01. that is weird

260 30 26
                                    

Początek wydaje się oczywisty.

Kiara

– Psssst... Kiara. – ciepły oddech musnął moje ucho. Poczekałam na moment, w którym nauczyciel odwroci się do tablicy, a kiedy taki nastąpił odwróciłam się w stronę chłopaków. – Oscar ma niedługo urodziny i robimy mu imprezę niespodziankę. Pomyślałem, że skoro się lubicie to może wpadniesz?

Marco popatrzył na mnie błagającym wzrokiem. Nie do końca wiedziałam co oznacza pojęcie "skoro się lubicie", ale znając chłopaków wolałam nie zagłębiać się w ten temat. Pewnie znowu źle zinterpretowali jakieś zachowanie. Siedzącą obok mnie Valeria, również dostała zaproszenie od blondyna. Jej oczy zalśniły i od razu sie zgodziła. Cała trójka patrzyła na mnie ciekawskim wzrokiem. Z jednej strony nie byłam osobą, która wielbi imprezy i zdecydowanie bardziej lubiłam siedzieć w domu oglądając filmy i zapychając się lodami, z drugiej natomiast wolałam przypilnować Val przed odwaleniem czegoś czego będzie potem żałować. Przymknęłam na chwile powieki.

– No dobra.

Marco i Eric klasnęli w dłonie, uśmiechając się do siebie wymownie. Może to jednak nie był najlepszy pomysł.

– Wyślę wam powiem adres i takie tam. – mówiący to Eric, patrzył się prosto w oczy mojej przyjaciółki, na co ja z drugim chłopakiem wywrocilismy oczami.

Odwróciłam głowę, słysząc dzwonek oznaczający koniec zajęć na dziś. Spakowałam książki do plecaka i zakładając go na siebie wyszłam z klasy. Przed wejściem do szkoły moim oczom ukazał się samochód mojego starszego brata, razem z nim za kierownicą. Dostrzegając mnie, wyszedł zza kierownicy i rozchylił swoje ramiona. Nie potrzebna była chwila, aby stała wtulona w ciało Martina.

– Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być w Anglii? – zapytałam po odsłonięciu się od niego. Dokładnie tydzień temu brunet wyjechał z kraju do Wielkiej Brytanii, aby przygotować się na studia. Mimo, że do rozpoczęcia roku akademickiego brakowało jeszcze dwa tygodnie, widok chłopaka na ziemiach Barcelony naprawdę mnie zgubił.

– Przyjechałem teraz bo raczej nie odwiedzę Hiszpanii aż do przerwy świątecznej. – zacisnął usta w wąską linie. – A teraz wsiadaj. Jedziemy na gofry. – wskazał dłonią na samochód. Posłusznie wykonałam jego polecenie aby za niecały kwadrans siedząc w kawiarni, opychać się darmowymi goframi.

Przez cały ten czas rozmawiałam z Martinem. Mimo, że nie było go dosłownie kilka dni nie mieliśmy problemu do znalezienia odpowiedniego tematu. Nasza relacja od zawsze wyglądała tak samo. Tak jak typowe rodzeństwo - kłóciliśmy się, biliśmy czy biegaliśmy za sobą z nożem w ręce (co było częstsze niż powinno) mieliśmy tez moment, w których byliśmy niczym najlepsi przyjaciele.

Martin wiedział o mnie dosłownie wszystko tak jak ja o nim. Nigdy nie bałam się, że wykorzysta jakieś moje zwierzenie wobec mnie i naskarży do rodziców. Wiedział kiedy pierwszy raz spróbowałam alkoholu, o moim pierwszym "chlopaku" czy innych takich. Ja wiedziałam o jego różnych odpałach po procentach i również o jego dwugodzinnym pobycie w areszcie, o którym rodzice za grosz mieli się nie dowiedzieć. Wielokrotnie mieliśmy różne ugadanki, żeby tylko zostać sami w domu i móc sprowadzić sobie znajomych.

Mimo różnicy wieku, która wynosiła około pięć lat, dogadywaliśmy się jakbyśmy byli bliźniakami. Nie ukrywam, że duzo zawdzięczam temu, że Martin jest okropnie niedojrzały i nieodpowiedzialny.

I Knew From The Beginning || Pau Cubarsi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz