Jechaliśmy już jakieś 30 minut, ponownie zaczęłam się niepokoić. Justin cały czas tylko się uśmiechał, mi natomiast nie było do śmiechu. Nie znałam jego zamiarów, nie ufałam mu i na pewno nigdy mu nie zaufam. Ten człowiek nie jest wart nawet spróbowania mu zaufać. Skrzywdził tyle ludzi... a w tym mnie. Pozbawił mnie jakiegokolwiek kontaktu z rodziną i przyjaciółmi. Zabranie mnie na imprezę niczego nie zmieni. To nie bajka, w której zazwyczaj pod koniec dwójka osób się w sobie zakochuje i żyją długo i szczęśliwie. To była nie za wesoła rzeczywistość.
Po kilku minutach zatrzymaliśmy się pod jakimś budynkiem. Byliśmy gdzieś poza miastem, ale nie patrzyłam gdzie jedziemy. Może i było to głupie, ale miałam w sobie resztkę nadziei, że nie zrobi mi nic złego. Wyszliśmy z auta i powoli ruszyliśmy do dużego budynku z cegły.-Co to za miejsce?-ciekawość daje za wygraną. Czy on nie rozumie, że nienawidzę niespodzianek? Niech to wszystko już minie, chcę stąd jak najszybciej wyjechać i nie myśleć o nim. To zaczyna mnie już przerastać. Najpierw było ciągłe uciekanie, a teraz trzyma mnie u siebie i jedyne co to pozostaje mi czekać. Czekać, aż będę mogła w końcu uciec.
-Pamiętasz, jak wcześniej mówiłaś, że chciałabyś mieć tatuaż, ale bałaś się sama pójść do studia?
-Pamiętam. A co? Chcesz żebym zrobiła sobie tatuaż? Nie ma mowy!-spanikowałam i krzyknęłam ostatnie słowa.
-Dlaczego? Będę tam przy tobie, sobie też zrobię kolejny. Nie ma się czego bać-mówi.
-Obiecujesz?
-Obiecuję. A teraz chodźmy-ciągnie mnie za rękę i wchodzimy do budynku. W środku pachniało tu dymem papierosowym i dobrą, karmelową kawą z mleczkiem. Taką jaką najbardziej lubiłam. Po chwili podszedł do nas chłopak, który wyglądał tak na około 25 lat. Miał lekki zarost i ciemne włosy postawione do góry. Miał on dużo tatuaży. Nawet więcej niż Bieber, ponieważ ten chłopak ma nawet tatuaże na szyi! Ale to oczywiście bardzo mu pasowało.
-Siema Bieber! Kogo tu przyprowadziłeś, nowa dziewczyna huh?-zaczęłam się trochę dziwnie czuć. Przecież mógł mnie o to zapytać. Halo, przecież tu stoję i wszystko słyszę.
-Yo Tay. To nie moja dziewczyna. Porwałem ją-zaczął się śmiać. -A no to ten... Shay to jest Tayler, mój przyjaciel z liceum.
-Miło poznać-burknęłam.
-Co was tu sprowadza?-pyta Tayler.
-Chcemy zrobić sobie tatuaże oczywiście-odpowiada szybko Bieber.
-W sensie razem jakieś serduszka, swoje imiona jak te wszystkie pary? Ostrzegam, że jak zerwiecie to później trudno się tego pozbyć..
-Co? Ew! Nie, nigdy w życiu z nim! Fujka!-wystawiłam język a Justin potwierdził to co mówiłam mówiąc po prostu 'no właśnie'.
-W takim razie co i gdzie chcecie mieć?
Zaczęłam się zastanawiać nad jakimś napisem, ale jednak postanowiłam na początek zrobić sobie coś małego, w okolicach ucha. Na szyi. Zawsze podobały mi się w tym miejscu tatuaże. Dobrze, że mam długie włosy, bo gdyby go rodzice zobaczyli... Ale co ja gadam. I tak muszę wyjechać, uciec z tego kraju z dala od Biebera. Na samą myśl zrobiło mi się smutno.
Justin chodził po pomieszczeniu oglądając różne wzory, podeszłam do niego i zapytałam:
-Więc wybrałeś już coś?
-Mam dylemat pomiędzy tym tygrysem a orłem.
-To zrób oba-śmieję się.
-Wiesz co? Chyba tak zrobię! A ty już coś masz? Nie widziałem cię, żebyś cokolwiek tu oglądała.
-Bo mój tatuaż będzie prosty i... nie powiem ci co to będzie! To będzie niespodzianka!-zaśmiałam się.
-Eeej!-zrobił minę, jak jakieś małe dziecko, które dostało karę na jedzenie słodyczy.
-No i teraz wiesz jak to jest z tymi twoimi 'niespodziankami'-wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem, ale do pomieszczenia wrócił Tayler, nawet nie zauważyłam jak wychodził.
-Wybraliście już coś? Kto chce pierwszy?-pyta ponownie Tayler.
-Justin pierwszy-odpowiadam.-Nie chcę żeby wiedział jaki będę mieć tatuaż-mówię a brunet śmieje się na moje słowa.
-Masz to jak w banku. Siadaj Bieber!-Tayler wskazuje na duży, czarny fotel. Justin tłumaczy mu co chce mieć na ręce a ja siadam na małym krześle obok i przyglądam się im. Po około dwóch godzinach siedzenia i się nudzenia Tay w końcu skończył. Nareszcie, myślałam, że to się nigdy nie skończy!
-Okej, siadaj mała. A ty Bieber możesz poczekać na nią w samochodzie czy coś-mówi Tay i puszcza mi oczko, na co się uśmiecham. Justin tylko przewraca oczami.
-To będę tam czekał na ciebie-mówi i wychodzi.
-No więc, chciałabym mały, zwykły księżyc. O tutaj-przegarnęłam włosy i wskazałam wybrane miejsce.
Na początku bałam się przyjść sama do studia, ale w tym momencie nie potrzebowałam Biebera. Wystarczy, że będzie tutaj Tayler. Mimo, iż słabo go znam to i tak darzę go większym zaufaniem niż mojego porywacza. "Wszystko będzie dobrze Shay"-powtarzałam kilkakrotnie w myślach. Usiadłam na tym samym fotelu co wcześniej Justin. Tayler na początku odkaził mi to miejsce, a gdy wbił mi pierwszy raz igłę mocno zacisnęłam zęby i zamknęłam oczy. Po chwili ból okazał się do wytrzymania. Nie sądziłam, że to takie uczucie.
-Koniec, możesz otworzyć już oczy-mówi tatuażysta.
-Ej, nie śmiej się to był mój pierwszy raz!-udawałam obrażoną. -I dziękuje.
-Drobiazg, jakbyś jeszcze kiedyś coś chciała sobie wytatuować to możesz tu przyjść-puścił mi oczko. Wyszłam z budynku. Justin czekał na mnie przy aucie. Podeszłam do niego od tyłu i zasłoniłam oczy dłońmi.
-Ciekawe kto to-mówi i odwraca się do mnie przodem i łapie mnie za nogi a następnie unosi mnie w górę i kładzie na masce samochodu. Byłam całkowicie zaskoczona. Jego twarz znajdowała się kilka milimetrów od mojej. Był o wiele za blisko. Nie chciałam go całować, ale było za późno. Nasze wargi zdążyły już siebie nawzajem dotknąć. Musiałam jakoś zareagować, musiałam przestać. Co on sobie myślał? Że tak po prostu pozwolę mu się całować? Nie ma mowy! Już nigdy nie pozwolę, aby to wydarzyło się ponownie. Najpierw mnie porywa a później chce czegoś więcej. Szybko oderwałam od niego usta i odwróciłam wzrok. Jeszcze przez kilka sekund stał przy mnie, ale jak tylko dał mi odrobinę więcej swobody od razu zeskoczyłam z maski samochodu. Starałam się na niego nie patrzeć. Wsiadłam do czarnego Range Rovera i mocno trzasnęłam drzwiami. Chłopak jeszcze przez krótką chwilę stał na zewnątrz wpatrując się w swoje stopy, aż w końcu usiadł na miejscu kierowcy, odpalił silnik i ruszył z piskiem opon. Nie odezwaliśmy się do siebie przez całą drogę ani słowem. Nawet na siebie nie spojrzeliśmy, nawzajem unikaliśmy swojego wzroku jak ognia. Weszłam do ''swojego'' pokoju, również trzaskając drzwiami. Nie wiedziałam jak określić swój aktualny stan. Byłam zła a także trochę smutna. Chociaż nie wiem dlaczego. Pocałunek. Niby to nic wielkiego, ale dla mnie to było za wiele. To nie był jakiś tam chłopak. To był gangster i przestępca. Chłopak, którego dla własnego bezpieczeństwa powinno się unikać, a na dodatek jeszcze jakiś czas temu był dla mnie dupkiem. Było bardzo późno dla tego postanowiłam wziąć szybki, zimny prysznic i położyć się. Ten dzień zdecydowanie nie należy do moich ulubionych. Spojrzałam na moje odbicie w lustrze w łazience i zasłoniłam twarz dłońmi.