Wróciłam do domu, położyłam się i zasnęłam. Gdy wstałam rano uśmiechnięta od ucha do ucha to po chwili przypomniało mi się o wydarzeniach z wczoraj i od razu posmutniałam. Nie wiedziałam czego się spodziewać po tej dziewczynie. Co ona znowu planuje? Minęło tyle czasu a ona nadal chce rozwalić mi życie. Tylko po co to wszystko?
-Ugh!-zakryłam twarz małą, miękką poduszką, która akurat znajdowała się obok mojej głowy. Byłam cholernie zła na wszystkich. Rebekę, Chrisa, Justina i nawet na samą siebie. Za to, że w ogóle dałam się w to wszystko wplątać. Popełniałam ten sam błąd co kiedyś. Wtrącałam się w nieswoje sprawy, ale kim jest Chris skoro ma te wszystkie rzeczy w komputerze? Co on może takiego ukrywać? Wiem, że nie powinnam tego robić, ale muszę się tego dowiedzieć. W przeciwnym razie będę dalej oszukiwana przez Rebekę. Ona zawsze znajdzie sposób na uprzykrzanie mi życia. Za niedługo miałam wracać do Anglii, ale będę musiała wymyślić jakieś dobre kłamstwo, żeby dłużej tu zostać. Nie mogę przecież powiedzieć mojemu chłopakowi o moim byłym porywaczu, starej psychicznej przyjaciółce i Chrisie. Być może by mi nawet w to nie uwierzył, to wszystko było nienormalne. Czasem pozory naprawdę potrafią mylić. Wyglądam na zwyczajną dziewczynę, która ma wspaniałe życie a tak naprawdę cały czas cierpiałam. Miałam już dosyć tego ciągłego strachu, chciałam żeby to wszystko już się wyjaśniło.
Zeszłam na dół, aby zjeść w końcu śniadanie.
-Dzień dobry, kochanie-powitała mnie mama.
-Hej, mamy m-
-Mleko w lodówce-uprzedziła mnie mama. Zbyt dobrze mnie znała.
-Tylko błagam nie z kartonu.
-Za późno-upiłam wielki łyk białego, pysznego napoju.
Posłałam mamie wielki uśmiech.
-Masz wąsy od mleka-przetarłam je koszulką jak małe dziecko, czym szybko rozbawiłam moją rodzicielkę.
-Wychodzę do pracy, gdybyś czegoś potrzebowała to dzwoń. Tata wyszedł już z samego rana. A ty masz jakieś plany na dzisiaj?-założyła swoja dużą, czarną torbę na ramię.
-Nie, raczej nie. Może obejrzę sobie jakiś film.
-Okey, do zobaczenia!-pomachała mi i wyszła, trzaskając tym lekko drzwiami.
Szybko zrobiłam sobie kanapki i położyłam na kanapie w salonie. Postanowiłam zrobić sobie maraton mojego ulubionego sezonu American Horror Story przykryta całkiem grubym kocem, którego uwielbiałam jeszcze jak byłam młodsza. Jak ja tęsknię za tymi starymi czasami, gdy byłam beztroską dziewczynką. Zero problemów ani zmartwień. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam...
*
Obudziło mnie głośne walenie w drzwi. Zapewne wyglądałam teraz jak potwór, ale i tak szłam w samej piżamie i kocu, aby otworzyć drzwi. Na niczym mi już nie zależało.
-O mój Boże nie wierzę. To chyba jakiś żart-prycham, ponieważ w moich drzwiach właśnie stała Rebeka. Weszła do środka bez zaproszenia. Przewróciłam oczami podeszłam do kanapy, na której właśnie usiadła dziewczyna.
-Najmilsze powitanie na świecie-wzięła pilot od telewizora i zaczęła skakać po kanałach jak gdyby nigdy nic.
-Nic dziwnego, skoro po pierwsze zakłóciłaś mój spokój a po drugie rozwaliłaś się na moim miejscu i przełączyłaś coś, co właśnie oglądałam.
-Sądząc po twojej twarzy nie oglądałaś, tylko raczej spałaś.
-Taa. Do rzeczy Dorothy-mówię.
-To teraz mówimy po nazwisku, Bowes?
-Jeżeli przyszłaś tu po to, żeby mnie wkurzać to lepiej spadaj zanim powiem coś, czego będę żałować.
Wolałabym nie wykrzyczeć jej teraz w twarz, że ciągle mnie okłamuje.
-Dobra, dobra. Chciałam się tylko dowiedzieć, jak ci poszło ostatnio u Chrisa?
-Niczego się nie dowiedziałam przez to, że jak wspinałam się przez okno wypadła mi torebka i jeden ze strażników ją później znalazł zanim cokolwiek mogłabym znaleźć, ale myślę, że u niego nic nie ma. Chris ma jakieś kryjówki czy coś?-kłamałam jak jakiś pieprzony zawodowiec.
-Możemy później pojechać zobaczyć czy nic nie ma w starych magazynach, na obrzeżach miasta.
Uwierzyła mi! Oko za oko, ząb za ząb suko!
-Mhm, o której?
-Będę tu za godzinę.
Podeszła do drzwi, otworzyła je i przez chwile stała jak słup. Co jej odbiło? Podeszłam bliżej i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Raczej w kogo.
-Justin?