Rozdział 46 tajemnicza osoba...

11 1 0
                                    

Seungmin nadal nic nie pamiętał. Wyszedł ze szpitala, ćwiczył swoją pamięć, a Jeongin pomagał mu, wspierał w najtrudniejszych chwilach. Nagle Jeonginowi przypomniało się, że ma coś, co może pomóc - naszyjnik z serduszkiem, który kiedyś dał Seungminowi. Pokazał mu go z nadzieją w oczach, ale brunet tylko pokręcił głową. „Nadal nic" powiedział, a Jeongin poczuł, jak coś w nim pęka. Starał się na wszelkie sposoby, próbował wszystkiego, żeby Szczeniak sobie przypomniał, ale wszystko na nic. Mimo to, Jeongin się nie poddawał. Seungmin został u niego w domu,
bo Jeongin się martwił, a to dawało im nadzieję, że może w ten sposób Seungmin sobie go przypomni.

Jednak dni mijały, a Seungmin nadal nic. Pewnego wieczoru Jeongin, załamany, poszedł do studia. Nie wytrzymał i rozkleił się przy chłopakach. „Robię wszystko, żeby sobie przypomniał. Próbuję... próbuję każdego dnia, ale nic się nie zmienia. Nic nie idzie do przodu. Nie wiem, czy dam radę dalej..." - mówił przez łzy. Minho, który zwykle nie okazywał emocji, podszedł do niego i poklepał po plecach. „Pamięć to krucha sprawa" powiedział. „Lekarz mówił, że to może potrwać lata.
Nie możesz się obwiniać.
Robisz wszystko co w twojej mocy."

Seungmin tymczasem czuł się bezsilny. Siedząc w domu, myślał, że może sam musi coś zrobić, spróbować przypomnieć sobie więcej. Wziął kartkę, napisał na niej, że wychodzi na spacer, i przykleił ją na lodówkę. Był styczeń, ciemno i zimno, ale to go nie zniechęciło. Ubrał kurtkę, wziął telefon i wyszedł. Poszedł do pobliskiego sklepu, kupił kimchi na wynos i ruszył w stronę domu.
Szedł przerażającą, ciemną ścieżką, gdy nagle, przez przypadek wysłał swoją bieżącą lokalizację do Yuqi. A nawet tego nie zauważył.

Ścieżka wydawała się nie mieć końca, jakby pogrążona w jakimś dziwnym, duszącym mroku. Nagle ktoś chwycił Seungmina od tyłu, dusząc go chusteczką nasączoną dziwną substancją. Seungmin próbował się wyrwać, ale był za słaby. W szoku wypuścił telefon i jedzenie, nie zdążył nawet zawołać o pomoc. Substancja szybko zaczęła działać, a on osunął się na ziemię, nieprzytomny.

Jeongin wrócił do domu, ale od razu poczuł, że coś jest nie tak.

Widział, że Seungmina nie ma. Znalazł kartkę na lodówce i jego serce momentalnie zamarło. Z przerażeniem zaczął dzwonić do wszystkich, czy ktoś go widział, ale nikt nie wiedział, co się stało. Przerażony, wybiegł z domu bez kurtki. Nic się nie liczyło - tylko Seungmin. Zapomniał nawet o Yuqi, która próbowała się z nim skontaktować. Biegał po mieście, pytając nieznajomych, czy widzieli jego ukochanego.

Tymczasem tyrani wsadzili nieprzytomnego Seungmina do taksówki, której kierowca był jednym z nich.
Zabrali go do spalonego budynku.

ocknął się przywiązany do krzesła, z taśmą w buzi, przerażony i obolały. Próbował się ruszyć, ale był bezsilny. W głowie kłębiły się wspomnienia, obrazy Jeongina i reszty zespołu, ale wszystko było przesiąknięte strachem. Nagle usłyszał kroki - do pokoju weszła tajemnicza kobieta.

Była jak zjawa, jej gotycki wygląd i czarne włosy tylko potęgowały mroczną atmosferę. Wyglądała pięknie, ale jej twarz miała morderczy wyraz. Czerwień ust kontrastowała z jej bladą skórą. „Proszę, proszę, kogo my tu mamy"

________________________________
( Kontynuacja jutro. )

competitive fateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz