five

39 7 0
                                    


-Majka, jedziesz z nami?- z transu, wyrwał mnie Leon, który patrzył na mnie pytającym wzrokiem.

moje życie wróciło względnie do normy. zaczęłam spotykać się ze znajomymi, a sobotnie wyjścia w większej grupie stały się przyzwyczajeniem. mam wrażenie, że w przeciągu dwóch tygodni, poznałam Warszawę lepiej, niż w cały rok, kiedy tu mieszkałam.

-co?- spojrzałam niezrozumiale na brata.

-Maja jak zwykle z głową w chmurach- zaśmiał się Maks, najlepszy przyjaciel mojego brata.

-pytam się czy chcesz jechać z nami na Chałupy- powiedział, a ja usiadłam obok niego na kanapie, by spojrzeć w jego telefon, gdzie miał plan wycieczki.

-kto będzie jechał?- zmęczona, oparłam głowę o jego ramię.

-ja napewno- zadeklarowała się Roksana, z czarującym uśmiechem.

kilka osób jeszcze się zadeklarowało, a ja przysypiając na ramieniu brata, również zgodziłam się na wyjazd. to mógł być naprawdę fajnie spędzony czas.

-myślę, że Kacperczyki też by pojechali- na nazwisko moich starych przyjaciół, lekko się ożywiłam.

-myślicie?- skrzywiłam się lekko.

-co lepszego, mają do roboty gwiazdy, jak nie pojechanie z przyjaciółmi nad morze?

-pracę- zaśmiałam się.

-nie odmówią nam- powiedział z pewnością Maks.

-a wasze koleżanki?- Leon spojrzał na mnie i Roksanę.

-Anita jest u rodziny, a Justyna nie może- odpowiedziała za mnie Roksana.

wszyscy ogarniali i bardzo cieszyli się na wyjazd, a ja leżałam oparta o swojego brata, próbując chłonąć atmosferę, i energię. byłam lekko zmęczona, a mimo tego, chciałam dosyć sporo czasu spędzić z tymi ludźmi, nawet jeśli zaraz miałam spędzić z nimi cały tydzień.

im więcej gadali o tym wyjeździe, tym bardziej się z niego cieszyłam. kochałam Chałupy i ogólnie, nadmorskie okolice. przez sytuacje rodzinne, nie mieliśmy zbyt dużo okazji do wyjazdów, chyba, że były to jakieś kolonie czy obozy. Więc wyjazd ze znajomymi, na tydzień, wydawał się całkiem dobrym pomysłem. 

~~~

Potem tak zupełnie sama wraca do mieszkania

W nim monstery i paprotki tylko o nie umie dbać.

Dźwięki muzyki Lordofon, umilały nam kilkugodzinną podróż do Chałup. Założyłam swoje ciemne okulary na nos i odchyliłam głowę do tyłu, wsłuchując się w tekst piosenki.

-oni te piosenkę nagrali chyba o tobie- stwierdził Stasiek, na co się zaśmiałam.

Czułam się w miarę bezpiecznie, gdy mój bliźniak prowadził samochód. Znałam go i wiedziałam, że nie będzie kozaczył, tylko po to by się pochwalić swoją jakże kozacką furą (stare BMW naszego dziadka). Z resztą, dostałby solidny opierdol od Leona, gdyby próbował się chwalić swoimi umiejętnościami na drodze.

-możliwe- parsknęłam śmiechem, kątem oka patrząc na śpiącą na tylnym siedzeniu Roksanę.

-podróżniczka zasnęła?

-cały dzień była wczoraj na uczelni i w pracy- powiedziałam, przypominając swoje wczorajsze wiadomości od przyjaciółki, gdy wyzywała wszystkich klientów, którzy przychodzili do restauracji.

-wszystko jasne- również się oparł o zagłówek- gadałaś z Maćkiem?

-gadałam. mamy sztamę.

ideał. | Maciej KacperczykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz