12. Tattoos and surprises

818 47 0
                                    

Jak gdyby nigdy nic wróciłam do pokoju, w którym aktualnie pomieszkiwałam. Nie rozumiem tego chłopaka. On faktycznie ma coś nie tak z głową, bo jak można raz zachowywać się jak kutas a raz jak najlepszy przyjaciel? Coraz bardziej ciekawiła mnie jego osoba. Może on faktycznie nie był taki zły? Nie, muszę trzymać do niego dystans. Być może to była jego kolejna gra, w której jestem tylko głupim pionkiem, który cofnął się o kilka pól do tyłu, ponieważ był dla niego miły, a przede wszystkim naiwny i tak łatwo dał nabrać się Bieberowi więc dlatego przegrywał. Dlatego postanowiłam nie przegrywać tej gry, nie poddać się tak łatwo. Tacy jak on się nigdy nie zmieniają, ale chyba nie zaszkodzi poznać bliżej wroga, a później jego słabość wykorzystać przeciwko niemu.

Stanęłam przy oknie i obserwowałam przejeżdżające samochody i przechodzących ludzi. Nie miałam zamiaru nawet do nich machać czy też wołać o pomoc. Gdyby tylko pan domu się o tym dowiedział, lub mnie usłyszał to przecież miałabym przejebane. Poza tym co ta osoba może zrobić? Nawet policja nie zadziera z Bieberem. Wszyscy dobrze wiedzą, że jest niebezpieczny i pojebany. 

Zeszłam z powrotem na dół. Do kuchni, aby móc przygotować sobie kubek gorącej herbaty, którą wręcz uwielbiałam. On dalej tam siedział, tym razem z czarnym laptopem na kolanach. Postanowiłam udawać miłą i jemu też zrobić. Gdy woda już była ugotowana zrobiłam dwie herbaty z cytryną, którą wcześniej wyjęłam z dużej, szarej lodówki. Trzymałam w dłoniach herbaty, które prawie mi się rozlały na podłogę, ale poczułam czyjeś dłonie na swoich, jak ktoś pomaga mi i bierze ode mnie herbaty. Jego dłonie były o wiele większe od moich więc  z łatwością trzymał kubki. Zaniósł je do salonu i położył je na stoliczku. 

-Zrobiłaś dla mnie herbatę?-pyta ze zdziwioną miną a po chwili się uśmiecha.

-Nie, tak chciało mi się pić, że zrobiłam sobie dwie-mówię sarkastycznie, a on wybuch śmiechem a następnie bierze kubek w dłoń i popija herbatę. 

-Robisz najlepszą herbatę, jaką kiedykolwiek piłem-przyznaje. 

-Wiem, kocham herbatę-tym razem ja uśmiecham się do niego, choć robię to odrobię sztucznie to on to odwzajemnia tym samym. 

Złapałam za swój kubek i upiłam łyk herbaty a później kolejny. Takim oto sposobem wypiłam całą zawartość kubka w zaledwie kilka minut. 

-Wow, widać, że lubisz herbatę-Justin przerwał tą niezręczną ciszę, ale dalej coś robiąc na swoim laptopie.  

-Mhm-mruknęłam i wstałam.

-Chciałabyś gdzieś wyjść?

Co? On nie boi się, że ucieknę? Przecież mogę zacząć krzyczeć na środku ulicy i może ktoś mi pomoże.

-A nie pomyślałeś może, że to będzie moja szansa na...

-Ucieczkę? Pomyślałem, dlatego każdy kto będzie próbował ci pomóc tego pożałuje. A poza tym nie jedziemy do miejsca, w którym ktoś zechciałby ci pomóc-przerwał mi. 

Idiota, nawet nie wie, że już wkrótce sama stąd ucieknę. Spojrzałam na niego znudzonym wzrokiem i przewróciłam oczami. Na szczęście nie zauważył tego, bo znowu by się czepiał. Poszłam za nim do małego garażu, który znajdował się po lewej stronie budynku. W środku znajdowały się przedmioty, które myślę, że są w każdym garażu. W większości jakieś narzędzia i części samochodowe. Usiadłam na przednim siedzeniu, oczywiście tuż obok mojego porywacza. W końcu wyjechaliśmy a ja cały czas byłam niepewna. Dlaczego w ogóle wsiadłam do tego auta? A co jeżeli to tylko kolejny podstęp? A ja dałam się tak łatwo nabrać. Wystarczyło się do mnie tylko uśmiechnąć a ja już potrafiłam komuś uwierzyć. Naiwność to jest najgorsza wada. Ludzie tak po prostu dają się nabierać innym, zawsze śmiałam się z takich osób jak tylko mówili o tym w telewizji. Uważałam, że jak można być tak głupim, iż mogli pomyśleć kilka razy zanim dopuszczą się do jakiegokolwiek czynu. Tak też ja postąpiłam. Głupio i niesłusznie. 

Jechaliśmy już od kilku minut a ja zaczęłam coraz bardziej się denerwować. 

-Daleko jeszcze?-pytam niecierpliwa.

Przysięgam, że jak zaraz gdzieś się nie zatrzymamy to zwariuję ze strachu i niepewności. O ile to możliwe. Postanowiłam odrobinę wyluzować, oparłam głowę o szybę samochodu a rękę o drzwi i na chwilę zamknęłam oczy. Nie miałam zamiaru zasypiać. Chciałam tylko odpocząć i choć na chwile przestać myśleć o tym wszystkim co mogłoby się zaraz wydarzyć. 

-Już prawie jesteśmy...Hej, tylko nie śpij-zwraca mi uwagę Justin na co ja automatycznie podnoszę głowę a on cicho się śmieje. O co mu chodzi? To było aż takie zabawne? 

-Dlaczego masz tyle tatuaży?-nagle pytam i odrobinę zaskakuję go tym pytaniem.

-Nie wiem, może po prostu je lubię. A ty masz tatuaż?

-Nie, zawsze chciałam mieć chociaż jeden, ale bałam się pójść do studia sama.

-Dlaczego?

-Może po prostu się bałam?-odpowiadam pytaniem na pytanie. 

Samochód się zatrzymał. Gdzie my jesteśmy? 

•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°

no wieeeem, że krótki ale mam już coś zaplanowane na następny no i wyszło by takie gówno. no wiecie noo. zrozumcie mnie! jak widzicie zmieniłam nazwy rozdziałów, gdyby były pytania "dlaczego" tak więc od razu mówię, że tak mi się podobało i tyle.a poza tym planowałam od początku to zrobić. dziękuje za tyle votes , luv ya babes!

szept➡justin bieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz