Rozdział 13

817 72 23
                                    

Joseph

Kroczę przez długi korytarz, trzymając podpisany przetarg w ręku na kompleks hoteli w Seatlle. Pomimo mojego zadowolenia wymalowanego na twarzy, wszyscy pracownicy, których spotykam na swojej drodze, spuszczają głowy w dół i znikają w najbliższych drzwiach gabinetów. Jest to dosyć zabawne, bo większości nawet nie znam, a co więcej, nigdy nawet nie widziałem na oczy.

Brnę pewnym krokiem i w końcu docieram do swojego biura. Mam ochotę podzielić się dobrą nowiną z Bridget, ale kiedy wchodzę do środka, nie dostrzegam jej w żadnym kącie pomieszczenia. Mój dobry humor natychmiast się ulatnia, robiąc miejsce złości, która zadziwiająco szybkim tempie rozgaszcza się w moich żyłach.

Nie wiem, dlaczego moje rozdygotane serce za każdym razem próbuje usprawiedliwić ją na pierdolone milion sposobów, kiedy umysł stanowczo każe mi wręczyć jej wypowiedzenie z pracy i to od chwili, kiedy po raz pierwszy połaskotała moje nerwy.

Nie mogę pojąć, jak ta dziewczyna bezwstydnie włada moimi myślami. Wystarczy, że jej krystaliczne, pełne smutku tęczówki spojrzą na mnie, a totalnie przepadam.

Jest manipulatorką każdej części twojej duszy, odkąd pojawiła się w twoim życiu Joe. Nie okłamuj siebie, tylko przyznaj to w końcu.

Pokonany po raz kolejny, prycham na siebie, zaciskając mocno zęby, a następnie nabieram powietrza do płuc i bardzo wolno go wypuszczam, chcąc się uspokoić. Jednak to nie pomaga. Rzucam z całej siły teczkę na zabałaganiony blat, która odbija się z łoskotem i ląduje po sekundzie na podłodze. Zginam się, żeby ją podnieść, ale kiedy dostrzegam kubek z żółtą karteczką, zbywam kontrakt wart kilkanaście milionów dolarów i nerwowo łapie za skrawek papieru, przysuwając go sobie pod nos. Eleganckie pochyłe pismo wita się z moimi oczami.

Nie należy każdego o wszystko wypytywać.
Może chcą zachować swoją tajemnicę dla siebie.
Too-Tiki (Zima Muminków)

Przepraszam. Wrócę jak najszybciej. <3

B.

Wściekły do granic możliwości, natychmiast mnę kartkę w dłoni i zastanawiam się, czy to narysowane serduszko miało mnie udobruchać, czy zadziałać na moje i tak już zachwiane uczucia.

CO.ZA.GÓWNIARA!

- Z tymi tajemnicami to nie masz do czego wracać Bridget! - burczę sam do siebie, pocierając grzbiet swojego nosa. Wyciągam telefon z marynarki i wybieram odpowiedni numer z dosyć długiej listy kontaktów. - Przekazaliście czytnik Bridget McQueen?

- Tak - przytakuje męski głos, co mnie rozsierdza jeszcze mocniej. - Kilka minut temu spotkaliśmy się w windzie. Niestety nie udało nam się podpisać papierów, dziewczyna bardzo się śpieszyła. - Prycham. Ona zawsze wszędzie się śpieszy, tylko nie do pracy. - Kazałem jej przyjść do mnie, kiedy wróci.

Widzę w ciemnym ekranie monitora swoje odbicie. Moje nozdrza zwiększają się, a zaraz zmniejszają od przyspieszonego oddechu. Przymykam powieki i masuję swoją skroń.

- Panie Hansen, czy coś się stało? - pyta, słysząc moje milczenie.

Wzdycham zbyt głośno.

- Jeśli pojawi się w twoim gabinecie, daj znać - mówię, po czym się rozłączam.

Siadam na fotel i zerkam na kubek, na którym dopiero teraz zauważam niewielką postać Muminka. Kiedy wspomnienia taranują mój umysł, opadam plecami na skórzane oparcie i odpinam plastikowe guziki koszuli pod szyją. Nienawidzę tej bajki od chwili, kiedy...

Follow me, Lady! [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz