11. Powodzenia

6 1 1
                                    

Pierwszy tydzień w Hogwarcie zleciał naprawdę szybko. Mimo ogromnej ilości nauki Larive nie mogła narzekać.
Owszem, gdyby to było normalne liceum, pewnie marudziłaby na każdym kroku. Jednak lekcję magii to zupełnie coś innego. Chłonęła wszystko jak gąbka, potrafiła już całkiem sporo zaklęć. Głównie za sprawą pozalekcyjnych spotkań z Hermioną.
Latanie nadal było jej słabą stroną, nauczyła się jednak przywoływać miotłę i kilka razy uniosła się w górę.

Hermiona uczyła ich również zielarstwa, a z Malfoy'em mieli dodatkowo historie magii i eliksiry.
Transmutacji za to nauczała pani dyrektor.

Z każdym kolejnym dniem w Larive rósł żal do swoich rodziców, że nie pozwolili jej pójść do Hogwartu, gdy ta miała jedenaście lat. Widziała, jak dużo ją ominęło i po części zazdrościła tym, którzy byli kilka lat młodsi.

Grupa znajdowała się w lochach, każdy miał za zadanie wyważyć napój leczący z czyraków.

Draco przydzielił ją do Sam, z czego była zadowolona.

Kończyły już drugi etap przygotowywania eliksiru, zbierając same pochwały od prowadzącego zajęcia.

– Teraz dodaj kolce jeżozwierza. – poleciła Sam.

Blondynka przełożyła kilka kolców z płóciennego worka do kociołka, a kiedy to zrobiła, jej współlokatorka zamachała różdżką nad naczyniem. Następnie ręka brunetki wyskoczyła, przykuwając tym samym uwagę Malfoya, który podszedł do ich stanowiska.

Chłopak wziął jedną z pustych fiolek i przy pomocy chochli przelał eliksir.

– Całkiem nieźle. – skomentował po bacznej analizie płynu.

Kiedy odszedł od ich stolika, dziewczyny przybiły sobie piątki. Widząca to Liss prychnęła głośno.

— Kujonki — skomentowała.

– Moon, czyżbyś chciała powtórkę z pomagania Filch'owi? – odezwał się Drąco.

Brunetka burknęła coś pod nosem i wróciła do ważenia swojego eliksiru.

– Tak też myślałem, Whittree i Willson umyjcie swój kociołek i możecie zabrać się za przygotowywanie napoju powodującego zanik pamięci. – polecił im Draco, co szybko zaczęły wykonywać.

Kiedy po raz kolejny udało im się wykonać prawidłowo eliksir, Malfoy zarządził koniec zajęć.
Była sobota, co oznaczało, że Larive będzie mogła się wyspać.
Póki co jednak czekało ją całe piękne popołudnie, które miała zamiar spędzić na czytaniu książek o historii magii.
Zabrała Figę oraz kilka przekąsek z obiadu i udała się na błonia.
Było ciepło, więc zrezygnowała z długiej szaty, zostając tylko w mundurku.

Usiadła niedaleko cieplarni, a mianowicie przy schodach do niej prowadzących i położyła książkę na kolanach.
Miała z tego miejsca idealny widok na plac treningowy, gdzie uczyli się latać.
Już miała otworzyć książkę na temacie o Kodeksie Honorowym Wilkołaków, gdy jej wzrok natrafił latającą postać.

Zmrużyła oczy i przysłoniła je dłonią, bo słońce mocno ją raziło. Postać podleciała bliżej i wtedy zorientowała się, że to Draco na domiar złego chłopak do niej pomachał.
Nieśmiało i z lekkim trudem odwzajemniła gest.
Blondyn zaczął popisywać się na miotle, robiąc w powietrzu mnóstwo skomplikowanych obrotów, skrętów i wzlotów.

W końcu wylądował kilka metrów od nastolatki. Wziął miotłę do ręki i zbliżył się do blondynki, na co ta się spięła, ale robiła wszystko, aby nie było tego widać.

– Mogę się dosiąść? – zapytał, a Larive pokiwała twierdząco głową.

Chłopak usiadł kilkoro schodów niżej, zachowując jakikolwiek dystans. Trochę uspokoiło to szybkie bicie serca Larive, bo oczami wyobraźni widziała, jak Draco siada tuż obok.

Nie taka zwykła szlama||D.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz