Rozdział 3
Patrzył na Hogwart, uśmiechając się lekko. Zamek był piękny, a jezioro, po którym płynęli spokojne. Na brzegu widział jednak zarysy jakichś stworzeń, które patrzył w jego stronę. Pomachał im dyskretnie.
Gdy wysiedli z łódek, powitała ich dość srogo wyglądająca kobieta, która okazała się wicedyrektorką szkoły. Minerwa McGonagall wyjaśniła im zasady panujące w Hogwarcie, a także system domów, który wydał mu się nieco niesprawiedliwy. Rozumiał, że każdy pracował dla ogólnego dobra i to mógł zrozumieć, ale dlaczego karę również mieli ponosić wszyscy, jeśli ktoś zrobił coś złego? Skoro winę ponosiła jedna osoba, to chyba tylko ona powinna ponieść karę? Ludzie byli naprawdę skomplikowani i często zupełnie nielogiczni.
W grupie dostrzegł bladego chłopca, którego pamiętał z ulicy Pokątnej. Drugi raz zobaczył go w pociągu, gdy bez pukania wszedł do przedziału, w którym siedział razem z Ronem.
– Czyli to prawda, co mówią – powiedział. – Harry Potter jest w pociągu. Jestem Draco Malfoy – przedstawił się, a potem popatrzył na Rona. – A ty pewnie jesteś Weasley. Wszyscy Weasleyowie są rudzi i biedni.
– Dlaczego go obrażasz? – zapytał Harry, zanim Ron zdążył się odezwać. – Nic ci przecież nie zrobił.
– Z niektórymi nie warto się zadawać, Potter – powiedział Draco z pewnością w głosie, chociaż jego policzki zabarwiły się delikatnie różem. – Sam się zresztą o tym niedługo przekonasz.
Milczał przez chwilę, przyglądając mu się badawczo. Często słyszał, że gdy się komuś przypatrywał, to robił to w tak intensywny sposób, że dana osoba miała wrażenie, jakby przenikał ją wzrokiem. Nie robił tego specjalnie. Jego rodzaj tak miał, gdy starał się coś zrozumieć. Draco wzdrygnął się, ale nie cofnął.
– Nie wydaje mi się, żebym chciał się z tobą zadawać – powiedział spokojnie. – Nie lubię ludzi, którzy bez powodu obrażają innych.
– Będziesz tego żałował, Potter.
– Może tak, a może nie. Ani ja tego nie wiem, ani ty. Raczej nie umiesz przepowiadać przyszłości, prawda?
Tym sposobem zamknął Draco usta i znowu mogli się cieszyć spokojem.
– Malfoy ci nie odpuści – odezwał się Ron, patrząc przez chwilę na zamknięte drzwi. – To widać od razu.
– W takim razie ma poważny problem.
Ron posłał mu pytające spojrzenie, ale Harry nie powiedział nic więcej na ten temat. Potem do ich przedziału zajrzała dziewczyna z burzą włosów na głowie. Najwyraźniej przez jakiś czas nie mogli mieć spokoju. I to akurat w momencie, gdy Ron chciał mu pokazać zaklęcie, które dali mu bracia.
– Nie wiedzieliście ropuchy? – zapytała. – Neville swoją zgubił.
– Tu jej nie było. Przykro mi – odpowiedział Harry.
– O! Czarujesz! Popatrzmy. Też próbowałam kilku zaklęć z naszych podręczników i wszystkie mi się udały – oznajmiła.
Nie był pewien, czy mógłby ją polubić. Była kolejnym typem, którego nie mógł zrozumieć. Skoro uważała się za mądrą, to dlaczego nie wykorzystywała swojej wiedzy odpowiednio, tylko patrzyła na innych z góry? Czy ludzie naprawdę nie potrafili inaczej poczuć się lepiej? Musieli to robić kosztem innych? O ileż lepiej by się im żyło, gdyby byli dla siebie uprzejmi i zapomnieli o przemocy. Przekonał się już jednak, że taka rywalizacja i chęć poczucia się lepszym od innych, w jakiś sposób była wpisana w ludzką naturę. W takich chwilach cieszył się, że jednak nie jest człowiekiem.
CZYTASZ
Obserwator
FanfictionKiedy Harry Potter zjawia się w Hogwarcie, jest zupełnie inny, niż wszyscy przypuszczali. Jest cichy, wycofany, nigdy nie podnosi głosu i nie szuka przygód, a wszystkie szkolne zwierzęta lgną do niego. Jaką tajemnicę skrywa i czy komuś uda się ją od...