Kiedy wróciliśmy do domu zobaczyłam mężczyznę który stał do nas tyłem i zalewał kubek kawy gorącą wodą. Łzy pojawiły mi się w oczach. Nie zauważyłam kiedy łzy zaczęły spływać po mojej twarzy.
- Dzieci biegnijcie do pokoi. - Rozkazał Lucas, a dzieci się go od razu posłuchały. Kiedy kroki dzieci ucichły mój mąż podszedł do mężczyzny po czym obrócił go szybkim ruchem, a ja ujrzałam twarz faceta.
Już nie była taka sama. Z łatwością dojrzałam emocje takie jak: smutek, ból, radość, zaskoczenie i złość.
- Camden też żyje? - Warknęłam. - Czemu mi nie powiedziałeś?
- Chciałem aby twoja reakcja była prawdziwa. Z resztą zostawiłem ci kilka kartek w gabinecie. Przepraszam ale nie mogłem dopuścić by ktoś się domyślił.
- Jesteś okropny. Anja... Ona płacze całymi nocami za tobą, nie ma chęci pracować. Jest z nią źle. A ty żyjesz tu w najlepsze. - Prychnęłam
- Mamo, bo ja chce pić. - Usłyszałam głos Xaviera.
- Jasne. - Mruknęłam i zobaczyłam go obok siebie.
- Dz- dziadek? - Rzucił się na niego z uśmiechem i przytulił jego nogę.
- Tak. - Powiedział i uśmiechnął się biorąc go na ręce.
- Xavier picie. - Powiedziałam stawiając szklankę na blat i nie patrząc na nic wyszłam z willi tym samym dotykając gorącego piachu.
Przymknełam oczy i ruszyłam w stronę mile chłodnej wody i do niej weszłam zanurzając się po szyję. Potem wróciłam na ląd i położyłam się na kocu którego nie sprzątnęłam.
Po jakimś czasie przyszedł do mnie Vincent. Usiadł obok mnie i zaczął się na mnie gapić. Ja jednak cały ten czas patrzyłam na horyzont.
- Alicja... - Zaczął.
- Już ci wybaczyłam, ale nadal nie mogę tego pojąć dlaczego to zrobiłeś. - Przerwałam mu. - I dlaczego nikomu o tym nie powiedziałeś. Przecież my wszyscy myśleliśmy, że nie żyjesz i już wpadliśmy w żałobę. Wszyscy tęsknią. Muszę powiedzieć chociaż Anji. - Powiedziałam.
- Nie teraz ja sam jej niedługo powiem. I dziękuję. Nie powinienem zostawiać cię z tym tak nagle, ale jak każdy już nie dawałem rady z tym wszystkim. Jestem tylko człowiekiem...
- Rozumiem. Ale i tak aktualnie wszystkie zaległości są nadrobione.
- Alu? Wiesz, że to co mówiłaś w szpitalu słyszałem? - Spojrzałam na niego pierwszy raz odkąd zaczęliśmy rozmawiać. Patrzył na mnie zmartwiony a jego prawie czarne, roztrzepane włosy wchodziły mu na czoło i delikatnie do oczu.
- Zapomnij o tym. To jest nie ważne. Nie wiedziałam co mówię.
- Wiem, że wiedziałaś co mówisz. Alicja to jest ważne...
- To nie jest rozmowa na dziś. - Wtuliłam się w niego i znów poczułam te charakterystyczną wodę kolońską i ten opiekuńczy uścisk. Przymknełam oczy, a kiedy je otworzyłam ponownie, nie byłam na plaży w Tajlandii
CZYTASZ
Drugi tom- Nowa historia: Alicja Monet
FanfictionCo ja mam się tu rozpisywać. Zapraszam do drugiego tomu! Mam nadzieję że się spodoba! Miłego czytania!