04. what if there's a draw?

271 22 24
                                    

Kiara

To jak? Wpadniesz?– westchnęłam słysząc pytanie Irene.

– Przecież mecz jest w Barcelonie. Nie idziesz na stadion? – zapytałam, chcąc jakkolwiek wymigać się z planów przyjaciółki.

Dzisiaj miał być rozgrywany mecz FC Barcelona vs Young Boys. Wracając że szkoły odebrałam telefon od Irene i wysłuchiwałam jej próśb odnośnie wspólnego oglądania występu jej brata. Z początku byłam nastawiona sceptycznie, tłumacząc że mam jutro sprawdzian i wolałabym się pouczyć. Jednak Irene była nieugięta.

Nie chce tak siedzieć kompletnie sama. – sarknęła do słuchawki.

– Przepraszam, Irene. – wzruszyłam ramionami, otwierając kluczem drzwi frontowe. – Mam jutro sprawdzian z biologii i kartkówkę z matmy. Muszę się uczyć.

Jasne, rozumiem. Cóż w takim razie powodzenia! – nie dając mi odpowiedzieć, rozlaczyla się.

Nie okłamałam jej. Naprawdę miałam zaplanowany cały ten tydzień. Przez moje nieobecne dwa dni w ubiegłym tygodniu, ominelo mnie kilka zaliczeń, więc prostą kolejka rzeczy musiałam je teraz nadrobić.

Weszłam do domu od razu wypuszczając Twixa na dwór. Sama zdjęłam buty, zostawiłam na schodach plecak oraz zabrałam się za jedzienie jakim była zwykła kanapka. Usiadłam na kanapie, chcąc poszperać w social mediach i po jakimś czasie zasnęłam.

♣️

– Brałaś tabletki? – głos mężczyzny obił się o moje bębenki. Podniosłam głowę z nas talerza i spojrzałam na niego.

– Tak, brałam. – skinęłam i odłożyłam naczynie do zmywarki. – Gdzie mama?

– Załatwia sprawy biznesowe. – odparł, poprawiając sobie koszulkę. – Mamy cały zawalony październik. Przepraszamy.

– Nie przepraszaj mnie. Rozumiem. Macie własną firmę, to obowiązek.

– Cieszę się. – uśmiechnął się w moją stronę i poczochrał moje włosy. – Chyba ostatnio lepiej z twoja chorobą, co? Nie skarżysz się.

– Tak. Doktor mówił, że będę miała regularnie zmiany. – westchnęłam. – Raz mam być dobrze przez kilka dni, a nawet tygodni, a potem znowu wszystko wroci do normy.

Ojciec popatrzył na mnie pocieszająco. Pożegnałam się z nim i weszłam po schodach, kierując się do mojego pokoju.

Od kilku lat chorowałam na anemie. Objawiła się u mnie z nienacka, powodując częste mdlenia czy zawroty głowy. Bywały nawet sytuację przez które lądowałam w szpitalu. Podczas jednego z pobytów na SORZE, lekarze w końcu stwierdzili, że dobrym pomysłem będzie pobrać mi krew. W następnym dniu było już wiadomo. Miałam niedobór żelaza.

Od tamtego czasu moi rodzice jak i brat są trochę nadopiekuńczy. Z tabletkami pilnują mnie lepiej niż z czymkolwiek innym. Ale rozumiałam ich. Wiele razy przezemnie nabawili się niezłego ataku stresu, kiedy dostawiali telefony ze szkoły czy nawet ze szpitala.

Wsunełam się pod kołdrę i odpaliłam laptopa, wpisując w przeglądarkę odpowiednia frazę. Naukę do jutrzejszych zaliczeń miałam już za sobą, przez co miałam wolny wieczór. Gdy wybyła równo dwudziesta pierwsza kliknęłam w link, a następnie ułożyłam się wygodniej na materacu.

I Knew From The Beginning || Pau Cubarsi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz