmy się na imprezę do jednego z ich kumpli. Właśnie jechałam do hangaru, oczywiście moim czarnym BMW. Stamtąd mieliśmy pojechać jednym autem już do celu.

Więc gdy dotarłam na miejsce, zaparkowałam obok jednego z samochodów stojących na parkingu przed hangarem. Wysiadłam z auta i poprawiłam czarną, obcisłą satynową sukienkę a następnie udałam się w stronę drzwi wejściowych do garażu. Standardowo po wejściu do środka otulił mnie ten wyjątkowy, piękny zapach.

-Clar! Siema!
Wrzasnął w moją stronę White, a jego koledzy odwrócili głowy w moją stronę. Pomachali mi, a gdy w końcu się do nich zbliżyłam, przywitałam się z każdym. Ale kogoś brakowało, a konkretniej pana o czarnych włosach.

-Liam, widzę że ty już wstawiony jesteś.
Stwierdziłam, po czym dołączył do mnie Alex. Matt przyglądał się wszystkiemu z boku.

-Nie tylko on. Tyle, że ja jestem po jednym drinku, a on po trzech.
Uświadomił mnie mój stary znajomy, na co pokręciłam głową lekko się uśmiechając.

-Skończ pierdolić, lepiej szefuńcia szukaj. Jak tyle go nie ma to musiałem się czymś zająć.
Odpyskował mu blondyn. Widziałam, że szatyn już chciał mu odpowiedzieć, ale sytuacja zmieniła mu plany, bo drzwi przez które przed chwilą weszłam, otworzyły się. Zza nich wyłoniła się wysoka zakapturzona postać ubrana cała na czarno.

-No! O wilku mowa. Liam za tobą tęsknił.
Alex rzucił w stronę Ashera, który zaraz pojawił się obok nas. Ściągnął kaptur z głowy, i kiedy zbliżył się do mnie aby się przywitać, do moich nozdrzy dotarł nieziemski zapach jego perfum.

-Cześć Clarie. - Cicho rzucił w moją stronę uśmiechając się w ten wyjątkowy sposób. Przejechał po mnie wzrokiem, i nagle odezwał się do kolegi odwracając wzrok. -To niech on się lepiej zbiera z tej kanapy bo ja go na rękach do auta nie zaniosę.

Po kolei witając się z każdym, skierował te słowa do Alexa, ale cały czas patrzył na blondyna, którego to zdanie dotyczyło. Z Whitem przywitał się jako ostatni, i zamiast puścić jego rękę po zbiciu piątki pociągnął go za nią aby wstał z skórzanej kanapy. W tym czasie Matt i Alex udali się już w stronę wyjścia.

-Idź już księżniczko, karoca czeka.
Chwilę przytrzymał blondyna aby złapał równowagę na nogach, i wskazał głową drzwi wyjściowe do których chwilę później się udał. White odpowiedział grymasem, i cichym komentarzem pod nosem. Zapewne oburzył się tym, jak Asher go nazwał.

Mulat i szatyn zdążyli już nas wyprzedzić i wyszli z hangaru. Czarnowłosy otworzył szeroko drzwi, przepuszczając mnie w nich, a następnie Whita z zgryźliwym komentarzem.

-Panie przodem, panno White.
Asher uśmiechnął się do niego puszczając mu oczko. Blondyn widocznie się zawstydził, bo zrobił się czerwony jak burak, a na jego twarzy zagościł grymas.

Mulat i jego kolega czekali obok czarnego forda Ashera. Najwidoczniej musiał to być jego daily car bo najczęściej przyjeżdżał nim na hangar. O ile mustanga w wersji Shelby można nazwać daily car'em. Rozejrzałam się jeszcze po parkingu, i przyjrzałam się kilku samochodom. Czarnowłosy otworzył auto autopilotem, po czym zasiadł za kierownicą. Obok niego usiadł Alexander, a na tylnej kanapie siedziałam ja, White i Matthew. Na szczęście na środku siedział Matt, więc miałam chociaż chwilę spokoju od Liama. Nim się obejrzałam ruszyliśmy z piskiem opon, i uświadomiłam sobie, że dzisiaj pierwszy raz miałam okazje siedzieć w aucie które prowadził Asher, nie licząc tego jak podwiózł mnie pod samochód na wyścigach.

Wraz z wzrastającą prędkością pojazdu, powiększał się mój uśmiech. Wyciągnęłam telefon z małej torebki i napisałam do Sophii, że już jedziemy. Ona miała przyjechać z Erickiem.

Try Me if you canOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz