AURELIA:
Powrót do domu po całym tym szaleństwie był w pewien sposób kojący. I choć byłam zmęczona po locie, to nie mogłam liczyć na odpoczynek, bo po tym jak wyściskałam się z rodzicami i Riley i opowiedziałam im o wyjeździe (pomijając wszystkie kwestie związane z Reed'em, bo to wolałam zachować dla siebie), do mojego pokoju wpadła podekscytowana Mel.
- Tęskniłam - powiedziała, rzucając mi się w ramiona. Przytuliła mnie tak mocno, że miałam wrażenie, że zaraz mnie udusi.
- Nie było mnie zaledwie weekend - zaśmiałam się. - Nie dramatyzuj.
- Weekend pełen wrażeń. Ale ci zazdroszczę - Rozmarzyła się. - Opowiadaj. Chcę wiedzieć wszystko ze szczegółami.
- Uwierz, że nie ma czego zazdrościć - westchnęłam.
Melody spojrzała na mnie zaskoczona, marszcząc brwi. Opowiedziałam jej wszystko. O Reedzie. O tym jak mnie potraktował i oszukał. Jak bezczelnie mnie wykorzystał. Mówiłam jej o jego bójce z Loganem i o tym jak chłopak mnie pocieszał. Dziewczyna patrzyła na mnie robiąc wielkie oczy, tak jakby nie mogła uwierzyć w moje słowa. Mój monolog trwał chyba całą wieczność, jednak moja przyjaciółka ani razu mi nie przerwała. Po wszystkim, gdy już zaczęłam się rozklejać z nadmiaru emocji, dziewczyna mocno mnie przytuliła.
- Zamorduje gnoja, przysięgam - powiedziała wściekła, gdy skończyłam opowiadać. - Jak zobaczę go jutro w szkole, będzie martwy.
- Daj spokój Mel - westchnęłam. - Chcę po prostu o nim zapomnieć.
- A ja chce mu po prostu wydłubać oczy - powiedziała. - Przynajmniej na coś się przydadzą - dodała, pokazując mi świeżo zrobione, długie czerwone paznokcie.
Pokręciłam głową z rozbawieniem. Wiedziałam, że byłaby zdolna do tego, żeby się z nim pokłócić, jednak nie zamierzałam na to pozwolić.
- Najlepiej będzie jeśli będziemy się po prostu unikać - stwierdziłam. Nie chciałam już żadnych dram. Marzyłam jedynie o świętym spokoju.
Do tej pory unikanie Reed'a wychodziło mi świetnie. Po naszej kłótni resztę wyjazdu spędziłam w towarzystwie Logana - na zwiedzaniu miasta. Do hotelu wracaliśmy jedynie na noc. On też nie próbował się ze mną skontaktować. Zupełnie odpuścił. Wiedziałam, że zobaczymy się w samolocie i na tę myśl mocno się stresowałam. Jednak ku mojemu zdziwieniu, jego tam nie było. Logan powiedział mi, że ze względu na sprawy rodzinne Reed musiał wrócić wcześniejszym lotem. Nie drążyłam tematu, nie interesowało mnie to. Nie miałam też ochoty na gadanie z resztą chłopaków z ekipy. Na szczęście w samolocie siedziałam obok Logana, a Dylan, Mason i Alex mieli swoje miejsca dwa rzędy przed nami.
- Jak chcesz go unikać, skoro chodzimy razem do klasy, hmm? - Mel nie wydawała się być przekonana co do mojego planu.
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami. - Zbliża się koniec semestru. Do końca roku szkolnego jakoś dociągnę, a później najwyżej zmienię szkołę - zażartowałam.
- O nie, to odpada - Mel energicznie pokręciła głową. - Nie przeżyje sama w tej dżungli.
- Żartuje, nie zostawiłabym cię - powiedziałam, na co dziewczyna odetchnęła z ulgą.
- No wiem, za bardzo mnie kochasz - wyszczerzyła się. - A teraz powiedz co jest między tobą a Loganem - zmieniła temat.
- A co ma być? - zmarszczyłam brwi. - Tylko się przyjaźnimy.
- No wiesz, spędziliście razem cały weekend, pocieszał cię, spaliście w jednym łóżku, dodał chyba z milion waszych wspólnych zdjęć na relacje...- wymieniała. - To nie wygląda jak tylko przyjaźń - dodała, kładąc nacisk na ostatnie słowo.