4. Parking

30 6 0
                                    


Siedziałam z Sophią na kanapie w moim pokoju hotelowym. Przeglądałyśmy nasze nagrania z przejazdów, oraz śledziłyśmy instagrama organizatorów którzy udostępniali niektóre zdjęcia z zawodów.

Wstawili moje zdjęcie jak siedzę na ubranym w zwycięską derkę Money Makerze, z dopiskiem:
,,Zwyciężczyni dużej rudny 140!" oraz oznaczyli poniżej mój profil na instagramie. Następna relacja wyglądała podobnie tylko, że tym razem siedziałam na Somalie. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
Polubiłam oraz udostępniłam wpisy u siebie na profilu. Wstawiłam także kilka urywków z przejazdów na relacje.
Spojrzałam na zegarek w telefonie. Dochodziła późniejsza godzina.

-Chcesz coś jeszcze zrobić wokół twoich chłopaków?
Spytałam Sophii dopytując o jej konie.

-Musze im żarcie nasypać, a tak to w sumie chyba nic. Spakować już niemal wszystko spakowałam.
Spojrzała na mnie jakby na coś liczyła.

-Nakarmić ich?
Domyśliłam się, o co tak błagała wzrokiem.

-Nooo, jakbyś mogła.
Zrobiła minę kota z Shreka. Zaśmiałam się i pokiwałam głową w odpowiedzi. Wstałam z kanapy i pokierowałam się w stronę wyjścia z pokoju. Opuściłam hotel i pomaszerowałam w stronę stajni.

                                🖤

Nakarmiłam konie, dwa moje i dwa mojej przyjaciółki. Spakowałam cały sprzęt do przyczepy aby mieć jutro wszystko z głowy i odrazu wyjechać. Zostawiłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy które przydadzą mi się następnego dnia.

Dostałam w między czasie sms-a od Sophii abym wrzuciła kilka rzeczy które miała obok swojej szafki do jej przyczepy. Była otwarta więc nie było z tym problemu.

  Opuściłam stajnię i spojrzałam na godzinę. Pomyślałam o spotkaniu z chłopakiem. Szczerze mówiąc, byłam na tyle zmęczona, że chciałam to olać, ale dzisiejsze sytuacje z Michaelem Burn'em wzbudziły moją ciekawość, i postanowiłam jednak udać się na parking.  

Oparłam się plecami o grill swojego RAM'a, bo żeby chociażby trochę usiąść na jego masce musiała bym mieć z 3 metry wzrostu, lub wyskok jak koszykarze z nba. Przeglądałam media społecznościowe w telefonie co jakiś czas spoglądając na godzinę. Było wpół do jedenastej. Mniej więcej minęło już 24 godziny od mojej rozmowy przy barze, więc chłopak niedługo powinien się tu pojawić.

Zgasiłam telefon i dałam się porwać mojej wyobraźni, którą zaburzało nazwisko Burn, ale nie trwało to jednak długo, bo moje myśli przegonił warkot silnika.

Spojrzałam w stronę dobiegającego odgłosu i zauważyłam czarną, zajebiście stuningowaną corvettę c5. Daje słowo, moje oczy aż rozbłysły, to auto tak chwytało za oko, że do tej pory nie umiem tego pojąć. Zdziwiłam się gdy zaparkowała obok mojego samochodu.

Silnik zgasł, a po chwili otworzyły się drzwi zza których wyszedł wysoki ciemnowłosy chłopak. Był ubrany w luźną czarną koszulkę z krótkim rękawem, która odkrywała jego akuratnie umięśnione ramiona. Były pokryte różnymi tatuażami i ich ilość nie była przesadna, co mi się podobało. Dołem jego ubioru były czarne jeansy i czarne dunki low'y.

-Cześć. Już myślałam, że nie przyjedziesz.
Rzuciłam ironicznie. Musiałam lekko unieść głowę aby spojrzeć na twarz chłopaka, kiedy pojawił się przede mną. Zachowałam naturalny wyraz twarzy i wyprostowałam się przestając opierać się o samochód.

-Ja dotrzymuje obietnic. Clarie.- Odpowiedział mi chłodnie spoglądając na mnie z góry.- Pamiętasz w ogóle o czym wczoraj z tobą rozmawiałem?
Spytał mnie z lekkim wyrzutem.

Try Me if you canOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz