Ares
-Kurwa!- Krzyknąłem, uderzając w stołu. Wywracając szklankę, z której wyleciała reszta whisky.
-opanuj się- skarciła mnie dziewczyna siedząca naprzeciwko mnie, uzupełniająca drugą część papierów.
-Nie da się z nim negocjować, nie chce ani trochę zejść z ceny.- Rzuciłem telefon na stół i wróciłem do podpisywania. Jak się będę z tym ociągać, to wstanę jutro z kacem.
Nie dość, że muszę użerać się z takimi osobami, to stoi przede mną cały stos kartek do podpisania, które i tak skończą, jako rozpałka, bo to jest zwykła formalność, która musi być uzupełniona, ale nikt na nią nie patrzy.
-Dolej mi whisky.- Wymruczałem, podpisując koleją kartkę, zupełnie ignorując długie linijki tekstu. Telefon ponownie zawibrował, wydając nieznośne odgłosy.
-Powiedz kochance, że masz robotę, bo zaraz ja odbiorę i cie rzuci.- Czarnowłosa opadła na krzesło podśmiechując się, by po chwili pociągnąć łyk trunku prosto z butelki.
Żebym to ja jeszcze miał czas na kochankę.
Postukałem wymownie w naczynie, nie odrywając wzroku od plików kartek.
Zamiast kieliszka, przede mną pojawiła się cała butelka alkoholu.-Nie siedzisz na spotkaniu biznesowym, żeby być tak eleganckim, to tylko ja.- Powiedziała, otwierając nową butelkę tego samego whisky, tym razem dla siebie.
-Musisz przy luzować. Siedzisz jakbyś miał kija w dupie.- Stwierdziła, patrząc wymownie na moje wyprostowane plecy i przylegających do nich garnitur.
- Ja przynajmniej nie siedzę w piżamie i nie będę mieć problemów z kręgosłupem- odgryzłem się. Posłałem jej pobłażliwe spojrzenie, gdy w odpowiedzi wyciągnęła język.
Gdy podnosiłem już długopis, by dokończyć podpisywanie Nell podniosła butelkę.
-Za ciekawszą robotę.
W pomieszczeniu rozbrzmiał głośny dźwięk odbijanego o siebie szkła.
Herman
Musiałem zapalić, ta gówniara wyjątkowo działała mi na nerwy, a to jedyne, co w tej chwili mi pomoże.
Zachowywała się, jakby zupełnie nie docierały do niej moje słowa i zaczynała denerwować mnie samą swoją obecnością.
Podczas ucieczki spaliła nad krzykiem, przez który musiałem przyspieszyć tępo, a cóż, pierwszej młodości już nie jestem.
-Daj ją komuś, ja idę na fajkę.- Oznajmiłem chłopakowi, podchodząc w stronę okna oddalonego od drzwi wejściowych.
Wykręcanie się z obowiązków to raczej była specjalność Armando, ale wyjątkowo tego potrzebowałem. Poza tym to szef przydzielił ją jemu, wiec ja byłam jedynie odpowiedzialny za dowiezienie ich na miejsce, teraz mogę dopalić papierosa i zając się sobą.
Odbiłem się od parapetu, kierując się w stronę do domu.
W przedpokoju nie było nikogo, wiec musiało pójść sprawnie.
Poszedłem w stronę pokoju Mando, bo inne miejsce nie przychodziło mi do głowy, gdzie mógłby być. Wdrapałem się po schodach, podchodząc do drzwi pokoju, które mieściły się praktycznie od razu przy wejściu na schody.
Zapukałem, a gdy nie usłyszałem żadnego głosu dobiegającego zza drzwi, pociągnąłem za klamkę.
Nie było go.
Przed wyjazdem nawet nie zamierzał tu posprzątać, butelki alkoholu walały się po dywanie, a lóżko wyglądało, jakby przed chwilą z niego wyszedł.
![](https://img.wattpad.com/cover/360901474-288-k771319.jpg)
CZYTASZ
AFTER DARK
Mistério / SuspenseCiemna noc zwiastująca nadchodzące Halloween zapowiadała się przezabawnie. Przebrania, które miały być straszne ostatecznie wyszły śmieszne, stawiane kroki robiły się coraz chwiejniejsze przez płynący w żyłach alkohol, a rozsądne myślenie odeszło w...