11 - Przerażenie, które zawsze powraca

0 0 0
                                    


- Hej, Keitaro? - Hideki spojrzał na chłopaka uważnie, próbując domyślić się dokładnie, o czym myślał czarnowłosy. Jego wyraz twarzy nie wykazywał żadnego rodzaju emocji, jednak to właśnie było niepokojące; kiedy Keitaro się nie uśmiecha, wiadomo jest, że coś musi być nie tak. - Czy tylko ja myślę że coś... Coś było nie tak z tym występem?

- Coś nie tak? - jęknął Keitaro, powtarzając słowa blondyna jakby właśnie został wyrwany z głębokiego zamyślenia. Spojrzał przez chwilę wielkimi oczami na partnera, zatrzymując się na środku teraz niemal pustego korytarza Hope's Peak Acadamy. - Ja... Tak.

- Widziałeś Habikiego. - westchnął Hideki. - Znaczy, grał świetnie, ale kiedy przestali grać i zaczął iść do wyjścia, natychmiast przestał się uśmiechać. Wyglądał na przerażonego.

- T-ta... Nigdy jeszcze nie widziałem go tak przerażonego.

- A co z Kasai? Mówiła, że to ona napisała słowa tej piosenki, prawda?

- Tak mówiła...

- Słuchałeś, prawda?

- Tak, Hideki, słuchałem... - jęknął Keitaro, powoli coraz bardziej przytłoczony pytaniami chłopaka.

- Właśnie. Naprawdę myślisz, że Kasai przechodziła przez coś takiego, żeby, no wiesz... Napisać o tym piosenkę? Przecież jest szczęśliwa z Habikim, ciągle ci o tym mówi... Nie ma szans, że napisała to szczerze. Albo może napisała, i dlatego Habiki jest przerażony? Może ich relacja może być upubliczniona i wtedy wszyscy pomyślą, że Habiki ją źle traktuje? Wątpię, że naprawdę źle ją traktuje...

- Muszę z nią o tym porozmawiać... - westchnął Keitaro, teraz wgapiony w okno za chłopakiem, z którym rozmawiał. Plac dalej był wypełniony ludźmi, z inną muzyką w tle i wieloma atrakcjami jeszcze przed nimi, jednak ilość fanek Habikiego była bardzo wyraźna i dość przerażająca.

- Martwisz się o nią, prawda?

- ...Tak. Bardzo się martwię. J-jakby, co to miało być?! Ja... - Keitaro jęknął, wyraźnie próbując znaleźć słowa, żeby opisać swoje niezapokojenie. Nie był jednak przyzwyczajony do mówienia o swoich emocjach w ten sposób.

- Hm... Chcesz się przytulić? Pocieszyłoby to cię?

- Ja... Chyba nie.

Hideki otworzył szeroko oczy; jeszcze nigdy wcześniej Keitaro nie odtrącił przytulenia jako sposobu na pocieszenie. Kasai musi naprawdę wpływać na niego w sposób, którego ogrodnik dalej nie rozumie. Hideki zamknął oczy na parę sekund i głęboko westchnął.

- Okej... - powiedział powoli blondyn. - W takim razie co mogę dla ciebie zrobić? Jadłeś cokolwiek?

- Zgarnąłem jakiś kawałek chleba, zanim wyszedłem, ale musieliśmy być wcześniej, więc...

- A piłeś przynajmniej wodę?

- Zapomniałem.

- ...Okej, postanowione. - Hideki westchnął. - Chodź, zmywamy się stąd.

- C-co?! - Keitaro wydawał się otrząsnąć z transu, w którym trzymała go myśl o siostrze, i spojrzał na blondyna teraz jedynie zszokowany. - A-ale ty nigdy nie uciekasz z lekcji!

- Kto powiedział, że nie mam zamiaru? Trzeba iść kupić ci coś do jedzenia i załatwić wodę. A potem możemy iść na spacer i porozmawiać albo po prostu odpocząć. Okej?

- Hideki... - Keitaro uśmiechnął się lekko. - Nie musisz się tak bardzo o mnie martwić.

- Czemu nie? Nie mówiłeś przypadkiem, że powinienem się bardziej angażować, bo jesteśmy razem?

Despairful Begginings ~ tom 2.5 "The Voice of Despair"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz