To ja miałem zginąć, nie on.
Tamtej nocy to mnie powinni byli zabić. Powinni mnie zabić, żebym nie musiał żyć z tą cholerną świadomością, że najlepszy człowiek, jakiego kiedykolwiek poznałem, zginął przez mnie. Facet, na którego w domu czekała nie tylko cudowna i piękna żona, ale i trójka dzieci, która nawet nie chciała iść spać, zanim ich tata nie powiedział im: dobranoc.
Ostatnie, co zobaczyłem przed wystrzałem, to jego oczy, pełne nadziei, że zajmę się jego rodziną, gdy coś się spierdoli. Ten moment, kiedy spojrzał na mnie, trwał ułamek sekundy, ale zdawało się, jakby czas zwolnił. Potem padł strzał. A cisza, która nastąpiła po nim, była gorsza niż sam dźwięk wystrzału. Jakby świat przestał się kręcić. Krew była wszędzie – na jego ubraniu, na moich rękach, na ziemi. Zmarł od razu. Nie miałem nawet szans, żeby go uratować, choć próbowałem z całych sił.
Gdy reszta pobiegła za mężczyzną, który oddał strzał, ja klęczałem przy nim, reanimując go. Łzy mieszały się z potem, a ja przeklinałem na głos, błagając go, żeby wrócił. Żeby to nie tak się skończyło. Ciągle powtarzałem, że nie może nas zostawić... Że nie może zostawić swoich dzieci... Szeptałem, że musi odstraszać chłopców, którzy zbliżą się do jego córki i że musi wtedy siedzieć w salonie ze spluwą na stoliku i patrzeć na tego obsranego ze strachu chłopaka.
Ta noc miała wyglądać zupełnie inaczej. Mieliśmy to zrobić szybko i bez komplikacji. Wszystko miało pójść gładko, a po akcji planowaliśmy wypad na panierowanego kurczaka. Śmialiśmy się z tego wcześniej, jakby to był najnormalniejszy wieczór, jakbyśmy byli nietykalni. Potem każdy miał wrócić do swojego życia – do rodzin, do domów, a rano obudzić się z nową energią, gotowi stawić czoła kolejnemu dniu.
Ale wszystko się spierdoliło. Tak szybko, że nawet nie zdążyłem tego zrozumieć. Wszystko... po prostu runęło w jednej chwili.
Praktycznie siłą musieli mnie od niego odciągać. Byłem wycieńczony reanimacją, która niczego nie dawała. Nie mogłem mu pomóc. Nie byłem w stanie. Czułem, jak ich dłonie zaciskają się na moich ramionach, a ja nie mogłem się ruszyć. Nie chciałem się ruszyć. Gdy w końcu mnie oderwali, moje nogi się ugięły, jakbym nagle stracił całą energię. Ręce miałem całe we krwi. Jego krwi... Pot ściekał mi po twarzy, a serce waliło, jakby miało wyrwać się z piersi. Ale to nie miało znaczenia. To nie było ważne...
Opadłem na brudny asfalt i zamknąłem oczy, choć i tak widziałem przed nimi migające policyjne światła. Czułem, jakby wszystko wokół mnie ucichło, choć otaczał mnie tłum. Krzyki, syreny, bieganina – wszystko to było jakby zamazane, dalekie. Nikt na szczęście do mnie nie podchodził. Wszyscy wiedzieli, że teraz potrzebuję tej chwili – dla siebie, z myślami, których nie chciałem mieć, ale których nie mogłem się pozbyć.
Musiałem sam powiedzieć Aaliyah o śmierci Andersona. To była moja odpowiedzialność. Nie chciałem, żeby dowiedziała się od kogoś innego. To musiałem być ja. Myśl o tym paraliżowała mnie bardziej niż wszystko inne. Jak miałem spojrzeć w oczy kobiecie, którą znałem od lat, i powiedzieć jej, że już nigdy nie zobaczy swojego męża?
Byłem nie tylko partnerem Andersona, ale i jego najlepszym przyjacielem, a także przyjacielem rodziny. Byłem ojcem chrzestnym ich pierwszego dziecka. Byliśmy rodziną.
I musiałem to zrobić, zanim media zaczną o tym mówić. A to była tylko kwestia czasu, aż ktoś pojawi się na miejscu zdarzenia albo dowie się od rzecznika policji, kto zginął.
To Aaliyah i dzieci były wtedy najważniejsze. Nieważne było to, jak ja się czułem, ani co myślałem. Moje życie? Pieprzyć moje życie. Gdyby to mnie zabito, wszystko byłoby łatwiejsze.
Musiałem trzymać ich z daleka od tego wszystkiego. Od wścibskich dziennikarzy, którzy na pewno będą wciskać jej mikrofon pod twarz i pytać, jak się czuje.
Musiałem znaleźć w sobie siłę, żeby stanąć przed Aaliyah i powiedzieć jej to, co się stało, zmieni wszystko na zawsze.
Wiedziałem, że ta noc zmieni wszystko, i że nic już nie będzie takie samo.
CZYTASZ
Czekając Na Świt | 18+
Mystery / ThrillerSierżant Rhodes Reinhart nie sądził, że jego przeniesienie do Hazelwood okaże się czymś więcej niż zawodowym wygnaniem. To mała miejscowość, gdzie wszyscy o wszystkich wiedzą... prawie wszystko. Życie w Hazelwood zdaje się toczyć w wolnym tempie, al...